Aaaa, z tym piersiowym - u mnie już raz tak, było, pisałam, że 15 lat temu straszliwie się męczyłam.
Bolało jak skur....syn, po 6 tygodniach chciałam już lecieć i łbem w mur walić, żeby coś sobie zrobic i nie cierpieć tak.
Bolała cała lewa ręka przede wszystkim, okropnie.
I lewa strona, bark własnie i nieco niżej.
Sołtys nawet zawiózł mnie najpierw do kardiologa, bał się bardzo, że coś paskudnego z sercem.
Dopiero kardiolog zapodał tramadol w kroplach i wyjasnił, że serce to ja mam jak dzwon (i tak do dziś ), a to kręgosłup daje popalić.
No i potem ten chirurg z Kazachstanu nastawiał - własnie tam, w tym samym miejscu, co teraz.
Cudowny człowiek, zdjął ze mnie iście potepieńcze cierpienie, choć też nie natychmiast, wyjasnił, że teraz powoli będzie puszczało, jakieś 4 tygodnie to potrwa.
I tyle lat dobrze było...