Dawno dawno temu, gdy moje dzieci były całkiem małe, a na mojej brodzie nie było siwych włosów i czaszka szczyciła się kompletem owłosienia przy pomocy peerelowskich zz spedziliśmy 2 tygodnie na zakładowych wczasach, blisko granicy z ZSRR, nad samym Bugiem. Pomijając KO i estetykę ośrodka (wczesny Gierek) okolica była bardzo ładna.
Jak wszyscy, to wszyscy, więc i dziadek też Historia chałupy komtura mazurskiego jest długa. Sięga czasów gdy wielu szanownych forumowiczów nie było jeszcze na świecie. Nie chodzi tu o to, że remontowana z wielkim trudem chałupa ma jakieś 100 lat, ale że mnie, warszawiaka z dziada pradziada koleżanka małżonka namówiła by jesień naszego życia spędzić nie w mieście a zdala od zgiełku wielkiego miasta.