dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
View RSS Feed

otwarty3

Ogródek

Oceń ten wpis
Dzieci wyhopsane na wakacje do dziadków, więc jest okazja, by coś więcej samemu zrobić na budowie. Najpierw wyczyściliśmy wielkie, kolczaste krzaczory na końcu działki, a wczoraj zamówiliśmy caterpilara do wyrównania ziemi i przymierzamy się do założenia trawnika.

Ponieważ w budżecie bida z nyndzą to nie bawimy się w profesjonalne ogrody. Może kiedyś będziemy coś więcej robić. Póki co 150 zł kosztowało wyrównanie całej ziemi, a drugie tyle poszatkowanie jej glebogryzarką. Ręcznie zajęłoby to pewnie z 2 tygodnie, a tu 2 godziny roboty konkretnymi maszynami i już.

Jutro wszystko grabimy i równamy, a potem zostaje tylko zasiać trawę. Wprawdzie upały idą, ale ryzykujemy. Będziemy podlewać. Wody mamy pod dostatkiem.

Tak to wyglądało przed:
Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	Male_IMG_1668.jpg
Wyświetleń:	284
Rozmiar:	85,3 KB
ID:	323115

A tak po:
Kliknij obrazek, aby uzyskać większą wersję

Nazwa:	Male_IMG_1677.jpg
Wyświetleń:	288
Rozmiar:	91,5 KB
ID:	323117

Jeśli się uda to wprowadzimy się do domu z 500 metrowym trawnikiem. Oby nam go słońce nie wypaliło
Tagi - katalog słów kluczowych: ogród, trawnik Edytuj Tagi
Kategorie
Dzienniki Budowy na Forum

Komentarze

  1. Avatar giorgina
    No i piknie!!!
    Dzięki za podsunięcie kolejności działań w walce z podobnymi chwastami. U nas też badyle po kolana ... i wyżej
    Teraz tylko Pana Koparkowego do roboty zaciągnąć i niech równa. A ta glebogryzarka to jakaś taka zwykła ogrodowa, czy do ciągnika doczepiana?
  2. Avatar otwarty3
    Takie badyle warto też wcześniej kosić tak z grubsza kosą, żeby się za mocno nie rozrastały.

    Glebogryzarka była doczepiana do ciągnika (podobno, bo nie widziałem ). Mieliśmy wypożyczać taką małą, ale zobaczyliśmy, że nam ładnie facet spychaczem wyrównał 2/3 działki, to spytałem, czy nie zruszyłby lekko pozostałej 1/3 ziemi i byłoby z głowy. Na to on zaproponował, aby to zjechać glebogryzarką. Na drugi dzień o 8:30 rano miał przyjechać jego ojciec i "przegryźć" glebę, a jak się okazało o 8:30 już było wszystko zrobione i faceta nie było Miał się zgłosić w sobotę po pieniądze i się nie zgłosił. Trzeba będzie się rozliczyć później.

    W sobotę był ciąg dalszy, czyli czyszczenie wszystkiego z korzeni. Robiliśmy cały dzień i wyczyściliśmy może połowę. Ciężka sprawa. Teraz urlop, regeneracja sił (o ile to możliwe z dwójką małych dzieci), a potem ciąg dalszy. Oby w międzyczasie za mocno wszystko nie zarosło.