dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 1 z 11
Pokaż wyniki od 1 do 20 z 218

Temat: Początek

  1. #1

    Domyślnie Początek

    Tak bardzo chciałabym zaistnieć jako jednostka już budująca się, ale ciągle brakuje mi odpowiednich kwalifikacji.Mój domek dopiero "rysuje się"w pracowni. I w związku z tym czuję się za mało "zsłużona"aby zacząć wklejać swoje literki na forum.Onieśmiela mnie wiedza, zaradność fachowość innych budujących się-o których czytam na łamach-mój podziw dla dzisiejszych inwestorów rośnie, a moja samoocena maleje.Jak ja mało wiem! Co nie znaczy że zrezygnuję z budowy!Ja jestem jak ten osioł-głupi,pusty łeb, ale upór -mega moc.I właśnie tej głupocie swojej i uporowi zawdzięczam podjęcie decyzji o budowie.Bo czyż normalny, ustabilizowany życiowo człowiek w średnim wieku szuka guza, jakim jest niewątpliwie u nas samodzielne budowanie chałupy. Związana z tym biurokracja, brak fachowości, brak środków płatniczych i mnóstwo innych rozterek-( niektóre są już moim udziałem.)Czy normalny człowiek domagałby się na własną prośbę i żądanie tych wszystkich komplikacji? A ja właśnie tak ,ja chcę .tzn.nie chcę problemów, kłopotów, chcę efektów - jak najbardziej pozytywnych w postaci wybudowanego, wykończonego domku. I w swojej naiwności mam nadzieję zrealizować to marzenie, wbrew przeciwnościom i niedogodnościom. A że nad wariatami czuwa opatrzność- czuję że mam szansę.

  2. #2

    Domyślnie Działka

    Działka
    Naszą decyzję o budowie podjeliśmy tak mniej więcej ok. listopada 2002 roku i to pod wpływem podziwianych krajobrazu.Gdy znależliśmy ten zakątek to zświtała nam myśl "A może tak domek ? "Ziarno zostało zasiane, padło na podatny grunt i w trymiga zapuściło korzenie i się rozrosło. Do tamtej chwili żyliśmy sobie spokojnie, nasza egzystencja była ustabilizowana z małymi przyjemnościami. A tu takie rzeczy, sami siebie zaskoczyliśmy tymi planami. Za te wybryki umysłu w pełni odpowiedzialny był teren zabudowy .Jest to teren dawnego PGR-u ,otulony pięknymi lasami. Odległość od miasta to ok.4-7 km.(4 km.odl. tablica-tablica, 7km. to odl. centrum- cenrum) Gmina podzieliła ten teren na działki minimum 1000m isprzedawała. Z tym że rozwój osady dzielił się jakby na trzy etapy. Pierwszy etap (działki sprzedawane ok. 10 lat temu)-już prawie całkowiciezagospodarowane (oprócz dróg). Drugi etap- działki z rzadka zabudowane.I trzeci etap ( na rok 2002 listopad) działki dopiero szykowane do sprzedaży. Cały rok 2003 szukamy działki na terenie pirwszego etapu. Są to już tylko indywidualni sprzedawcy a w związku z tym ceny dużo wyższe, ale infrastruktura w dużo lepszym stanie.. Jak już prawie znajdujemy, okazuje się że ktoś nas uprzedził, ceny podbijać nie będziemy ( taką otrzymaliśmy propozycję ) bo nas poprostu na to nie stać. Podobnych rozczarowań było jeszcze trzy.1. -Ładna działka, przystępna cena- wjazd od południa-niebardzo.2.-Ładna,duża-2000m,co za tym idzie droga, całe szczęście że graniczący z nią las był od strony wsch-południe-łatwiej nam zrezygnować.3.-Działka 1500m, bardzo ładna, słoneczna ale bez drogi tylko chaszcze.Na moje zapytanie w Gminie na temat tej drogi( w planach jest)Pani poinformowała że nikt z właścicieli nie składał zapotrzebowania na tą drogę.Na mój nos pachniało problemami. Wycofaliśmy się z tej tranzakcji. I niby tak przypadkiem wybraliśmy się do strefy III.całkowicie nie zagospodarowanej. Niby tak, tylko popatrzeć.No i co? No i się urodziło!Piękny pas przy lesie, działki od 1300-1800mgraniczące z lasem od strony zach-północnej, droga-wjazd pół-wschód.Wizyta w Gminie- sprzedaż wstrzymana do końca 2003 roku.I wtedy wiedzieliśmy- tylko TU.Do tego czasu jeżdzimy obserwować teren( ogólnie mokry)las-czy nie przysłania za bardzo słoneczka (nie)i ogólnie wybrzydzamy nad wyborem działeczki, jakby wcale nie ograniczały nas finanse.W końcu decyzja pada na 1500m w ładnym prostokącie. Akt notarialny podpisujemy pod koniec lutego2004roku. mamy swoją ziemię!!!


  3. #3

    Domyślnie

    DECYZJA Decyzja o budowie ( jak już pisałam ) wypełzła na wierzch pod wpływem oglądanych widoków ( och...ach..) CZyli ostatni i najgorszy czynnik rozsądku budowlanego, ale za to najbardziej motywujący! Przy zakupie ziemi próbowaliśmy się jaszcze trochę oszukiwać -chyba ze strachu przed ewentualnym wyzwaniem- Przecież to rewelacyjna lokata kapitału! Ale ta motywacja była podszyta kłamstwem i obłudą Bo od chwili stania się posiadaczami ziemskimi do tego uzbrojonego w sieć wodociągową terenu, nasze dotychczasowe życie przestało nam się podobać.Zaczeliśmy z mężem wprost prześcigać się w wynajdywaniu problemów związanych z dotychczasową egzystęcją w blokowisku. - a to że głośno, że sąsiadka niecenzuralnie wychowuje swoje dzieci, a że nikt nie szanuje współwłasności, a żę miejsca na parkingu brakuje A OPŁATY- więcej tych stałych kosztów niż poniesionych Dyskusje owe podlewaliśmy winkiem i wyszło nam że nie ma rady my MUSIMY SIĘ BUDOWAC!!!!!
    Tak nawiasem, to nasze blokowisko jest całkiem porządne, czyste a administracja rżnie nas raczej umiarkowanie.- ale przyjmując prawdziwe oblicze obecnej sytuacji ,nie udało by się dojść do -JEDYNIE SŁUSZNYCH I NAS INTERESUJĄCYCH DECYZJI
    A tak naprawdę jedną z prawdziwych przyczyn podjęcia takiej decyzji było min. to że nasz syn podrósł i robi to nadal, wynikiem czego nasze towarzystwo jest dla niego mało interesujące. Do tej pory systematycznie jeżdziliśmy na tak zwany wypoczynek- zimowy i letni. Oczywiście pretekstem było dziecko, jego zdrowie , zmiana klimatu itp.Ale my również korzystaliśmy z tego przywileju! Ale teraz, gdy niewdzięczne pachole uznaje wyższość obozów z równieśnikami ,nad spokojnym wypoczynkiem z piernikami ( czyli my ,lat ok. 40 ) Musieliśmy się jakoś ratować, a ratunkiem ma być DOM z ogródkiem. Tak dom spokojnej starości.

