Połknęła (jeśli w ogóle, bo naoczne nie widziałam, domyślam się z przebiegu sytuacji); jeszcze nie siwieję, nie panikuję, jeszcze nie biegnę do szpitala, choć jestem blisko takiej decyzji, bo ona mi jeszcze tej monety nie oddała!, choć już 5 dni minęło.
Czytam Wasze odpowiedzi, już się nasłuchałam kilku opowieści o tkwiących "na zawsze" w zakamarkach jelit monetach i wciąż staram się nie dramatyzować.
Lekarz, który robi usg powiedział, że monety to raczej tym sprzętem nie znajdę, a pani od rtg aż jęknęła, że trzylatkę chcę napromieniować.
Tak więc jestem w ..... a kasy nie ma .
I wiecie co, temat może błachy, tyle dzieci już tyle różnych rzeczy połykało i jakoś żyją, ale kiedy własne dziecko wykręci taki numer, to nogi jednak trochę miękną w kolanach ; czekam.
b.