dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 8 z 18
Pokaż wyniki od 141 do 160 z 354
  1. #141

    Domyślnie

    galaktyka pieknie sie wszystkim pochwaliłas lecz nie miało to nic wspolnego z tematem wątku. Wrecz przeciwnie - opisalas to co zrobiło 99,9% ludzi czyli sprzedało mieszkanie i kupiło dom. Temat i toczaca sie dyskusja dotyczyła tej zdecydowanej mniejszosci ktora przeprowadza sie z domu do mieszkania.
    Szczeście Wam pomogło i dobrze, lecz ten watek nie ma tytułu "jaki zrobiliscie interes zycia".
    Czy na mieszkanie ktore sprzedalisci i ktore pozwolilo na splate połowy zadluzenia tez zapracowaliscie sami? Sporoa czesc ludzi tu na forum nie ma własnego mieszkania, wynajmuje cos od obcych lub mieszka u rodzicow. Po wyprowadzce do domu nie ma niczego do sprzedania i splacenia połowy kredytu. Tak wiec Wasza sytuacja wcale nie była taka "beznadziejna", była wrecz komfortowa bo mieliscie mieszkanie (tez sami je wybudowaliscie czy moze rodzice kupili? ) ktore pozwolilo na spalate polowy zadluzenia. Ja na ten skromny przykłada takiego mieszkania nie posiadam a splacac bede musial wszystko co wydam na budowe.

  2. #142
    ELITA FORUM (min. 1000)
    Iwuś

    Zarejestrowany
    Feb 2006
    Posty
    1.111
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    188

    Domyślnie

    Oj pluszku nieładnie oceniasz galaktykę. Opisała swoja sytuację w bardzo dobrym momencie... dla zrównoważenia ogólnego wrażenia. A na temat to było kilka pierwszych postów, później to już tylko przepychanka: kto za ile i za czyje oraz dawanie sobie po twarzy od gówniarzy itp. itd.
    Ja też buduję dom za kredyt i za kasę z mieszkania. Działkę mam 2 km od granic miasta i właśnie o takiej porze dnia często mam dopadające mnie dylematy czy lecę w górę ku niebiańskiej szczęśliwości czy ściągam w dół w czeluść marazmu, zniechęcenia i kryzysu finansowego moją rodzinę. Wszyscy dążymy do czegoś lepszego, nieważne jakie formy to przybiera a zdanie można zmienić zawsze. Ważne by umieć i mieć odwagę przyznać się do tego przed samym sobą, mniej przed innymi.
    ...jak ślepy żeglarz bez wiatru i wody...
    Dziennik Zajców
    Komentarze

  3. #143

    Domyślnie

    Cytat Napisał Iwuś
    Oj pluszku nieładnie oceniasz galaktykę. Opisała swoja sytuację w bardzo dobrym momencie... dla zrównoważenia ogólnego wrażenia. A na temat to było kilka pierwszych postów, później to już tylko przepychanka: kto za ile i za czyje oraz dawanie sobie po twarzy od gówniarzy itp. itd.
    Ja też buduję dom za kredyt i za kasę z mieszkania. Działkę mam 2 km od granic miasta i właśnie o takiej porze dnia często mam dopadające mnie dylematy czy lecę w górę ku niebiańskiej szczęśliwości czy ściągam w dół w czeluść marazmu, zniechęcenia i kryzysu finansowego moją rodzinę. Wszyscy dążymy do czegoś lepszego, nieważne jakie formy to przybiera a zdanie można zmienić zawsze. Ważne by umieć i mieć odwagę przyznać się do tego przed samym sobą, mniej przed innymi.
    Godzina 22-ga to juz prawie noc. Znacznie gorzej jest z godzina 18-19-20-21.
    Co wtedy robic? Pogoda juz nie ta by korzystac z uroków własnego ogrodka.
    Nawet trawa juz nie chce rosnac bo nie ma słonca - wiec nie ma co kosic.
    Internetu i kablowki brak.
    Domu kultury, kina, czy sklepu (zamykaja o 16:30) brak.
    Na ryby czy rower jest za zimno (i jeszcze deszcz pada).
    Pozostaje tylko ksiazki czytac (raz w tygodniu przywozone z biblioteki z miasta).
    Stołka przed domem aby na ludzi patrzec postawic nie warto (1 samochod na 30 minut przejedzie i nawet pies z kulawa noga sie nie przyplata).
    TVN nie odbiera .......
    Może scyzoryk kupie i zaczne strugac figurki by potem na odpustach sprzedawac?

