Wpisy bez kategorii
I wreszcie przyjechali czterej panowie. Robota paliła się im w rękach. Zaczęli w piątek rano, a w sobotę o godzinie 9 zainkasowali zapłatę i odjechali. Płot stoi!!! Efekt - mamy ogrodzoną działkę!!! Hip Hip Hurrra!!!
W październiku 2011 ruszyły pierwsze prace na naszej działce. GRODZENIE. Najpierw było poszukiwanie granic. Małżonek z sąsiadem zaorali całą miedzę szukając słupka granicznego, którego, jak się potem okazało, w ogóle nie było. Czas gonił, za trzy dni mieli przyjechać do grodzenia, więc szybko uruchomiliśmy znajomego geodetę. Udało się, a to efekty... Są słupki ...
W prezencie urodzinowym od męża dostałam piękną teczkę, a w niej gotowy projekt NASZEGO DOMKU. Mąż z trudem przełknął to, że nie będzie miał w sypialni nad głową betonu. Cóż, czas kostek peerelowskich już minął. Oto nasz domek: Potrzebne były jednak małe zmiany..., cóż nic nie jest idealne. ...
Wszystko zaczęło się w 2010 roku. Kupiliśmy wtedy upragnioną działkę budowlaną. Przejrzeliśmy sterty gotowych katalogów, domki małe i duże, z garażem i bez, parterowe i piętrowe. Ustaliliśmy, co chcemy. Plan był ambitny, robimy projekt indywidualny. Spotkanie z poleconym architektem sprowadziło nas do poziomu. Zderzenie z rzeczywistością baaaaardzo bolało - koszt takiego projektu to około 20 tys. Odkurzyliśmy więc katalogi, w ruch poszedł internet, i jest...., znaleźliśmy...., ...
WITAJCIE! Po kilku miesiącach podglądania, czytania i śledzenia zapisów w Waszych dziennikach, zdobyłam się na odwagę...I już...Pierwsze koty za płoty... Zaczynam prowadzenie NASZEGO DZIENNIKA BUDOWY. Ciekawe, co na to szanowny małż powie?