  4. #4

    Domyślnie

    FINANSE
    Aby przekonać się czy nas stać na dmek, domuś ,domeczuś kochany przyjeliśmy metodę ( już raz sprawdzoną) zwaną " decyzyjną" Wspomagając się winkiem zaczeliśmy obliczenia. Działkę kupiliśmy za swoje, częściowo uzbrojoną- posiadamy mieszkanie 70 m i obydwoje pracujemy. No to nas stać !!!!! Brakujący środek pożyczymy z banku, aby szybciutko zamieszkać a oddawać powolutku i systematycznie.
    Jakoś tak nam wyszło że to będzie bardzo zdrowe- ten dreszczyk emocji,towarzyszący spłacie, ta adrenalina podnoszące ciśnienie, aby pracę utrzymać- samo zdrówko!!
    Po tym nastąpiło mydlenie rozumu tzn. zaczeliśmy wymieniać rzeczy z których będziemy rezygnować oszczędzając pieniążki na interesujący nas cel. A mianowicie- wczasy- jak już wspomniałam dziecko się " wypieło", pretekst do wyjazdu się skończył ,więc zaoszczędzona w ten sposób kasa zasili budowę a my będziemy wypoczywać czynnie przy pracach remontowo- budowlano- ogrodowych Ubierać się będziemy tanio przeważnie na wyprzedażach i sklepach z tanią odzieżą Jeść niewiele i również małym nakładem finansowym, a mianowicie np. pierogi, dużo warzyw , bigosy sałatki i duuużżo kapusty BARDZO TANIA!!!!
    I tak za pomocą alkoholu ( broń Boże nie promuję, widzicie do czego może doprowadzić !) i pokrętnej logiki oszukaliśmy zdrowy rozsądek i uważamy że mamy odpowiednie siły na nasze zamiary!!
    Mała dygresja--Kiedy 11 lat temu kupowaliśmy nasze obecne mieszkanko, które było finansowane min. z kawalerki, odrobiny oszczędności i zaciągniętego kredytu hipotecznego na rewelacyjny procent 38,5% w skali roku .Tym kredytem niemożebnie wystraszyliśmy rodzinkę czyli rodziców. Próbowałam uspokoić ich ,że w wypadku utraty pracy będę robić swetry na drutachi i je sprzedawać aby spłacić należności!( do tamtej chwili zrobiłam ich - tych swetrów - trzy, w tym dwa niepełno wymiarowe bo dla małoletniego)Mama wymownie zakreśliła kółko na czole i popukała w nie,chyba palcem wskazującym, ale ojciec mnie poparł proponując jako materiał owczą wełnę najlepiej mokrą!!A sprzedawać na kilogramy. Nie udało mi się udowodnić im swoich racji i telentów, pracy nie straciliśmy a kredyt spłaciliśmy bardzo szybko .
    Na zakończenie przytoczę mądrość którą obdarzyła mnie moja przyjaciółka-Nie zawsze w życiu się wygrywa, ale nie podejmując walki przegrywa się zawsze!!!!

  5. #5

    Domyślnie

    RODZINKA Od kiedy oficjalnie poinformowaliśmy rodzinkę ( bracia, siostry i rodziciele) o naszych planach budowlanych praktycznie nie mamy spokoju!! A dokładniej jesteśmy traktowani jak dwójka dzieciaków niespełna rozumu!!!!
    Moi rodzice ciągle kwestionują nasze decyzje!
    -Co to za działka? Co wyście kupili? Nie było innej!! Toż to wyrzucone pieniądze!! Naprawdę nie było innej?
    - A z czego będziecie budować? Z kredytu??! Oszaleliście!!!Kto to będzie spłacał??!
    -Mieszkanie chcecie sprzedać?! No to już kompletna głupota!!Zostawcie je sobie ( pewnie , bo my milionery jakieś)na starość wrócicie!!Blisko przychodnia , kościół, sklep!
    -A ta wasza działka to ile ma metrów? -1500- No nie , a kto to będzie uprawiał?Dbał? Wiecie że to wymaga pracy? ( Jako wredni rodzice zapędzimy młodego do pługa, niech rozszalałą trawę dniem i nocą kosi!)Po co wam tyle metrów ? Naprawdę nie było mniejszych?!
    - A tu chyba nie ma 2000? Kto dziś kupuje takie małe działki? Dwa tysiące to absolutne minimum!!Nie mogliście wziąć dwóch ???!( to mówią ci sami rodzice po np. 17 minutach)
    -Chcecie bez piwnic?Wy to przemyślcie!!A gdzie ziemniaki? A opał/ A kompoty, przetwory??Piwnica musi być! Jak bez piwnicy to wy lepiej wcale nie budujcie!!!
    -Bez piętra ? ( poddasza) No co wy?! A rodzina, Janek (synuś), goście???Jak urządzicie na górce dwa , trzy pokoje to goście nie będą wam przeszkadzać! ( Może od razu pensjonat?) Nie bez piętra to wy nie budujcie!!
    -To tylko niektóre złote myśli moi rodziców, myślę że w trakcie budowy wątków przybędzie! Już teraz zastanawiam się jak ukryć ewentualne rozpoczęcie prac budowlanych przed moim ojcem. Jest to postać bardzo barwna , pomysłowa i prawie samodzielnie wybudował dwa domy - mieszkalny i rekreacyjny. Ale o tym trochę póżniej.
    Moi teściwie natomiast ,straszą nas, jak dzieci straszy się babą jagą lub dziadem!A mianowicie!
    -A jak wy dzieci ( 40 i 43 lat, bagatela!) dojeżdżać będziecie?(4-7 km do centrum)Jak was zasypie, to już nie wyjedziecie!A jak deszcz spadnie- też nie dojedziecie!A dziecko jak do szkoły się dostanie? A jak autobus mu ucieknie?
    - A nie boicie się dzików? Bo dziki są dzikie a zwłaszcza lochy jak młode maja, to zaatakować mogą!!( poturbować a ciało po polu rozwłóczą!!). A dzikie wściekłe lisy, to po kury przyjdą!( chyba że po kota, bo kur nie mamy i chyba mieć nie będzimy, biedny koteczek)
    - A płot to jaki? Chyba nie taki z siatki?? Bo kuny przez oczka siatki przeciskać się będą!!( bo górą przez płot to im się pewnie nie będzie chciało- tym kunom znaczy się!)
    -A sąsiad to może wam uprzykszyć życie np. będzi miał psa i pies ten szczekał bedzie (nieprawdopodobne?)
    Ale wieczorem to tu ciemno będzie!! Nie boicie się??
    -A wiecie że tu, w lasach łosie są?Taki łoś to dopiero może!!
    -A wiecie że kradną? Tu was okradną jak nic!Wszystko wam ukradną!!( Czasami jeżdzimy sprawdzić czy nam ziemi nie ukradli, ani działki, tacy jesteśmy podatni na sugestie)
    - A w niemieckiej TV pokazywali jak nowo wybudowane domy pleśnią i grzybem porastają!!Nie boicie że wasz dom też porośnie?!
    - A wykonawcy to was z torbami puszczą , oni tylko czekają na takich ( jakich??)
    No i takie mamy wsparcie w rodzicach, czyż nie budujące? Tak na prawdę to są może dwie osoby dopingujące nasze działania , dążenia.Rodzicom z racji wieku i pokrewieństwa wybaczamy!Wbrew pozorom to wszystko to troska o nas . A że rozbrajająca? Cóż, dodaje kolorytu. A spojrzenie z dystansu rozwija poczucie humoru!!!

