No dobra wszyscy smarują, to i ja powiem może coś ciekawego.

Przygodę z budownictwem zacząłem gdzieś w 1998 roku. Była działka na oku, więc mocno się napaliłem i kupiłem projekt. Domek przyjemny 110 użytkowej powierzchni, obrys w kwadracie 9x9m, dodatkowo poddasze użytkowe. Dach dwuspadowy -wiecie taka stodoła, ale na rysuneczkach z okiennicami wygląda milutko. Taki więc jest 1998 roku. Co się okazało działeczki nie kupiłem i ból. Idiota ze mnie mam projekt i co z tego. Lata lecą ja z projektem - już się prawie wyleczyłem z budowania, projekt nawet chciałem sprzedać, ale nie było chętnych. Może i dobrze - /najwyraźniej koniec XX wieku wpływał tak jak literatura wspomina dekadencko/, gdyż na początku 2001 roku odżyły marzenia. Znowu z drugą tą lepszą połową postanowiliśmy spróbować. Zaczeliśmy szukać działeczki, a że z kasą krucho, więc centrum Gdyni odpada. Zjeździliśmy trochę przestrzeni - mieliśmy jedną na oku, ale koleś nie chciał obniżyć nawet o 2 tysiące złotych - a działka nie kosztowała 3 tys. tylko 22 000. Mówię, dla równego rachunku 20000. Wie Pan opłaty, notariusz i tak zapłacę 22000. Koleś nieugięty ja jeszcze bardziej - żegnam.

Nastąpił zimny luty. Mróz a my twardo posuwamy po tych polach i szukamy ogłoszeń. No wreszcie coś jest. działka 500m2 za 20000zł. Dobra cena, uzbrojenie blisko działki, bez pośrednika, babeczka miła - dobiliśmy targu. Mało tego daliśmy jej zadatek 500zł, a całą kwotę dostała dopiero w czerwcu.

Jest lato i czeka nas kolejne wyzwanie. pozwolenie na budowę. Projekt mamy - pasuje jak ulał do działki - co za fuks - głupi ma zawsze szczęście. Występuję o decyzję, walę do babeczki co robi projekt zagospodarowania i w październiku cieszymy się z pozwolenia na budowę /koszt adaptacji z projektem na szambo 1050zł/. Przy okazji dotarło do nas, że skorzystamy z ulgi. Tyle szczęścia jak na jeden rok.

Tak więc jest lato wystąpiłem o przyłącze energetyczne i wodne.

Korciło mnie jak cholera, aby coś już zrobić na tej działce. Póki co wykosiłem maliny bo wchodziły mi juz na pół działki i postawiłem taki mały baraczek z palet EURO. Materiał zdobyczny, więc za totalną darmochę. W między czasie kupiłem dechy na ogrodzenie /ponad 2m3 za 800zł z przycięciem na wymiar i transportem/.

Listopad mam pozwolenie na rozbudowę wodociągu. Kurde firma chce /monopolista na rynku/ 5,5tyś za 50m wodociągu i przyłącze w studzience na działce. Dużo - zobaczymy. Już projekt wodociągu kosztował nas 1,5 kafla.
W listopadzie trafił się choć planowany jeszcze jeden wydatek - od tego momentu poczułem się prawdziwym budowlańcem. Za 450zł kupilismy 100l betoniarkę - używaną,ale na silnik trójfazowy.

Zbliża się koniec roku pogoda ładna - więc grilla robimy w miarę często. Błotko na drodze dojazdowej robi się sympatyczne - tak więc któregoś dnia tak się zakopaliśmy, że żona w bucikach dymała po kolana w błocie a ja goniłe za Tarpanem aby mnie wydostał. Chwila miła - jest co wspominać.

Minął Sylwester i zaczyna się nowy rok 2002 - budowlany oczywiście.
Jak wspomniałem złożyłem wniosek o przyłącze energetyczne - ciągle czekam. Minęły już 3 miesiące co zrobić. Energa musi wyłonic w przetargu osobę co robi projekt, potem osobę co wykona przyłącze. Takie życie.

A że jestem człowiekiem niespokojnym lubię coś tam majsterkować a i żonka zafundowała mi płot z desek i z przodu klinkier - bo po co siatka - jak może być drożej, wolniej i trudniej z drugiej strony przyjemniej, to ja w styczniu biorę się za szlifowanie desek. /słupki o przekroju kwadratowym - kupiliśmy wcześniej za 450zł - 30 słupków/. I tak szlifuję sobie po 10-15 sztuk dziennie - strasznie wolno idzie - kurzy się niesamowicie. Mijają 2,5 miesiąca i 608 desek wyszlifowanych. jestem dumny z siebie, ale co użyłem to moje. Na tym nie koniec - deski oszlifowane trzeba się wziąć za impregnację i robota od nowa, chodź idzie szybciej /właśnie jestem w trakcie impregnowania/. Kupiłem 24litry Altaxinu za 213zł - chyba starczy, choć wsiąka okrutnie.
W między czasie zakupiłem już duperele - typu śruby, zamki itp.

Jest marzec i w końcu założyli nam prąd. Umówiłem się z gościami, powiedziałem gdzie mają postawić skrzynkę i gra muzyka. Zrobili mi pomiarówkę i czekam tylko na założenie licznika.
Pewnie zastanawiacie się co z tą wodą. Na razie odpuszczam, choć pozwolenie jest ważne tylko do listopada 2003 roku. Może ktoś się przyłączy - będzie taniej.
Kupiłem za to 3 beczki po 200litrów oraz 3 dostałem od dziadka. Na razie wystarczy 1200litrów - które będę przepompowywał wprost z hydrantu wężem strażackim.

Tak więc w przyszłym tygodniu zamawiam piasek i cement i jazda z ogrodzeniem. Potem stan zero, ale to juz w dalszych odcinkach - na kóre serdecznie zapraszam
cdn