No to się podzielę z Wami taką myślą....
Ostatnie ciepłe dni, pozwoliły na wieczorną kontemplację wzgórza leśnego, które w całej krasie widzę ze swego okna. Wyobraźcie sobie: siedzicie na dębowej ławeczce przed Wami piękny kolorowy las, wokoło cisza wsie szykującej się do nocnego spoczynku. Gdzieś, za najbliższą miedzą Wasz kot poluje na nieostrożne myszy, które zamarudziły na zbieraniu zimowych już zapasów. Lampka wina mile widziana... choć niekonieczna. No i tak poptrzyłem sobie na to wszystko, a potem zerknąłem na dom, jeszcze nie wykończony, jeszcze czekający, żądający tylu upiększeń, ulepszeń i poprawek. Przez poręcz balkonu, co to jej jeszcze nie ma zobaczyłem córkę odrabiającą przy biurkowej lampce zadanie. Przez taras, co to mam go zbudować może w przyszłym roku zobaczyłem żonę, krzątającą się w kuchni...
No pięknie, życie może być piękne...
Warto zbudować dom ...
ale przy tym domu, choćby nie wykończonym musi być ogród, zieleń, przyroda, krzak jakiś - bo to nas jakoś wypełnia spokojem, nadzieją - dobrą energią, dom jest jakby bardziej schronieniem, "pokazaniem się" , to zewnętrze dopiero daje nam ukojenie i power.