  6. #6

    Domyślnie

    PROJEKT
    Z projektem już tak łatwo nie było!! ( Patrz technika decyzyjna) Po części dlatego że pernamentne upojenie alkoholowe trwałoby za długo. Dzień po dniu oglądaliśmy wszelkie rysunki, aranżacje i plany- oglądaliśmy, analizowaliśmy, dumaliśmy!!Selekcja odbywała się według ogólnie przyjętych założeń. A mianowicierosta bryła, dach dwuspadowy, garaż w bryle budynku (tańszy podatek od nieruchomości) i ogółnie nie duży i tani!
    Ale musi mieć: spiżarnię, garderobę, pomieszczenie gospodarcze, ewentualnie kotłownię. Minimum dwie łazienki, dwie sypialnie, wygodną, biesiadną kuchnię i pokój dzienny! No i klops Ponieważ ogólnie rozmiane pojęcie "nie duży " wyklucza taką mnogość pomieszczeń Chyba że największe miałoby ok.8- 9 m kw. ale w całości i tak robi się około 100 m chałupa?!? Ale ja nie chcę salonu o powierzchni 8 m!!!!!! To nie byłby chyba salon moich marzeń!
    Nie mogąc pogodzić się z tym stanem rzeczy postanowiłam w przypływie - a raczej odpływie rozumu ,SAMA narysować to, co w moim domku ma się znajdować.Nie po to marzyłam o tych wszystkich pomieszczaniach aby teraz w oblicz nadmetrażu z nich rezygnować!!! Moja bujna i rozszalała wyobrażnia co rusz poduwa mi nowe obrazy mojej wspaniałej egzystencji w domku na przedmieściu.
    Zaopatrzyłam się w niezbędne przybory pisemne, rysunkowe, papier milimetrowy. Zaczęłam ( narazie na papierze) realizować swoje marzenia. Kartka formatu A3- ledwo to wytrzymała, myślę że gdybym na tym pierwszym rysunku uwzględniła szerokość murów to i format A3 by też poległ!! ( skala 1:100, żeby nie było wątpliwości) Wyszedł mi gmach wielkości wiejskiej szkoły lub przychodni. Wyglądem przypominał budynek użyteczności publicznej a nie domek dla dwójki staruszków z niewdzięcznym dzieckiem koniecznie chcącym dorosnąć i uciec!
    Zastanawiałam się gdzie popełniłam błąd??Aby to sobie uzmysłowić postanowiła nanieść na mój wspaniały plan, w odpowiedniej skali, mebelki! Wyszło mi coś bardzo ciekawego! Np. w kuchni odległość od stołu do lodówki była tak duża że zdążyłabym zgłodnieć odnosząc produkty do lodówki po śniadaniu! Albo łazienka_ tam gdybym po kąpieli sięgnęła po ręcznik- zdążyłabym naturalnie obeschnąć- zanim dotarłabym do wieszaka z owym! A w salonie musiałabym zaistalować telewizor wielkości ekranu kinowego!! A nie uprzedzałam że rozumek to gdzieś się ulotnił!
    Kolejne przymiarki były już coraz bardziej precyzyjne i bardziej przemyślane.I tak powstał zarys domku naszych marzeń. Jest to niestety jednoznaczne z tym że już żaden gotowy projekt nie będzie się nam podobał.Nasz domek ma wszystko to chcielibyśmy mieć, nie jest może z tych najmniejszych ok150m - parter. ale też nie przypomina swojego pierwowzoru! Po długich namysłach , postanowiliśmy również przygotować poddasze do ewentualnej adaptacji ( Dom miał być początkowo parterowy) Chcemy poprowadzić do góry wszystkie media, najlepiej na osobnych obwodach- licznikach. Schody do góry też zostały zaprojektowane w sieni aby mieszkania były naprawdę odrębne! Moje marzenia mają coraz mniej czasu na spełnienie ( starość, moi drodzy, starość) i chcę się pławić w luksusie intymności w swojej chatce sama , a nie z jakąś przbrzydłą synową . (Niech sobie ewentualnie u góry gwiazdko wiją, a od mojej kuchni WARA ! ) A gdyby jednak dzieciątko wyfrunęło w świat, to w przypływie gotówki urządzimy apartament gościnny!( To chyba wpływ sugesti rodziców)
    I tak przygotowani , w koncepcję , rusunki i mnóstwo pomysłów ruszyliśmy w poszukiwaniu architekta ( teraz niech oni się martwi a)

