Przez pół kuli ziemskiej posyłać prąd, to spore straty będą. I koszt budowy sieci do przesyłania prądu z/do Australii trochę astronomiczny, żeby można było do Polski 100% zapotrzebowania w nocy (czy nawet w zimowy dzień) pozyskać ze słońca świecącego w innych krajach.
No i na deser co z niezależnością energetyczną? Taka Australia, czy jakiś kacyk Afrykański mówi w styczniu "no to płaćcie cenę x 100, bo wam wyłączymy prąd", albo wojenka jakaś się przytrafia i linia przesyłowa ulega uszkodzeniu i co robimy? Mówimy "upss" i marzniemy w ciemności?