Tego nie wie nikt... ale jak to mówią " trza twardym być, nie miętkim".
Dookoła sporo osób z tymi samymi problemami. Poczucie, ze nie jest się wyjątkiem z takimi problemami podnosi trochę na duchu.
Pamiętam jak przezywałam załamkę, gdy kazano nam historyka sztuki ściągać. Wtedy budująca się koleżanka z pracy pocieszyła mnie mówiąc że historyk to pikuś, ona musiała szukać dendrologa, bo potrzebowała ściąć drzewo żeby rozpocząć budowę. Zgoda na wycinkę była uzależniona od opinii dendrologa, który miał stwierdzić czy w drzewie mieszka ... robak. Myślałam, że to dobrze jak drzewo ma robaka, bo to znaczy, że jest chore i można je wyciąć. Otóż nie! Ten robak jest pod ochroną Też dziewczyna przeszła swoje czekając na opinię dendrologa o robaku.
Jej dom już stoi. Twój wkrótce pewnie też. Tylko trzeba przejść swoje.