  7. #7

    Domyślnie

    DROGI
    Jak ważnym elementem każdej działki i przyszłego domostwa są drogi- wszyscy wiemy ( szkoda że uzmysławiamy to sobie później) Odległość między naszym dotychczasowym miejscem zamieszkania a działeczką to ok. 20km.Ale jakże ciekawe jest to 20km.Stan napotkanej nawierzchni jest bardzo zróżnicowany i śmiało można go porównać do okresów historycznych. Pierwszy odcinek( odległość ok 10 km.) to historia najnowsza- Droga A-6 ( raczej jej kawalątek) Gdańsk- Szczecin. W zeszłym roku- 2004- była całkowicie modernizowana( przypuszczam że unijne pieniądze i wymagania) Był to generalny lifting. Piękna, gładziutka,równiutka, dwa pasy ruchu, zjazdy, rozjazdy. Jeżeli zima, mróz nie narobiły zbytnich szkód można ją określić jako bardzo porządą drogę! Następny odcinek( ok. 4 km.) to taki " wczesny Gierek"- ogólnie przejezdna z małymi dopełnieniami, tylko nieznacznie utrudniającymi jazdę ciągłą! No i droga do mojej wioseczki!!!Zaczyna się niewinnie.-taki " wczesny Gierek" bez wypełnień.Ale im bliżej tym ciekawiej( 2-3km.)Toż to POEZJA! Dziura, dziurę, dziurą pogania!!! Myślę że jest charakterystyczna dla okresu II-giej wojny światowej.Mam również nieodparte wrażenie , że na w/w toczy się czynna walka z okupantem!!!!A w otaczających lasach napewno ukrywa się partyzantka.( nieświadoma końca wojny) a walki są ciągle aktualne i niezwykle zaciekłe!Świadczą o tym dziury, wyrwy, leje (chyba po granatach) No bo jak inaczej wytłumaczyć powstawanie nowych wyrw z dnia na dzień!? W tym wypadku zrozumiałe jest zaniechanie jakiegokolwiek działania ze strony gminy!Bo i po co? Niech się najpierw wytłuką, aby nowych nie robili!!- Ciekawa jestem jak to sie skończy? Droga zniknie? Następna to droga wewnętrzna osady.Jest to droga gruntowa, czyli taki XVIII, XIX wiek polskiej wsi!Przejezdność zależy od pory roku i aktualnej aury. Może być też zależna od środka lokomocji_ wskazany koń, a zimą ewentualnie koń z saniami.I po problemie! No i ostatnia droga.Tak zwana nasza. Droga której nie ma.! ( może już ukradli , czyżby Mama miała rację że kradną wszystko?) Tzn. na planach ta droga jest ,ino w terenie trudniej ją znaleść!! Może źle szukamy??W naturze jest tylko rozdyżdana glina.Buty się pięknie wpasowują, ale z powrotem nie koniecznie wracają! Grunt bucików nie chce oddać- taki pazerny!! Za to wyszło nam że żadna nieproszona gościa się niewkręci , bo po prostu niedotrze! A poza tym żadna baba nie będzie mnie "kłuć" w oczy eleganckim, subtelnym obuwiem. Wszystko udyźdane w błocku!!Co prawda Gmina obiecała po sprzedaży wszystkich parceli ( sprzedane) zająć się infrastrukturą ale te opowieści wszyscy znamy! Wiadomości i obietnice przed........I wiadomości po...Diametralnie się różnią.



    A to moja ziemia księżycowa, błocko znaczy się..

  8. #8

    Domyślnie

    ARCHITEKT szt.3
    I tu było dopiero ciekawie!!!!!

    Architekt nr 1
    Był to raczej konstruktor czy ktoś taki. Osoba polecona przez znajomych znajomych....Pan ten miał wszystko narysować, ktoś miał pieczątki powstawiać i ogólnie miało być miło i przyjemnie i TANIO
    Pan okazał się miłym ,starszym, dystyngowanym panem. Obejrzał moje rysunki ( te końcowe) wysłuchał naszych oczekiwań co do charakteru chałupki, a że, taki typ mieszkalno- wypoczynkowy, z nutką wiejskości, sielskości i natury.Taras, ewentualnie wiata. Dom powinien również ,ładnie wkąponować się w tło lasu.Pan pokiwał ze zrozumieniem, przytakiwał i zabrał nasze rysuneczki i sugestie. Zapowiedział się za jakiś tydzień z pierwszymi rysunkami roboczymi! Boże......... jaki ten tydzień był długi....Gdy wreszcie doszło do spotkania, zostaliśmy niemalże obezwładnieni wizją tego projektu! Domiszcze pięknych, wielgachnych rozmiarów ( cosik na wzór moich pierwowzorów tylko o niebo lepsze!! )Nie była to wiejska szkółka tylko zespół szkół!!
    "Domeczek" rozrósł się z 140-150m parteru do 180-190m a poddasze, po podniesieniu ścianki kolankowej do wysokości 160cm. uzyskało status powierzchni pełnowartościowj i osiągnęło powierzchnię ok200m( nad garażem dodatkowy pokój)-było by co adaptować!!!!!
    Po naszych następnych sugestiach,że mniejszy, mniej okazały, że poddasze zbyt duże ,być może trzeba by zmienić konstrukcję dachu z dwuspadowego na kopertowy i ogólnie za dużo metrów Mieliśmy wręcz nadzieję że uda się zmniejszyć nasz domek względem mojego rysunku...
    Pan zebrał rysunki i zapowiedział się za tydzień......Ten tydzień był jeszcze dłuższy....Gdy nastał TEN dzień i ta godzina byliśmy już na granicy wytrzymałości.... Przyszedł Pan rozwinął rolki a tam...........O Boże...Z papieru zerkało na nas malutkimi oczkami( okienka)nasze - nienasze domiszcze Proporcjonalnie można by porównać z zawodnikiem summo o wyjątkowo małych oczkach do tego w berecie!!!!! Już wyjaśniam- małe okienka-żeby ciepło nie uciekało, natomiast beret-dach pozbawiony okapów, a komin stanowił swoistą antenkę dla berecika Cóś piękniuśnigo!!!!Powierzchnia poddasza została zmniejszona przez obniżenie ścianki kolankowj do 120cm.Cóż za ulga........Natomiast dach uzyskał niespotykany wygląd!! Napewno nie został przeprojektowany na kopertowy- najbliżej mu było do ORIGAMI Tyle załamań, uskoków i innych drogich i skomplikowanych rozwiązań nie widziałam chyba nigdzie!Ten dach kosztowałby najprawdopodobnie tyle ile drugi dom.
    Po tej wizycie PANA, POSTANOWILIŚMY POZBAWIĆ SIĘ NASTĘPNYCH ATRAKCJI ARCHITEKTONICZNO- RYSUNKOWYCH. Poinformowaliśmy gościa że chyba jednak projekt gotowy i w związku z tym bardzo dziękujemy.Pan również powiedział dziękuję i jeszcze powiedział 300 zł. Pierwsze frycowe zapłacone......


    CDN....

