Dziś, po miesiącach oczekiwania i załatwiania różnych trudnych do załatwienia papierów, dziś, 30.12.2005 podpisaliśmy AKT NOTARIALNY. Staliśmy się posiadaczami ziemskimi ;) ... ale jako, że życie bywa przewrotne, 11.01.2006 r. przeprowadzamy się do Budapesztu. Dom wybrany, szkoła dla jednego dziecka, przedszkole dla drugiego też wybrane, pakowanie w toku, bilety kupione .... nie ma odwrotu. Ale ja tu kiedys wrócę, może za 3 lata, może ...
Co zrobić, kurka, co zrobić? (zakładam, że wyjazd wypali - na 4 lata) część papierów załatwionych, część "robi się" koszty (niewielkie, ale zawsze) poniesione opcje są dwie, a właściwie 3: 1. dać sobie spokój i zostawić dalsze załatwianie, olać dotychczasowe koszty 2. załatwić wszystkie papiery do końca (łącznie z pozwoleniem), za dwa lata zrobić fundament, za trzy stan surowy, za cztery wykończyć ...
Wszystko stanęło w martwym punkcie. No, oprócz warunków przyłączy i mapek, bo one same się robią ;) Nasze starania, łażenie, dzwonienie, nagabywanie, załatwianie, zastanawianie się z czego ściany, z czego dach, która ekipa, jaka oczyszczalnia - wszystko stoi. Wszystko czeka na decyzję: wyjedziemy czy nie. Na Węgry. Na kilka lat.
A WZ wciąż nie ma :( Po chwilowym załamaniu psychicznym z powodu ww., zaczęłam dziś brać się do roboty, czyli szukam kredytu. Wysłane pierwsze formularze ze stron internetowych, a w przyszłym tygodniu, jako, że dzieci nie ma, będziemy hurtowo spotykać się z doradcami. Taki jest plan.
Oczywiście pomyliłam imię zięcia! Nie Michał, tylko Mikołaj! wstyd, wstyd :oops: A dziś obejrzałam mój domek w stanie surowym zamkniętym. Na innej działce, z innym dachem, z mniejszym garażem, z innymi oknami, ... cały inny, ale jak mój. Echhhhh... Chciałoby się już taki mieć. A na naszej działce zadomowiło się dzis nowe drzewko: choinka z ostatnich świąt. Pożyczylismy łopatę, zabralismy dużą butlę z wodą do podlania i heja na ...