No to pierwszy Sylwester w nowym domu odbyty. W gronie ludzi dzieciatych jako i my. Zupełnie nową jakością był przedpólnocny spacer do sąsiadów, gdzie odbywał się totalny zlot ludzi z dziećmi (chyba z trzynaścioro) z naszymi pociechami na sankach. I w ogóle witanie nowego roku na wsi zupełnie inaczej wygląda. Fajniej naturalnie. Wczorajsze zasypanie znieśliśmy całkiem dzielnie, dzięki wenie Abromba, który machał łopatą cztery godziny.
Jest pięknie. KOminek chodzi, pompy pompują gorącą wodę do kaloryferów. Wprawdzie nie ma ich jeszcze wszytskich, ale Mis tak to sprytnie wykombinował, ze można je podłączać sukcesywnie. No i dobrze, bo trzeba ostro grzać. Mroziki jakie ostatnio zagościły w lubuskiem robią nam małe zamieszanie w domku i na suficie w wykuszu zepsuły leciutko tynki :cry: :cry: No ale teraz już bedzie cieplutko. Kominek prezentuje się tak (na razie ...