dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
View RSS Feed

Osówka

Osówkowy dziennik budowy

Oceń ten wpis
Zachwyciły mnie dzienniki Alicjanki i Yemiołki, ale nie śmiem konkurować. Po stoczonej ze sobą wojnie "pisać - nie pisać" zdecydowałam jednak prowadzić dziennik. Niewątpliwie nie uratuje on nikomu życia, ale może ułatwi.
PROLOG
Początki tej historii sięgają zamierzchłych czasów XX wieku, kiedy to dobiwszy trzydziestki zaposiedliśmy córkę i dotarło do nas, że przydałoby się spoważnieć. Albo chociaż mieć własne lokum, bo mieszkaliśmy przy mamusi. Trochę jak w "Ziemi obiecanej" - ja nie mam nic i ty nie masz nic, więc razem mamy tyle, żeby ...zbudować dom......
Tak naprawdę oprócz córki, psa i właśnie spłaconego samochodu rodzimej marki nie mieliśmy grosza oszczędności, bo po co? I z czego??
Rekonesans po wybranej okolicy upewnił nas, że rzeczywiście nie mamy nic, więc tym bardziej zapragnęliśmy domu. Tymczasem fart niezwykły - kolega szukał wspólników do zakupu gospodarstwa podzielonego na siedliska. I tak za cenę mikroskopijnej działki budowlanej staliśmy się obszarnikami. Jednocześnie dojrzewał projekt naszego domu. Kuzyn męża, architekt, ofiarnie walcząc z oporem materii perswadował mi kolejne pomysły. Teraz jestem mu bardzo wdzięczna, bo miał absolutną rację, ale ile stracił zdrowia (ach te poranne bóle głowy...i tupot białego kota...).
Rok 2000
Rozpoczynamy oszczędzanie w Kasie Mieszkaniowej. Czytujemy ostrzegawcze artykuły na temat w/w. Nie boimy się. Mamy przecież tyle czasu (czytaj - potrzebujemy 200 tys złotych na budowę.) Rozmarzeni wybieramy technologie, urządzenia, materiały. Nasz rodzinny architekt prostuje nasze wizje.
Rok 2001
Nadal oszczędzamy w kasie. Jemy tylko chleb z cebulą, dziecko ma dyspensę. To rok magiczny - ostatni dla rozpoczęcia budowy ze starą ulgą. Pod koniec listopada błyskawicznie kompletujemy dokumenty, mapki, uzgodnienia i oddajemy do odpowiedniego urzędu. Nerwowo dzwonimy, czekamy i ...jest pozwolenie. Muszę przyznać, że w Grodzisku bardzo sprzyjają "budowniczym". Jeszcze tylko uprawomocnienie i budowa rusza 28 grudnia. Zdążyliśmy!!!!
Rok 2002
Ostatni rok w Kasie, krócej nie można. Cebula się kończy. Przechodzimy na ziemniaki z omastą. Co nie znaczy, że zgromadziliśmy już potrzebny fundusz. Taktyczna przerwa w budowie. Tymczasem doprowadzamy wodę, plany energetyczne też znajdą wkrótce finał. Przy okazji budowy u sąsiadów wykopujemy "prawie za darmo" wielki dół pod dom. Po deszczach niepokojąco przypomina nam basen w pobliskim Grodzisku.
W związku z planowaną oczyszczalnią zlecamy badania geotechniczne. 5 metrów gliny, ale da się zrobić, tylko trzeba wymienić sporo gruntu. Uff.. Zakupujemy część materiałów na budowę. Malutką część. I pojawia się ogrodzenie. Piękne drewniane sztachety grodzą kilkanaście działek. Wyglądają bardzo dobrze, bo okolica zupełnie wiejska. Za płotem wyrastają kolejno trzy jednakowe domy z bali, kolejne pojawią się wiosną. To nasi znajomi. My wyłamujemy się - nasz będzie murowany. Chyba nam wybaczą...
I coś jeszcze - mąż zapoznaje mnie z działaniem internetu i odkrywamy forum. Od tej pory spędzam noce przed ekranem, a rachunki telefoniczne wzrastają straszliwie, bo łącze mam powolne jak żółw.


<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Osówka dnia 2003-04-04 09:21 ]</font>

<font size=-1>[ Ta wiadomość była edytowana przez: Osówka dnia 2003-04-04 09:22 ]</font>
Tagi - katalog słów kluczowych: Brak Edytuj Tagi
Kategorie
Dzienniki Budowy na Forum