Prawie już jest finalny projekt ogrodu. Teren jest ze spadkiem, więc jakoś walczymy, żeby go ukształtować... Ogród jest całkowicie od strony południowej. Tutaj z nasadzeniami, które są na działce: Tak teraz wygląda ogród, trawa zarośnięta, nie widać tego skosu... ...
Przedziwnie szybko minął ten cżas. Miałam na bieżąco opowiadać o tym co na budowie, tymczasem już 8 miesięcy na tej budowie zamieszkuję. Szaleństwo! Planowałam uporać się z formalnościami i rozpocząć adaptację w połowie lipca. Tymczasem dopiero na początku sierpnia udało nam się podpisać umowę końcową, a we wrześniu rozpoczęliśmy wykańczanie. W praktyce ja z noworodkiem okupowałam budowę, a mąż przy każdej wizycie dziwił się, że coś jest tak, a nie inaczej ...
Budowa skończona już jakiś czas temu. Zawsze podziwiałem ludzi, którzy jednocześnie prowadząc budowę, znajdowali czas na prowadzenie dziennika budowy. Mnie na to zabrakło i czasu, i sił. Ten wątek będzie poświęcony ogrodowi, który powstaje wspólnym wysiłkiem moim i Mojej Lepszej Połowy. W tytuł wkradł się błąd - nie będzie to dziennik. Będę raczej zamieszczał zdjęcia wbrew chronologii. Częściej na zasadzie - tak wygląda dzisiaj, a kiedyś wyglądało ...
Wróciłam wczoraj do domu po dłuższej nieobecności i nie wiem w co ręce włozyć. Tyle roboty. A dziecko nie pozwala na wiele. A czeka mnie: 1. Sadzenie zdobytych roślinek. Całkiem sporo tego przywiozłam od mamy: * Narcyze. Zarówno zwykłe pojedyncze (nazwy odmiany jak zwykle nie pamiętam) jak i piękne białe dubeltowe (nazwy będę dociekać w przyszłym roku jak zakwitną) * Malwy. Koło dziesięciu sadzonek, dla których najpierw ...
wydawało mi się zawsze, że kocham psy...ale to chyba nieprawda. Kiedy była tylko Trufla nie miałam problemu - owszem kopała dołki, ale była w tym już dość przewidywalna. Wystarczyło tylko usunąć z rabat wszystkie mieszczące się w pysku kamienie. Przynajmniej taki miałam plan na ten sezon...Niestety teraz mamy cztery psy. I to jest na moje nerwy za dużo. Zebym jeszcze sama o takiej ilości zdecydowała, to trudno- sama jestem sobie winna, ale one do nas przychodzą zewsząd a moj mąż karmi. Chyba ...