  9. #9

    Domyślnie

    Architekt Nr2
    Ten to był przynajmniej architektem z krwi i z kości, z papierami, z dorobkiem artystycznym ( wiek ok. 50-tki)
    Na pierwszym ,rozpoznawczym spotkaniu, inicjatywę przejął wyżej wymieniony i zaczął rozmowę tymi oto słowami:
    -Każdy kto buduje dom musi mieć projekt i pieniądze- bez tego ani rusz...A ten , kto decyduje się na projekt indywidualny MUSI tych pieniędzy mieć jeszcze więcej............ - A więc reasumując, projekt musi być po prostu DROGI- następną konkluzją wielce szanownego artysty było- Ale ,nie myślcie państwo że ja bezkrytycznie zastosuje się do waszych zachcianek! - Nie przyłożę ręki do czegoś co mi się nie podoba!( Ta myśl nie jest pozbawiona sensu, jeżeli mamy do czynienia z "wypracowanym" nazwiskiem, natomiast w przypadku prowincjonalnego architekta słowa te zabrzmiały po prostu śmiesznie- moim zdaniem oczywiście) Następnie uraczył nas jedynie słusznymi koncepcjami dotyczącymi domku jednorodzinnego...
    Nie zadał sobie trudu zapytać nas o nasze zdanie , oczekiwania, plany, założenia? W czasie tej wizyty ogarnęło mnie wrażenie , że mamy sfinansować budowę domu Pana architekta! Jakoś nie czułam się klientem, petentem tylko kimś w rodzaju " buraka" przy forsie, a on człowiek wielkiej wiedzy , inteligencji i zdolności artystycznych" zmuszony" jest do współpracy z takimi...
    Cena za tą wyszukaną usługę też była wyszukana- ok. 10 000 zł z uzgodnieniami, badaniem geotechnicznym gruntu, baz pozwolenia na budowę- to już we własnym zakresie.
    Długo nie mogliśmy ochłonąć po tej wizycie, oczywiście nie ryzykowaliśmy po raz drugi i grzecznie odmówiliśmy.....
    Dotychczsowe doświadczenia skłoniły nas do refleksji;
    -Czy my aby nie jesteśmy za bardzo wymagający?
    -Czy koniecznie projekt indywidualny?
    -Czy w tym zawodzie pracują same oszołomy, czy tylko my mamy takie " szczęście"? Pytanie te zostały bez odpowiedzi ponieważ z naniecka całkiem przypadkiem ktoś{ kolega-kolegi} uraczył nas wiadomością że tu.. a tu..znajduje się pracownia która za rozsądną cenę, rzetelnie.... Postanowiliśmy spróbować.Miała to być pracownia ostatniej szansy...Jeżeli tu również nasze wrażenia będą podobne to KONIEC!Musimy zrezygnować z naszej chałupy i wybrać projekt gotowy....
    A z czy się spotkaliśmy w w/w następnym razem...

  10. #10

    Domyślnie

    Tu można oglądać początek " początku"
    http://foto.onet.pl/albumy/zdjecie.h...=0&kat=2&nxt=0

  11. #11

    Domyślnie

    Mała dygresja......
    Pomijając wątek architektów , chciałabym podzielić sie kilkoma aktualnymi wydarzeniami:
    Rodzice
    Męża moja została przez ojca mojego postraszona ewentualnym kosztem dachu, okazało się że przewidywany koszt ( ok. 35 000 robocizna, drewno, pokrycie, obróbka) to ZDECYDOWANIE za mało. Według szanownego rodziciela to koszt ok.i tu uwaga cytuję.." No ze 100 000 to ci chyba nie starczy..." Dach to około 280m2 pokryty blachodachówką- Według tej wyceny, to koszt całkowity chałupy ,to chyba 800 000zł?Ciekawe jaki cel miała ta dygresja wszechwiedzącego?
    Mamusia moja natomiast , na wieść że mężulo budować będzie kibelek i magazynek, zaproponowała nam kupno TOYOTY? ?Dopiero później wyszło że chodzi o TOY-TOYA. A ja już wyobraziłam sobie samochód z zamontowaną na tylnym siedzeniu deską sedesowa ( nie nadawałam się do dalszej rozmowy)
    MĄŻ
    W związku z wybudowaniem szałerka i WC pojechał do tartaku po...... No właśnie , sam nie wiedział co jest mu do tego potrzebne!W pierwszym przybytku drewna, kręcił że coś chce ale niebardzo wie co ,ile i oczywiście za jaką cenę?Tam go uświadomiono, co to są króciaki , okorniki itp.Tak oświecony pojechał do innego tartaku..... Tak szybkiej przemiany i przeobrażenie się w znawcę budowy szopek, nawet sobie nie wyobrażałam..Z samochodu wysiadł gość( ten sam mąż) chyba od dzieciństwa budujący szopki, szałerki i inne budowle pomocnicze....Po ile to? A macie króciaki, po ile..? I tym podobne gatki...A w trzecim miejscu ...Chodząca mądrość na temat odpadów drewnianych ........ Jak to człowiek szybko się uczy?? Moja własna druga połowa dostarczyła mi niezapomnianych wrażeń!To lepsze niż dobry film w kinie..

