Stopa do ubijania piasku dotarła na naszą budowę dopiero w poniedziałak. Ponieważ oboje mieliśmy dzień wolny, zabraliśmy dzieci i pojechaliśmy poprzyglądać się ubijaniu (w domyśle: przypilnować czy robią to jak Pan Bóg przykazał). Staliśmy dwie godziny z fioletowymi nosami na świszczącym wietrze (bo budujemy nasz dom na prawdziwym wichrowym wzgórzu) i z pełną fascynacją przyglądaliśmy się, jak samochód-wywrotka wysypuje kolejne tony piasku, a koparka przesypuje ...
mury, mury, mury.... To niesamowita radocha patrzeć, jak nasz domek rośnie w oczach. Najpierw były ściany fundamentowe - ale mieliśmy frajdę - J. jeździł codziennie na budowę, robił setki fotek a potem przesyłał mi mailem do pracy. Swoją drogą to mieliśmy świetny pomysł - zimą kupiliśmy taki aparacik cyfrowy za 300 zł, akurat na potrzeby budowy, no i teraz J. fotografuje jak najęty, fotki przesyła do mnie i do inspektora nadzoru. Tak więc budowa z mojego punktu widzenia ...
No to ciąg dalszy opisu. Trochę się obrobiłem w pracy (szczerze mówiąc to prawie leżę do góry brzuchem,ale nie w tym rzecz... Więc wystąpiłem do gminy o warunki zabudowy... Jak łatwo się to pisze... W rzeczywistości nie było tak różowo. Pani w urzędzie powiedziała mi, że w związku z tym, że dla mojej działki nie ma szczegółowego planu zagospodarowania przestrzennego, a działka jest nieco cofnięta w stosunku do pozostałych, to mogę wybudować ...
12 listopada 2003 byłam u kominkarza.....ustalilismy wszystko...zakres pracy i koszta...cenowo tak samo jak u poprzedniego lepsze mam tylko rury tzn izofoniczne i wieksze przekroje tzn 150mm.... Zaczyna 20 listopada...fajnie Szykował sie własnie na targi...ma ekstra kominki...grzeja kaloryfery i wode uzytkową..albo gazem albo drewnem...nowosci sprowadził te kominki...ciekawe ..nie potzreba w domu miec pieca co.....
11 listopad 2003 dzisiaj święto....nic nie robię....a co :lol: dziwne to..ta budowa to jak choroba..jak nie jade to czuje sie zle..muszę pojechać chociaż na minutkę zeby zobaczyc domek....jestem chora... :)