Domowo nic się nie zmienia, nic nie przybyło i póki co tak zostanie, brak kasy..
Wracam do tematu włosów, jeśli kogoś interesuje. Gadałyśmy dużo u Dany swego czasu na ten temat, więc może kogoś poratuję wpisem. Sama się naczytałam o jakichś glonach, zielonych włosach i bałam się. Dwa razy robiłam pasemko na próbę farbą. Musiałam widocznie odczekać trochę czasu, by wyszło ok.
Dziś zafarbowałam hennę i pięknie pokryło mi również siwki. Nie kombinowałam colą. Myłam tylko szamponem bez parabenów i silikonów.
Odczekałam miesiąc i kilka dni od hennowania i jest dobrze Można więc próbować
Farba fryzjerska Lecher Geneza, jakby co. Papka była żółta, łeb miałam pomarańcz jak marchewa. Po zmyciu są piękne kasztany, tak jak na próbce, jak chciałam, może mogłyby być ciut jaśniejsze. No i nakładałam sama, więc jakieś nieścisłości gdzieś pozostały z tyłu u dołu, ale to nawet ładnie wygląda, takie refleksy. Zaczynałam od odrostu pędzelkiem od tyłu głowy. Po odrostach już się nie bawiłam pędzlem, tylko namaziałam na łapkę w rękawiczce i heja na włosy.
Właściwie czas liczyłam 20 minut od nałożenia na resztę włosów. Włosy są błyszczące i miękkie, nie widzę suszu, ale zobaczymy za kilka dni.
Farba jest z amoniakiem, ma trochę zapachu, zobaczymy jak będzie się wymywać. Bardzo wydajna: pół tubki na gęste włosy za ramiona. Cenowo warto. Rozrabiałam z wodą 9 % 1:2. To tyle