  12. #12

    Domyślnie

    ARCHITEKT NR 3

    Jak już wspomniałam, to podejście miało być ostatnie. Jeżeli i tu nasze oczekiwania będą mijały się z możliwościami to decydujemy się na projekt gotowy. Albo w jedną stronę albo w drugą- szkoda czasu!
    Ustalamy z mężem kwotę-ostateczną, nieprzekraczalną-i wybieramy się na spotkanie.
    Panowie wywarli na nas bardzo pozytywne wrażenie- kompetentnych i otwartych na sugestie klienta( nasze)
    Rozmowa była konkretna, rzeczowa. Z naszej strony- jakie są nasze oczekiwania, co musi się znajdować w naszym domu , a co niekoniecznie. Z czego możemy zrezygnować, a z czego absolutnie nie!!
    Panowie wysłuchali nas, obejrzeli nasze rysunki, zdjęcia działki i okolic, przejrzeli plan zagospodarowania przestrzennego, mapkę geodezyjną.Następnie powiedzieli nam ,czego możemy oczekiwać za kwotę...6 000 zł( Była to kwota jaką sobie wyznaczyliśmy-tzw. ostateczna)Cena ta miała obejmować projekt arch- konstrukcyjny, projekt przyłączy wod-kanalizacyjny,przyłącza energetycznego,badanie podłoża gruntowego,wniosek o pozwolenie na budowę.Płatność procentowo w zależności od zaawansowania prac!
    Byliśmy mile zaskoczeni( może dlatego że w duchu byliśmy przygotowani na porażkę)Zdecydowaliśmy się na usługę owego biura I nieważne było czy ich postępowanie to doskonale wypracowana postawa psychologiczno- marketingowa, czy prawdziwa fachowość,rzetelnośći szacunek dla klienta
    Miło mi było że ktoś wycenia swoją pracę niezależnie od posiadanych przez klienta pieniędzy
    Z niecierpliwością oczekiwaliśmy pierwszych propozycji tego projektu!...Trochę to trwało, ponieważ nieprecyzyjnie była określona sprawa odprowadzenia wody deszczowej Biuro czekało na decyzję starosty!W sumie po jakimś miesiącu zostaliśmy zaproszeni na pierwsze konstultacje.
    Stól usłany rysunkami- propozycjami naszego domostwa!I zaczęło się;to tak , to inaczej, tu może być , tu chyba nie, Tego za dużo a tego za mało...Strasznie przyjemny jest ten etap tworzenia... Coś takiego wyzwala się w człowieku że ....( można by góry przenosić!Taka iluzja wszechmocy!!!)Rysuneczki były jak miodzio na serducho...Po wstępnych korektach przyszedł czas na podpisanie umowy-tu już miodzio nie było Umowa nie opiewała na wcześniej uzgodnioną kwotę A w związku z tym że szefa nie było sprawę tą trzeba było zostawic do następnego spotkania.Po interwencji kwota wróciła do wcześniej uzgodnionej Dalsza wspołpraca układa się pomyślnie, bez większych zgrzytów.Ale chyba największą zasłuę ma pan architekt.Ten człowiek to skarb dla swojego szefa- i nie określam tego na podstawie stworzonego dzieła, ale na podstawie cech własnych osobnika- wysoka kultura, człowiek odpowie na każde, nawet najbardziej bzdurne pytanie z uśmiechem na twarzy bez oznak zniecierpliwienia! Przez takich ludzi chciałabym być obsługiwana w czasie budowy , ale to chyba niemożliwe?Jeżeli więc stworzony przez nich projekt będzie rónież dobry, bez jakiś "ciekawych" rozwiązań- dających po kieszeni, to będę chwałę głosić ... na cześc owego biura!
    W chwili obecnej jesteśmy już po akceptacji projektu.Czekamy na gotowy produkt...a potem już tylko pozwolenie.
    To że zaakceptowaliśmy stworzony projekt nie znaczy że nie mamy wątpliwości, Mamy i to całe mnóstwo! Czasami, patrząc na rzuty wydaje mi się że chałupa jest za wielkw!A innym razem mam wrażenie że ja tam nic nie zmieszczę! Panowie architekci wysłuchawszy moich wątpliwości powiedzieli że tak to już teraz będzie....Ciekawe?..Też tak macie?...

  13. #13

    Domyślnie

    COSIK DO PRZODU...
    Próbujemy małymi kroczkami realizować kolejne etapy!Projekt w dalszym ciągu się"tworzy" Przybiera formę arch-konstrukcyjną. Może to i dobrze, bo gotóweczkacoś się upłynniła.. I nie bardzo byłoby czym płacić! Ale jak to moja Mama mówi że pieniądze zawsze znajdą tego, kto je potrzebuje!!...Oby miała rację!!!!
    Moja Mama ma swoiste poczucie humoru, dotyczące gotówki( i nie tylko)-Uważa że dlatego tak trudno cokolwiek odłożyć, zaoszczędzić, bo pieniądze nie lubią niebytu.... Natomiast uwielbiają się pojawiać w najmniej odpowiednim momencie! Ale pod warunkim że są niezbędnie potrzebne! Takie podobnież mają właściwości!A więc trochę podenerwowana z lekką ekscytasją, podnoszącą adrenalinkę ,czekam na pieniążki aż mnie znajdą.... O tu jestem ,tutaj.....

    Druga, bardzo istotna zmiana nastąpiła na działeczce!!
    Pojawił się domeczek;Jest to tzw.pomieszczenie pomocnicze.Znaczy się SZOPA STOI Mąż z pomocą teścia ZBUDOWALI



    Zajęło im to niecałe trzy dni.A stworzona przez nich buda ( chyba by się obraziła a przynajmniej powinna) jest najpiękniejszą budą w okolicy!!
    Nawet nasze małoletnie pacholę zostało w minioną sobotę (16.04) zpędzone na działkę i niecnie wykorzystane jako siła robocza( Myślę że z racji wieku-14 lat-syn w pełni się nadaje do wyzysku, a poza tym wmówiliśmy mu, że to dla jego dobra! Ponieważ ,przez ciężką pracę-fizyczną-następuja naturalna "rzeźba jego "fizis".Co póżniej przełoży się na ilość panienek....Płcia przeciwna poprostu oszaleje na widok TAKIEJ muskulatury....zdecydowanie innej od nie pracujących rówieśników! Dziecko stwierdziło- A mam ja inne wyjście?-NO nie miał biedactwo... Co prawda mógł jeszcze inteweniować u Rzecznika praw dziecka lub innej podobnej instytucji, ale przemilczeliśmy alternatywne drogi odwoławcze. Zagoniliśmy do roboty bez większych skrupułów...A co najdziwniejsze dziecku się spodobało i pracowało z entuzjazmem, radością- no może przesadzam, ale udawało że jest OK.Z jego inicjatywy powstał zestaw biesiadno- wypoczynkowy( ławki plus stolik)I zrobiło się bardzo biesiadnie...W najbliższą " ładną" pogodę będziemy testować.....

  14. #14

    Domyślnie

    Jak już wspomniałam, jesteśmy bardzo dumni z naszego"szurka"( tak okoliczni nazywają owe budowle)Teraz wracając lub jadąc na działeczkę zwracamy szczególną uwagę na podobne...Nasz to istny mister ( czy miss..?) w porównaniu z innymi- to chyba nieskromne...Ale co mi tam . Zastanawim się tylko czy biesiadność naszej szopki nie zkłóci pracy ciągłej budowlańców.Wolałabym aby więcej pracowali a nie śniadaniali...
    Ale powstał problem G....
    Drugą nieodzowną budowlą będzie "kibelek"Jest niezbędnie konieczny....
    A mianowicie...jesteśmy posiadaczami najpiękniejszego zagajnika w okolicy. Tak pod konic działki rosną sobie brzozy, świerki, sosny...tworzą gęstą ściankę lasu-w środku pozostawiając placyk tak ok.4x6m.Idealne miejsce aby w przyszłości usytuować tam altenkę- letnią kuchnię.Ale nasz zagajnik spodobał się również okolicznym budowlańcom bez tzw. zplecza I właśnie w naszym zagajniku postanowili załatwiać swoje potrzeby! Wnęrze tego zakątka zostało usłane ...G****M oraz różnokolorowym papierem toaletowym , a nawet jakimś opakowaniem materiałów budowlanych (biedny człowiek) W każdym razie BARDZO nam się to nie podoba!!! Na początku chciałam wbić tablicę z napisem"MY TU PRZYCHODZIMY ODPOCZYWAĆ, BARDZO PROSZĘ S... GDZIE INDZIEJ"Ale mój mąż stwierdził że (znając naturę Polaka) mogłoby to wywołać odwrotny skutek i swoje potrzeby złatwialiby wspomagają się środkami przeczyszczającymi.....
    Nie pozostaje nam nic innego jak wybudować toaletę i poroznosić klucze po okolicy A w zakajniku posadzę galopująco rosnącą pokrzywę!
    Nie... przesadzam, ale jakoś przykro, jak jakaś obca istota"bezcześci"naszą ziemię .....

