dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
View RSS Feed

bilbo

  1. Dziennik Justy - uśpione marzenia

    4 sierpnia otrzymaliśmy pozwolenie na budowę naszego siedliska, zaś dopiero 2 września stało się prawomocne i mogliśmy złożyć zawiadomienie o rozpoczęciu budowy. I mogłoby się wydawać, że jesteśmy świetnie przygotowani...niestety, nic bardziej mylącego!
  2. Dziennik Justy - uśpione marzenia

    Zmagania z myślami co dalej począć...trwały, więc postanowiliśmy zebrać wszystkie niezbędne dokumenty i jak najszybciej uzyskać pozwolenie na budowę. Był to również dobry czas by wyłowić odpowiednią ekipę budowlaną, porównać kosztorysy, zorientować się co i jak należy budować, jaką podpisać umowę z wykonawcą, jakie zastosować materiały.....czym ogrzać dom....co najbardziej się opłaca.....nie można przestać! I tak staliśmy się niewolnikami niezliczonych zagadnień budowlanych.
  3. Dziennik Justy - uśpione marzenia

    Przerywając wspomnienia, muszę tu też wtrącić, zaś przede wszystkim się pochwalić jak bardzo dnia dzisiejszego byliśmy waleczni! Mając na myśli urok naszej ziemi, dokonaliśmy wysiłku straszliwego acz bardzo cieszącego i posadziliśmy 80 przepięknych drzewek: sosny czarne, żółte, wydmowe, tuje i ogniki. Dzień okazał się jednak zbyt krótki, barwy szybko zszarzały a drzewka nieco się nam rozpływały mroku. Wytrwaliśmy jednak do końca.
  4. Dziennik Justy - uśpione marzenia

    Bacznie obserwowaliśmy okoliczne budowy i aranżacje terenu. Te zaś pięły się wstrząsająco szybko i dynamicznie w górę....co przekładało się też na jakieś nieokreślone wrażenie, odczuwalną presję by zacząć dalej urzeczywistniać naszą fantazję. Biliśmy się z myślami ile i czy powinniśmy zaczynać w tym roku. I tak dokładnie co dwa tygodnie, na przemian podejmowaliśmy decyzję, że budujemy lub kategorycznie nie tego roku. Takimi właśnie odczuciami eksploatowaliśmy ...
  5. Dziennik Justy - uśpione marzenia

    Po zakończeniu tych niefortunnych zmagań z panem O. postanowiliśmy nieco odetchnąć. Roztaczaliśmy wizje naszego imperium i upajaliśmy się naszą zdobyczą. Obdarzaliśmy oczy wymarzonym kawałkiem ziemi i nasycić ich nie mogliśmy. Było więc oczywiste, że nasze wizyty na działce stały się wręcz obrzędem każdego dnia i mogliśmy czuć tylko satysfakcję i dumę, że nie zrezygnowaliśmy.
Strona 4 z 6