  4. #144
    ELITA FORUM (min. 1000)
    Iwuś

    Zarejestrowany
    Feb 2006
    Posty
    1.111
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    188

    Domyślnie

    Eh...Jak nic maruda
    ...jak ślepy żeglarz bez wiatru i wody...
    Dziennik Zajców
    Komentarze

  5. #145

    Domyślnie

    Cytat Napisał pluszku
    Tak wiec Wasza sytuacja wcale nie była taka "beznadziejna", była wrecz komfortowa bo mieliscie mieszkanie (tez sami je wybudowaliscie czy moze rodzice kupili? ) ktore pozwolilo na spalate polowy zadluzenia. Ja na ten skromny przykłada takiego mieszkania nie posiadam a splacac bede musial wszystko co wydam na budowe.
    Pluszku nie ma złotego środka. Socjalizm (wszystkim po równo) też sie skończył. A ja musze przyznać że im bardziej martwiłam się o finanse tym bardziej to wszystko się rozwiązywało. Np podawiła sie okazja dodatkowej pracy. Za grosze ale jednak te grosze pozwola mi np nalac benzyny do kaszlaka przez cały miesiąc.
    Wykończeniówka wykańcza....
    .........................................Trójka Drombo

  6. #146
    ELITA FORUM (min. 1000) Avatar kropi
    Zarejestrowany
    Feb 2004
    Posty
    1.716
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    86

    Domyślnie

    Fajnie, że sunnychris założył taki wątek, bo czytając niektóre posty na tym forum odnosiłem wrażenie, że decyzję o zmianie "miasta na wieś" podejmują ludzie bez przemyślenia kwestii typu dojazd do roboty, dzieci do szkoły, na zajęcia itd.
    My szukaliśmy działki przez 2 lata, aby spełniała warunek "wsi blisko miasta" a i tak nie wiem, czy za rok-dwa nie przeklnę tej chałupy i nie wrócę do szuflady A gdy czytam, że ludzie (zwłaszcza dotyczy to mieszkańców stolicy) wynoszą się 20-30 km od granic miasta, gdzie znajduje się centrum ich interesów życiowych i gdzie ruch kołowy odbywa się z prędkością piechura, co oznacza że dziennie będą spędzać 3-4 godziny w samochodzie - to coś mi się zaczyna nie zgadzać, pojawia się pytanie PO CO? W imię czego tak się mordować, skoro gdy człowiek przyjeżdża do domu to już na nic nie ma siły?
    Zmiana lokum to decyzja istotna, ale nie ostateczna - i tu też podoba mi się podejście ojca założyciela wątku - w końcu jeśli nie pasuje to po co się męczyć, chałupa nie żona, nic jej nie przysięgałem, zawsze można zamienić na inną jeśli ten układ się nie sprawdzi.
    Biedronka w Wódce
    Komentarze

    Gdybyśmy zawsze kierowali się rozsądkiem, życie byłoby nieskończenie nudne...

  7. #147
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) FORUMOWICZ WIELKI SERCEM
    gawel

    Zarejestrowany
    Feb 2003
    Posty
    10.265

    Domyślnie

    Kropi zgadzam się z tobą zupełnie, ale u mnie sytuacja jest inna wychowałem się w domu i później mieszkałem w bloku przez 10 lat, nie chciało mi się wracać do mieszkania po pracy , ciągłe hałasy za scianą i nie tylko to nie dla mnie. Dlategonie żałuję powrtu do domu 5 lat temu. A co do dojazdów pracuję na Żoliborzu i do pracy mam 30 km. Koleżanka z Tarchomina dojeżdża o 20-30 min krócej niż ja. A ta z Rembertowa nawet dłużej i mieszkają w mieście. Kwestia co lepsze to już indywidualna sprawa kazdego.

  8. #148
    ELITA FORUM (min. 1000) Avatar kropi
    Zarejestrowany
    Feb 2004
    Posty
    1.716
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    86

    Domyślnie

    Sama odległość nie musi być problemem, liczy się całokształt, który trzeba rozważyć żeby nie było rozczarowania. Jesteśmy jeszcze przed przeprowadzką, ale syna zapisaliśmy do szkoły w nowym miejscu, żeby nie musiał potem się przenosić, więc codziennie jeżdżę te 35 km w jedną stronę i zajmuje mi to dokładnie tyle samo czasu co wożenie do przedszkola w centrum Łodzi w ubiegłym roku. Po przeprowadzce będzie w sumie 20, też nie mało ale po wiejskich drogach bo pracę mam też na peryferiach od strony domu, więc zero korków - do przeżycia.