  15. #15

    Domyślnie

    Kibelkos już stoi...Nie wiem czy cieszyć się czy nie .Może obca istota uszanuje cudzą własność?? Poza tym czekamy na wieści od architektów . podobnież lada dzień(ok. tygodnia) sprawa ma się zakończyć. I projekt powędruje do Starostwa po pozwolenie i dobrze ,bo mam już wrażenie przemijającego bezproduktywnie czasu.....

  16. #16

    Domyślnie

    Dnia 6.05.05 o godzinie 17 i minut kilka, odebraliśmy od szanownych Panów architektów- NASZ PROJEKT-
    Udało nam się również pomniejszyć, wcześniej ustaloną kwotę o całe 500pln
    Zrobiliśmy kolejny krok do przodu....
    W domku z dużą ciekawością, pieczołowitością, wręcz z tkliwością oglądaliśmy ten" nasz domek"Naszemu radosnemu uczuciu zaczęły towarzyszyć -lekki niepokój, wątpliwości- czy damy radę..?Czy poradzimy sobie z budową..?A może dom jest za duży..?Czy starczy kasy..? O JEJKUŚ......
    Wątpliwości pojawiały się jak jakieś stwory.Wszystko było OK na etapie gadu..gadu...ble..ble..blee...o budowie, planach realizacji! A teraz padł na nasze twarze blady strach w obliczu zbliżającej się inwestycji.
    Pewnie że droga jeszcze daleka( pozwolenie, hurtownie budowlane, wykonawcy no i sama budowa) ale za to bardziej wymagająca, często irytująca i denerwująca.....Pochłaniająca czas, uwagę pracę , pieniądze!
    Kiedyś oglądałam w TV( DISCOVERY TRAVEL &LIVINGprogram o budowie z cyklu " Wielkie projekty"Ten dotyczył domu tzw. modułowego- zprojektowanego w komputerze, zamówionego przez internet, sprowadzony z USA do Anglii. Wszystkie etapy- aż do zamieszkania - miały trwać do roku czsu ( rocznica ślubu planowana już na swoim) Cała impreza zakończyła się w planowanym terminie z rewelacyjnym skutkiem...ciekawe roz. arch.niestandardowe wykończenie wnętrz np. wielka dwuosobowa wanna ( na poddaszu) w wykuszu z podwójnym oknem w dachu - rewelka>Kobitka w końcowej mowie porównała swój dom do Camilli Parker- Bowees ich związku - Z tym że domek był zdecydowanie ładniejszy- ale coś w tych słowach było...

  17. #17

    Domyślnie

    Natomiast , wczoraj tj.9.05.05 złożyliśmy nasz projekt ( w ilości szt. 4) w Starostwie razem z wnioskiem o wydanie pozwolenia na budowę..... Nie omieszkałam poinformować Panią urzędnikczkę że " nawet w Muratorze napisano, w zeszłym roku, że starostwo powiatowe w Wejherowie działa prężnie-chodziło o internet i jego rolę- więc proszę nie zaprzeczać już raz wydanej opini i to tak pochlebnej i pozwolenie moje wydać mi szybko i bez zbędnych problemów. Atmosfera była miła i przyjemna, zobaczymy dalej....
    Piąty egzemplarz projektu został przy " rodzicach"i będzie w między czasie pełnił funkcje robocze! Zostanie podrzucony do hurtowni( w okolicy są trzy)do ewentualnej wyceny, kosztów materiału, uda się z nami również do wcześniej wyszukanych wykonawców dla uściślenia umowy- jak również w oczekiwaniu na pozwolenie będzie świecił oczami, sorry hym ...oknami w Banku, w oczekiwaniu na swojego prawomocnego brata bliźniaka...
    Ale decyzje niech się ważą...(oby pozytywnie)
    To wszystko musimy wykonać w czsie jednego miesiąca z małą górką. Rozpoczęcie prac budowlanych planujemy na początek lipca ( taki urlopik znaczy się) Czy wystarczy nam czasu ,nie wiem?...Nie wiem tego ,jak również wielu innych rzeczy, które na nas czekają, szczerząc zęby w uśmiechu( cynicznym) lub krwiożerczym grymasie, czekając na buzującą krew INWESTORA
    Jeszcze jedno- jestem bardzo szczęśliwa i zadowolona z tego że projekt naszego domku to projekt indywidualny. Patrząc na rzuty , znajduję wszystko to czego oczekiwałam, o czym marzyliśmy. W tym wypadku nie było zbyt dużo kompromisów. Cena tego projektu była również porównywalna z ceną projektu gotowego plus adaptacja , uzgodnienia itp.Jedynie czas, aby ujrzeć swoje " maleństwo" był tyćko za długi. Od 11.02.05 do 06. 05.05- odbiór gotowego projektu. Co prawda w między czasie wynikł problem odprowadzenia wody deszczowej- w planie było że do kanalizaji której nie ma Potrzebna była pisemna informacja co z deszczówką zrobić , trwało to miesiąc
    Pozostaje teraz tylko etap realizacji projektu...Czy rozwiązania nie będą zbyt drogie? lub przewymiarowane? ( sławne stalowe dwuteowniki 13,5m -TESKI i inne Jej rozwiązania projektowe)Związne z tym wydatki, nerwy, problemy.Chociaż czytając niektóre dzienniki Forumowiczów- Te problemy towarzyszą również niektórych właścicieli ,projektów gotowych-wydawałoby się po wielokroć sprawdzonych a więc bezbłędnych! A to czasami nie bardzo!!!Ceny adaptacji również często przekraczają i to znacznie,koszt gotowego projektu.A czas owej jest też bardzo różny....( tego wszystkiego dowiedziałam się tutaj , na tej stronie)Więc wniosek nasuwa się jeden SZCZĘŚCIA potrzeba, szczęścia w tym budowaniu potrzeba naj bardziej - Czego sobie i innym, szczerze życzę

