dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
View RSS Feed

Agduś

Od kwietnia do ... zimy (a może jesieni?)

Oceń ten wpis
ZACZYNA SIĘ!!! NAPRAWDĘ!!!

Nie wierzyłam już w to, że się wreszcie zacznie, nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła wreszcie założyć dziennik budowy, a tu ... zaczyna się!

Na razie widać jedynie DROGĘ, ale ta droga, to nie jest taka sobie zwykła droga, tylko DROGA wywalczona, wyczekana i w końu zapłacona (no jeszcze nie, ale trzeba będzie), chociaż miała być nam dana. A tak ładnie wyglądało to w piśmie: "zostanie utwardzona, gdy warunki atmosferyczne na to pozwolą". Najpierw nie pozwalały i nie pozwalały, co zaowocowało kilkoma wpisami w wątku "k...a kiedy się ta zima skończy" i znacznym wzbogaceniem mojego języka w różnego rodzaju epitety, których nie powtarzałam głośno w obecności dzieci, ale męłłam w ustach co rano, gdy odsłaniając zasłonkę widziałam za oknem niezmiennie to białe paskudztwo. Dziwne, bo tak normalnie dotychczas kojarzyło mi się ono jak najmilej z upojnymi szaleństwami na stokach narciarskich. No ale wreszcie przyszedł ten dzień, kiedy go nie było. Chociaż nie - już wcześniej odwiedziłam Pana Od Dróg (POD) i w sypiącym jak na złość tego dnia śniegu usiłowałam go przekonać, że już są "sprzyjające warunki" (zaproponowałam nawet, że jak trzeba, to pójdę na działkę i odśnieżę łopatą pas ziemi, na którym ma być droga). Nie uwierzył, ale wyglądał na życzliwego, co mnie podbudowało.
Potem nadszedł ten dzień bez białego paskudztwa :D , ale wtedy właśnie zepsuł się POD spychacz :( . Proponujemy, że wynajmiemy spychacz na własny koszt (od naszego wykonawcy). Nie ma zgody :( . Czekamy. Nie naprawili w obiecanym terminie :( . Czekamy. To podeślą nam inny. Cieszymy się. :D Utopił sie w błocie :( . Czekamy na ten lepszy. Będzie :D ! Zepsuł się :( ! Pozwolenie na nasz pomysł i wreszcie będzie się coś działo. Przyjęliśmy to z mieszanymi uczuciami, bo z jednej strony "nareszcie" a z drugiej zapłacimy za coś, co mieliśmy dostać (no nie tak za darmo - trzeba było powalczyć).
Poniedziałek i wtorek piękna pogoda, ziemia podeschła, można zaczynać od środy :D Środa - od rana leje :evil: ! No to już jest przesada! Żeby tak ciągle i konsekwentnie na przekór? Mimo wszystko poszłam na działkę i, ku mojemy zdumieniu zastałam tam Kierownika Budowy(KB), POD i jeszcze kilku Panów Od POD (POPOD). Ogólny pesymizm unosi się nad nimi wszystkimi. Podchodzę, coby się dowiedzieć, co dalej, a tu nic - jestem kompletnie ignorowana. POD, któremu normalnie usta się nie zamykały, kiedy zapewniał mnie, że będzie dobrze, nagle mnie nie widzi! Może wstydzi się rozmawiać z "babą" na budowie (to mocno na wyrost określenie, bo wokół nas wciąż dziewicze pola)? A może obraził się, bo chyba dzień wcześniej przestałam być miła, gdy podczas rozmowy telefonicznej (w oczy nie był tak odważny) zaczął stroić fochy i dawać mi do zrozumienia, że właściwie to on nam zrobił łaskę pozwalając za siebie zrobić tę drogę i może nam przywiezie kamienie do utwardzania, a może nie znajdzie na to czasu.
Jakby tego było mało, kiedy wędrowałam do domu (zawsze z najmłodszą latoroślą w wózeczku), zaczął sypać obrzydliwy, mokry śnieg!
Czwartek - od rana piękne słoneczko! Od razu inaczej :D ! Wracając z przedszkola po odprowadzeniu średniej latorośli, oczywiście wpadam na działkę (mam prawie po drodze) - to mi najwyraźniej wchodzi w nałóg. I cóż widzę? Jest! DROGA jest w połowie drogi do naszej działki! I to w dodatku wysypana kamieniami! Jaki piękny widok! (Po bokach piętrzy się zerwana darń, środkiem szare kamienie, na końcu błoto - POEZJA!) POD odzyskał głos i zaczął sam rozmowę - znowu zrobił się jakby sympatyczny.
Nagle podjeżdźa jakiś samochód osobowy, wysiada facet i prosto do mnie uderza: "Czy Pani nie będzie potrzebowała betonu, bo ja właśnie z betoniarni jestem..." :o No, na szczęście nie próbował mi wmawiać, że przypadkiem przejeżdżał tamtędy, bo w to bym nie uwierzyła (ślepa polna dróżka). Schowałam wizytówkę, zapewniłam, że weźmiemy ofertę pod uwagę (zresztą właśnie w tej betoniarni mieliśmy zamiar się zaopatrywać). Przez dłuższą chwilę byłam pod wrażeniem znakomicie działającego wywiadu Pana z Betoniarni, ale po chwili skojarzyłam fakty: Idąc na działkę, minęłam POPOD, którzy uprzejmie mi się ukłonili i poszli sobie. POD ani Operator Koparki (OK) nie wyciągali komórek, więc to nie oni. PZB doskonale wiedział, do kogo z nas podejść i zagadać, co w grupie złożonej z dwóch facetów i kobiety z wózkiem dziecinnym nie było tak oczywiste. Czyli - POPOD! Jeden z nich musi mieć jakiś układ z betoniarnią.
Piątek - droga dociera do naszej działki. Nie wiem, czy jest tam, jak planowali, grubsza warstwa kamieni (grunt mniej nośny, bo kilka lat temu został najwyraźniej głęboko przeorany), czy nie, ale OK powinien o to zadbać w interesie firmy, której jest pracownikiem.
W poniedziałek mają przywozić jakiś kontener mieszkalny i sprzęt. Na działce pojawi się geodeta i wytyczy dom. Zacznie się kopanie!
To juz naprawdę się zaczęło!
Hi hi hi, ciekawe, czy za parę miesięcy będę myślała o tym momencie z równą radością i zapałem!?!
Tagi - katalog słów kluczowych: Brak Edytuj Tagi
Kategorie
Dzienniki Budowy na Forum