    Kiedyś spotkałem się z dawną koleżanką, która przeniosła się do Wawy a potem postawiła dom w Nadarzynie, z którego codziennie dojeżdża do centrum - mówię szczerze, wolałbym ładne mieszkanko na trasie metra albo bliżej pracy bo z tego co ona mówiła dom ogląda głównie w weekendy - wyjeżdża rano o 6 i wraca ok. 21, do tego codzienna jazda z rozwożeniem dzieci do szkół/przedszkoli - co to za życie?
    Biedronka w Wódce
    Komentarze

    Gdybyśmy zawsze kierowali się rozsądkiem, życie byłoby nieskończenie nudne...

  9. #149

    Domyślnie

    Witam wszystkich w nowym roku, widzę że temat wciąż żywy i słusznie. Narzekałam na początku wątku na blok i ......miałam rację. Dziś gdy mieszkam parę miesięcy w swoim domku czuję się jak ryba w przysłowiowej wodzie. Cisza, spokój, człowiek może pobyć sam ze sobą. Nic mi nie przeszkadza choć nie ma co ukrywać, pracy i obowiązków jest więcej (np. wożenie małego do szkoły choć to tylko 6 km ). Trawę też już kosiłam i nie jest tak źle . Lubię pracę w ogrodzie, bo po prostu jest to moim hobby, zaś patrzenie jak to wszystko kolejno budzi się do życia jest bezcenne. Tu zaczęłam zauważać pory roku. Znalazłam się w tym swoim małym świecie w domku pod lasem i poczułam że tu się żyje naprawdę. Czego chcieć więcej w Nowym Roku, napewno zdrowia i braku kłopotów, a wszystkim forumowiczom tego by znaleźli swoje miejsce na ziemi( nieważne blok czy domek) ważne by poczuć się u siebie.



  10. #150
    WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania
    noiz

    Zarejestrowany
    Jan 2009
    Posty
    1

    Domyślnie

    Cytat Napisał pluszku
    Filozof jakis czy co?
    Tu nie trzeba dorabiac zadnej teorii.
    Kazdy by chcial mieszkac w domu.

    Ubieranie w teorie ... jest nadinterpretacja.

    Wszystko sprowadza sie do kasy.

    wszedłem na to forum przez zupełny przypadek
    szukałem cykliniarza prez google i ..sie wkręciłem w wątek

    ale PLUSZKU - nie masz racji w swym stwierdzeniu i też nadinterpretujesz

    moi rodzice mają dom (150m)
    i nie ma kto go po nim przejąć
    bo ja ZDECYDOWANIE wolę miaszkanie w centrum w kamienicy
    podobnie brat

    mojej narzeczonej rodzice z kolei mają ..DWA domy
    okolo 150 m na wsi i ponad 300 m ..w centrum 600tys miasta
    i ..ONA TEŻ WOLI MIESZKANIE

    co wiecej: oboje jesteśmy przed 30stką
    narzeczona jeszcze nie pracuje
    wielu znajomych mieszka w domach
    a ..roczny podatek dochodowy jaki płacę ..wystarczyłby na kupno sporego nowego domu
    wiec ..przychody nie , czy jak piszesz koszty NIE SĄ PROBLEMEM

    więc nie generalizowałbym , iż "kazdy by chciał mieszkać w domu
    i wszystko sprowadza się do kasy"

    to jakby napisać że "każdy chce jeździć mercedesem"
    (ja ABSOLUTNIE nie chcę )

    ja i również niektórzy ze znajomych wolę spędzać czas Z WYBORU W kawiarni, restauracji, czy kinie
    niż np w korkach

    mimo to szanuję wybory tych którzy CHCĄ mieszkać w domu
    ...jak i tych którzy mają/chcą mieć mercedesy


    pozdrawiam wszystkich

  11. #151
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJLEPSZY DORADCA NA TYM FORUM!!!FORUMOWICZ WIELKI SERCEM
    Elfir

    Zarejestrowany
    Dec 2007
    Skąd
    Kórnik
    Posty
    50.149
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    54

    Domyślnie

    Ja mieszkam w tej chwili w samym centrum miasta, w bloku.
    Ile razy w miesiącu chodze do kina....? Nawet nie jeden raz. Jak często ze znajomymi do pubu? Wcale, bo wolimy jechać na działkę posiedzec przy grillu.
    Jedynie co, to wyskoczymy czasem na pizzę lub do baru mlecznego.

    Natomiast ogromnie, przeogromnie brakuje mi kawałka ziemi do grzebania i dodatkowego pokoju na pracownię. Mam dwupokojowe mieszkanie i teoretyczny salon zarzucony kalka, papierem milimetrowym, czasopismami fachowymi i linijkami oraz okablowany przez dwa komputery stacjonarne.

    Jestem jednak w komfortowej sytuacji - mamy działkę od teściów niemal w centrum niewielkiej miejscowości pod Poznaniem, sklep pod nosem, szkoła z rogiem, do Poznania ekspresówką 20 min. Jakby było dziecko, to do teściów dwa kroki, żeby podrzucić.


    W sprawie koszenia: jak ja proponuję klientowi zmniejszenie powierzchni trawnika "bo kto bedzie to kosił" to się dziwi o co mi chodzi?
    Trawnik jest m.in bez sensu w przedogródku - przecież tu nikt po zielonej trawce nie biega. Lepiej posadzić rośliny okrywowe , np. płożące jałowce.

  12. #152

  13. #153

    Domyślnie

    Teściowie właśnie sprzedali dom 160m z pięknym ogrodem. Na obrzeżach Warszawy. Dlaczego? Bo nie chcieliśmy tam mieszkać. W mieście nam wygodniej. Mamy duże mieszkanie, świetną komunikację gdy nie chce się jechać samochodem. Nie trzeba dojeżdżać kawał drogi do szkoły, przedszkola, pracy, na treningi, na kurs angielskiego, na zajęcia plastyczne.
    Szkoda mi czasu na spędzanie godzin na dojazdach. Wybieram mieszkanie.

  14. #154

    Domyślnie

    W mieszkaniu w bloku mieszkałem wraz z rodzicami ladnych parę lat. Już wtedy wiedziałem że mieszkanie w bloku nigdy mi się nie spodoba, mimo tego że było tam spokojnie, zadbana klatka, nie stwarzajacy problemów sąsiedzi. Po prostu czułem się tam jak w klatce
    Z moją żoną wynajeliśmy mieszkanie w bloku pod Warszawą, tam dopiero zobaczyłem co to jest mieszkanie w bloku. Sam blok nie remontowany od momentu wybudowania, koszmarne brudne zaniedbane klatki schodowe, pijackie ekscesy w każdy niemal wieczór, i to co najgorsze nienormalna chyba sąsiadka na górze która remont łazieki zaczęła o 1,30 w nocy,do godz 24 kule armatnie toczące się po suficie. W końcu nie wytrzymałem, poleciałem z awanturą, dziecko tej sąsiadki równie nienormalne jak ona o godz 24 tłukło ciężką piłką lekarską o podłogę. Awantura pomogła na krótko. Pomijam już wiercenie, walenie o godz 21 lub w niedzielę
    Zupełnie przypadkowo trafiliśmy na ogłoszenie o sprzedazy domku, cena 120 metrowego (powierzcnia uzytkowa) domu ocieplonego w dobrym stanie z wyposażoną kuchnią porównywalna z mieszkankiem w bloku, domek na peryferiach miasta, 10 minut autobusem który kursuje co 15-30 minut do centrum, miili sąsiedzi, boczna cicha uliczka,szkoła dla dziecka 200 metrów, przystanek 500 metrów
    Co najważniejsze dla nas, własny kawałek działki, możliwośc pogrzebania w zieleni, skoszenia trawy, pomajsterkowania w warsztacie, mozliwośc pojechania samochodem wieczorem bez strachu że po powrocie nie będzie miejsca do parkowania
    Co do kosztów to wcale nie jest tak drogo, moi rodzice płacą 500 zł samego komornego plus prawie tyle samo za media
    Oczywiscie nie kupiłem pałacu, dom jest z 85 roku, wymaga docieplenia sufitu na poddaszu bo to które jest zrobiono niedbale, muszę wymienic dwa okna bo reszta jest już wymeniona
    Muszę na nowo zagospodarować teren przed domem ale to sama przyjemnosc