  18. #18

    Domyślnie

    Dwa, może trzy dni temu byliśmy u magika od materiałow budowlanych...Jego hurtownia przoduje w wyborze tej właściwej( opinie, ceny)Zostawiliśmy tam bezimiennego( piąty egzemplarz projektu)miała powstać tam tzw. specyfikacja, czyli ile czego nam będzie potrzebne..........aby wizje "ubrać w ubranko"czyli postawić domek Pan proponował również kosztorys na co ja osobiście nie bardzo się napaliłam...Tłumacząc obecny aktualny stan nieświadomości ,motywacją do budowy. Natomiast jak dowiem się ile i za ile to może się zbytnio wystraszę i nie podejmę tego ryzyka? Po piorunkach we wzroku ślubnego, łaskawie się zgodziłam ale pod jednym warunkiem...A mianowicie że będzie liczył , tak jakby w szkole miał taką słabą trójczynę z matematyki.....Pan jak Pan miły był, bo powinien, ale mężusio...Jak będzie się tak zachowywał ,więcej Go nigdzie nie zabiorę... Tak ok. środy mamy odebrać gotowe prognozy..Zobaczymy czyje będzie na wierzchu?
    Odwiedzamy również potencjalnych kandydatów na inspektorów...Nic ciekawego-ble, ble....
    Odwiedzamy też różne , wcześniej upatrzone banki...Już nawet nie wiem który co proponuje- wszystko mi się miesza
    Bardzo uciążliwy jest ten etap, szczerze zazdroszczę Tym ,co to mury pną się do góry.....

  19. #19

    Domyślnie

    Dziś jest dzień - złych wiadomości!! Zaraz z rana kolejna wizyta, w kolejnym banku...I co? ..i nic!!! W PBH okazało się że moja forma osiągania dochodu( karta podatkowa) To NIC!! Nie istotny jest okres prowadzenia działalności, dziedzina itp. NIkt nie pytał, nikogo to nie interesuje???A fee..PBH Skreślam was z mojej listy wartej zainteresowania Drugim ciosem spotkanie, a raczej rozmowa telefoniczna ze Starostwem!!!! Okazało się że Pani odpowiedzialna za nasze pozwolenie jest na zwolnieniu lekarskim!!! :W związku z tym nasza decyzja odłożona jest ad akta . Pani w łożeczku- decyzja w proszeczku!! Niebywałe, przynajmniej dla mnie.Ja jeżeli nie pracuję to kasy nie mam!!A tutaj NIKT nie może przejąć naszej sprawy - musi czekać na powrót ......Nie mogę zrozumieć dlaczego nikt inny nie może zająć się sprawami chorej Pani???? A jak będzie dłłuuggooooo chorować?/ Nic w urzędach się nie zmieniło, petent dalej jest intruzem!!! Jego sprawy, zobowiązania nic to ...Może gdyby taki urzędnik otrzymywał chociaż symboliczną kwotę za wydanie jednostkowego pozwolenia-wyglądałoby to zdecydowanie inaczej! Dzisiaj otrzymują kasę za przychodzenie do pracy a nie jej wykonywanie!!!
    Trzecia wiadomość nie był ajuż tak zła ale jednak.....Wycena...Pan od materiałow zrobił wstępną wycenę-42 000- koszt materiałow na domek Nie jest to strasznie dużo, ale mało też nie!! Tym bardziej że Pan zwrócił nam uwagę na niekorzystne ( oczywiście dla nas) roz. projektowe. Nazwał je asekurcyjnymi??/ Przeprojektowanie niektórych rozwiązań daje spokój arch. ale trzepie po kieszeni inwestorów... Dla nich nie ma znaczenia czy fundament ma 60 cm, 80cm czy 100 cm szerokości. Dla mnie ma!! Jest poprostu przeliczalne na pieniążki nasze kochane> Architekci projektują tak jak im wygodnie a nie tak aby było dobrze i tanio. Przez cały czas oglądaliśmy w biurze arch tylko rysuneczki domku, nie było mowy, wglądu w rozwiąznia budowlane na których i tak się nieznaliśmy !!! Więc chociaż sumienia mamy czyste......Kieszenie, portfele, konta bankowe rónież będą czyste..
    Jedyna pozytywna wiadomość to to że dach powleczony dachówką( coprawda cementową)Jest w kosztach porównywalny z blachodachówką która nas nie bardzo kręciła!1 Po dzisiejszym dniu zastanawiam się od której strony trzeba zacząć budowę??/ Może od hurtowni bud.od majstra? Może tam powinniśmy szukać " oświecenia"budowl.....

  20. #20

    Domyślnie

    Disiaj dzień lepszych wiadomości! Po spotkaniu z ewentualnym inspektorem nadzoru( bardzo miłe, polewane piwencją) dowiedzieliśmy się że nasze projekty są BARDZO POPRAWNE a uwagi "magika materiałowego" nie mają uzasadnienia!!!! BUDOWLAŃCU - BĄDZ TU MĄDRY I PISZ WIERSZE -Jeden tak, drugi siak a mnie zaczynają drgać powieki!!( nie wiecie przypadkiem co to może sugerować?) Drugą zaskakującą infor. byłoa prośba przekazania danych względem pozwolenia! Po paro godz. telefon ze starostwa - że w wyniku choroby "koleżanki" pan przejmuje naszą sprawę i bardzo przeprasza za zaistniałą sytuację i że postara się jak najszybciej......... Za 38 min telefon kolejny że brakuje wniosku o odrolnieniu działeczki??/ I w momęcie dostarczenia owego POZWOLENIE JEST DO ODEBRANIA!!!! Prawda że niemożliwe?A jednak można? W gminie, na owe zapytanie że mają na to ustawowo 30 dni? Po chwili rozmowy( muszę przyznać że lekko schizofrenicznej) otrzymałam przyżeczenie gotowego papirka na poniedziałek???? WYDAJE MI SIĘ TO NIEMOŻLIWE_ -Pan z Gminy postawił jednak jeden warunek- chce zobaczyć na własne oczęta rozmówczynie telefoniczną!! A co mi tam , jak załatwi w przobiecanym terminie to mu zdjęcie nawet mogę zostawić!! Ale najpierw decyzja, a potem ogląd( w innej kolejności to ryzyko)Ale serducho się raduje że są jeszcze ludzcy urzędnicy...Może uda nam się ruszyć w lipcu, tak jak planowaliśmy..

Strona 1 z 11

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony