dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
View RSS Feed

Margolcia

Kazimierz - dziennik Margolci

Oceń ten wpis
Poszły konie po betonie:

Poszukiwania wykonawcy ciągnęły się jeszcze przez czas jakiś, ale w końcu udało nam się znaleźć takiego artystę, który lubi duże wyzwania.(czytaj: jest należycie wyposażony na każdą ewentualność). Targi cenowe nie trwały więc długo i po ustaleniu harmonogramu prac, ich organizacji oraz technologii wykonania, nastąpił długo oczekiwany moment, kiedy to pierwsza łopata została.... wbita w ziemię i pierwsze zwały wydobywanej ziemi poczeły odkrywać mglisty dotychczas kształt naszego domu. :P Nasze oczekiwania, co do ekipy sprawdziły się w sensie pozytywnym. Własny baniak z wodą, koparka i byczy poradziecki agregat prądowy pracujące pełną parą sprawiały, że serce nam rosło, kiedy patrzeliśmy jak najpierw stopy i ławy, a potem mury z bloczkow poczęły piąć się do góry. :D Nasz Pan Kierownik otrzymawszy okolicznościowy urlop doglądał codziennie pracę ekipy, by: po pierwsze być spokojnym, że wszystko idzie tak jak powinno, a po drugie by ją wybadać jacy z nich fachowcy i czy będą się nadawać do drugiego etapu budowy, czyli do stawiania murów właściwych. Prace posuwały się jednak wartkim tempem i bezproblemowo, co zawdzięczamy dobrej współpracy Pana Kierownika z Panem Brygadzistą, który w lot pojmował nasze sugestie i uwagi. Zanim żeśmy się obejrzeli, w połowie października, po niecałych dwóch miesiącach walki na froncie robót, fundament wraz z przyległymi doń izolacjami i ociepleniem, a także z tzw rapówą i podbetonem na wierzchu został ukończony. Staliśmy się nareszcie prawdziwymi posiadaczami kawałka, co prawda, ale zawsze - nieruchomości. Każdy przecież wie, że fundament to podstawa wszelkiego dobrobytu. Przez czas jakiś chodziliśmy z tego powodu dumni jak pawie, przynajmniej do momentu, w którym doszło do rozliczenia tego etapu prac. Jak się post factum okazało inwestycja ta po podsumowaniu wydatków przewyższyła nasze założenia budżetowe o jakieś 12%. Nie żebyśmy byli pazerni, ale pojawiło się niejasne przeczucie, że jeśli ta prawidłowość się potwierdzi na dalszych etapach prac i to z tendencją zwyżkową, to możemy się już wkrótce natknąć na wszędobylską dziurę budżetową i nasze dalsze inwestowanie we własne cztery kąty stanie pod dużym znakiem zapytania. Na szczęście emocje szybko opadły i po rozmowie z naszym Panem kierownikiem postanowiliśmy nie iść za ciosem, ale trzymać się planu pierwotnego, czyli - teraz fundamenty, w przyszłym roku stan surowy otwarty, w 2005 - stan surowy zamknięty+instalacje, tynki i posadzki, w 2006 wykończeniówka i na wiosnę 2007 wprowadzka. Jak uradziliśmy, tak zrobiliśmy. Ponieważ nie mieliśmy, jak do tej pory, większych zastrzeżeń, co do pracy naszego wykonawcy, więc umówiliśmy się z nim na rundę wiosennych negocjacji cenowych stanu surowego otwartego w celu kontynuowania dalszej owocnej współpracy. Rachunki zostały zapłacone, ręce uściśnięte i spokojnie rozeszliśmy się do domów. :roll: Czas zimowy postanowiliśmy wykorzystać, jak zwykle, na ciułanie PLN-ów i wprowadzenie korekt budżetowych uwzględniających dotychczasowe doświadczenia i niepewny los VAT-u w budownictwie.

cd nastąpi...
Tagi - katalog słów kluczowych: Brak Edytuj Tagi
Kategorie
Dzienniki Budowy na Forum