  15. #155

    Domyślnie

    Ja nie wiem skąd tak wiele osób wszystko wie. Mamy z mężem 30-tkę i wydaje nam się, że chcemy żyć w domu, więc budujemy. Wydaje nam się, że damy radę finansowo, więc kredytujemy, ale jak będzie to zobaczymy i być może rok po budowie będę sprzedawała dom i szukała mieszkania. Boję się, że dłuższe dojazdy będa dla mnie ciężkie, boją się że jesteśmy leniwi na roboty domowe i nie będzie nam się chciało robić, a z kredytem nie będzie kasy, aby ktoś nam pomógł i tysiąc innych obaw. Przecież nie codziennie decydujemy się na inwestycje tylokrotnie przewyższające nasze zarobki, które tak znacząco mogą zmienić nasze życie. Dajemy sobie prawo do błędów i jeżeli oboje stwierdzimy, że to było głupie to wrócimy. Gorzej będzie jak jedno będzie chciało do miasta, a drugie na wsi, ale to ryzyko to podejmowaliśmy na ślubnym kobiercu I właśnie dla mnie jest fajowe, że każdy jest inny i buduje się mimo, że światu wydaje się, że zwariował, albo wraca do miasta, bo tak jest dla nie go lepiej.
    Rudy to nie kolor włosów, rudy to charakter.

  16. #156

    Domyślnie

    U nas jnajwiększą bolączką jest to że musielismy zaciągnąc kredyt na 100% wartości nieruchomości
    Teraz trzeba go spłacać,na razie spłacamy bez problemów ale kto wie co będzie za kilkanascie lat
    Dojazdów się nie boję, od zawsze mieszkaliśmy pod Warszawą,do szkoły pracy, większe zakupy dojeżdzało się pociągiem, autobusem. Jestem więc zaprawiony w bojach

  17. #157

    Domyślnie

    Cóż zrobić. Gdyby się tak wydarzyło, że jedno z nas nie będzie mogło pracować to będziemy musieli dom sprzedać - takie życie. Staram się tak to zrobić, żeby nie było ryzyka, że po sprzedaży domu nie starczy na spłatę kredytu i zakup tańszego lokum.
    Rudy to nie kolor włosów, rudy to charakter.

  18. #158

    Domyślnie

    Ja też niestety biorę taką opcję pod uwagą, mam nadzieję że obecny kryzys nie spowoduje drastycznego spadku cen domów, po dopieszczeniu go małym kosztem i zagospodarowaniu z sensem działki jego wartośc jeszcze wzrośnie
    Mam jeszcze jeden argument że mam przepisany testamentem ładny domek ze sporą działką pod Warszawą, fakt że jest mały zaniedbany ale nie ma obciążonej hipoteki
    Kiedyś gdy będzie mój mogę go sprzedać i spłacić sporą częśc kredytu

  19. #159

    Domyślnie

    A co się zdążymy nacieszyć domami to nasze
    Rudy to nie kolor włosów, rudy to charakter.

  20. #160

    Domyślnie

    Bronić będę Sunnychrisa

    Wiele, naprawdę wiele osób nie chce tracić czasu na obsługę domu. Wolą ten czas poświęcić na coś innego. Nie każdy ma Palec Boży do nieustannego prześwietlania stanu swojej własności. Nie każdy ma chuć dziubać w ziemi i zupełnie wystarczają mu skrzynki balkonowe , żeby zaspokoić głód estetyki agrarnej.

    Dom to wyzwanie, nie ma bata. No i uwiązanie. I wieeeelka odpowiedzialność, którą nie każdy jest w stanie ponieść. W bloku za tą odpowiedzialność się po prostu płaci i ma się z czółka. Dom jest szalenie wymagający , zazdrosny i pracochłonny.
    Młodzi ludzie wydaje mi się , powinni zacząć od mieszkania. Potem priorytety się zmieniają i młody człowiek z ochotą bierze na kark to, co jeszcze czas jakiś temu było by mu jarzmem z kulą u nogi..

    Wielu młodych ludzi ( zdecydowana większość z tego co widzę ) do domu ( jaki ci by on nie był ) wraca jedynie po to, by się przespać. Praca, studia , praca..
    Niech każdy dobiera sobie własne gniazdowanie tak, by jemu samemu służyło jak najlepiej a innym nie przeszkadzało. Wolę mieć sąsiada zapłotnego , który wie o co chodzi posiadając dom, niż takiego co z łaski czy musu musi w nim mieszkać. Bo to się straszliwie mści.

Strona 8 z 18

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony