dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 53 z 74
Pokaż wyniki od 1.041 do 1.060 z 1463
  1. #1041

    Domyślnie

    Cztery ściany świata


    Przed ścianą dźwięku stoją głusi
    Modlą się do muzyki
    Kiedy nie pragniesz, kiedy musisz
    Lepiej być nikim

    Przed ścianą płaczu stoją błazny
    Śmieszą ich cieni własnych podrygi
    A śmiech ich pusty, śmiech ich straszny
    Lepiej być nikim

    Przed ścianą światła stoją ślepi
    I patrzą bez zmrużenia powiek
    O tym co świeci wiedzą lepiej
    Niż zwykły człowiek

    Pod ścianą straceń stoi heros
    Patrzy oprawcom w oczy
    Pali ostatni swój papieros
    Na skraju nocy

    Jest świat ze ścian
    Rosnących w górę
    W nim traci wartość słowo
    Ja stoję przed zwyczajnym murem
    I walę w niego głową

    Jonasz Kofta

  2. #1042
    ELITA FORUM (min. 1000) Avatar Piątka
    Zarejestrowany
    Mar 2004
    Posty
    2.332
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    51

    Domyślnie

    Modlitwa mojego wieku


    Ty który śmieszne kawki
    nauczyłeś latać
    Ty który jesteś z tego
    i nie z tego świata

    Uchowaj dzisiaj od nienawiści
    Moje serce moje oczy moje myśli

    Ty który stworzyłeś
    jaśminu gałązkę
    Ty który orzech włoski
    zawiązujesz w piąstkę

    Zachowaj dzisiaj od nienawiści
    Moje serce moje oczy moje myśli

    Ty który ciepłym słońcem
    napełniasz mieszkania
    Ty który dałeś nam
    trudne przykazania

    Uratuj dzisiaj od nienawiści
    Moje serce moje oczy moje myśli

    Ty który kaczeńce
    wymyśliłeś dla nas
    A żaby nauczyłeś
    nocnego kumkania

    Odwróć dziś - proszę - od nienawiści
    Moje serce moje oczy moje myśli

    Ty któremu nawet
    posłuszne są rzeki
    Ty który zmęczonym
    zamykasz powieki

    Nachyl dziś - proszę - w stronę miłości
    Moje serce moje myśli moje oczy



    Adam Ziemianin

  3. #1043
    Kamień
    Guest
    Kamień

    Domyślnie

    Martyna Jakubowicz - Żagle tuż nad ziemią

    Nie chcesz nic ode mnie
    A ja tyle umiem dać
    Jak ci się zamarzy
    Możesz na mnie grać.
    Wielbię bezimiennie
    I nie mogę wcale spać
    A ty ani spojrzysz
    Jakbyś nie chciał znać
    Może miewasz lepsze
    A ja przy nich marny proch
    Zmywam kufle i nad zlewem
    Dławię szloch
    Ty mnie jak powietrze
    Ja pod stopy ścielę świat
    Póki co brudną szmatą
    Ścieram mokry blat

    Lokomotyw dym wzdyma żagle
    Tuż nad samą ziemią
    Świat udaje taki kolorowy film

    Stoję za bufetem
    Takie miejsce w życiu mam
    No odezwij się
    Zamów głupie dwieście gram
    Popatrz na kobietę
    Co się będziesz włóczył sam
    Ja ci choćby i w piekle
    Kufel piwa dam
    Co ty masz za życie
    Chyba nie masz dokąd pójść
    Ja cię tu widuję w każdej porze
    Pijak czy myśliciel
    Wiem że kiedyś będziesz mój
    Nigdy cię nie wypuści
    Ten podmiejski dworzec

    Lokomotyw dym wzdyma żagle
    Tuż nad samą ziemią
    Świat udaje taki kolorowy film

    A tutaj tylko ciemność.......

  4. #1044
    Z*
    Guest
    Z*

    Domyślnie

    Listolot
    Zbigniew Matyjaszczyk

    Miałem swój lot w samolocie z kartki papieru
    szybowałem tak wysoko
    że świat zdawał się być za mały
    by na nim wylądować

    znałem kierunek lotu
    tak bardzo chciałem dolecieć do celu

    czekałaś na lotnisku
    załzawiona od wpatrywania się w niebo

    Wciąż lecę
    ty wciąż czekasz

    posyłasz kolejne listy

    niebo już pełne kartek zapisanych w samotne wieczory.



    zbliżenie


    na ustach kwitną
    a ich kolce sprawiają że te usta milkną
    płatki jedwabne w pąki warg złożone
    z drugimi są jak bukiet
    wonnością zniewolone
    piękne
    jak bóg i bogini

    ona – on
    róże między nimi


    Ja woda – ty wodę

    W obłokach unoszę się
    albo w deszcz zmieniony moczę policzki
    spływam do mórz
    w kropli przychodzę krokach
    stukam w okno
    jak sekundnik w zegarze jestem rytmiczny
    wielkim wozem się wożę a dyszel jego pociąga noc
    i za sobą wlecze gdzieś tam

    A ty?...
    Ty masz w porach skóry tysiące warg
    sączą...
    jak pijawki odnajdują serce pełne krwi
    czynią je bladym i wypełniają sobą w nagrodę za życie
    i za karę

    Masz w oddychaniu
    płaczu
    uniesieniu
    fluidy wysączone ze mnie
    co wieczór świecisz jak świetlików stado

    pięknie


    Bukiet przebiśniegów

    Podejdź, mam tu dla ciebie bukiet przebiśniegów
    czystych, niewinnych z białej łąki.
    Śniegu już nie ma, wyrzekła się go zima,
    mróz bywa tylko czasem o poranku.
    Trzymam coś więcej - podmuch wiosny w myślach,
    choć tak naprawdę nie nastała jeszcze.
    Nie przyszła w wonnej sukni i sercem nie wzruszyła,
    lecz nic to. - Ty zawsze ważniejsza niż pora roku...
    Byłaś... uszczęśliwiona, i ja też promieniałem,
    a z nami ziemia się cieszyła i bieluchne niebo.
    Całe życie zamknęło się w tej jednej scenie -
    my dwoje, przebiśniegi i gdzieś... ożywione, wiosenne
    podniecenie.




    Chwilko - Motylko

    Pij z kielicha chwilko,
    kolorowy pył plemników kwiecich przyklej do nóg,
    sobą żyj, dzień chwytaj,
    zapylaj każdy nadchodzący świt.
    Zacznij od snów,
    później nad uchem pieśni miłe snuj.
    A kiedy poznam co dorosłość
    smak dzieciństwa zwróć na wolność
    chwilko...
    I znów Motylko chwytaj dzień,
    graweruj na skrzydłach obrazy pamięci
    jakie każdy człowiek chciałby w sobie mieć.




    Codziennie rano

    Moja...
    jesteś królową tego autobusu
    nie pan kierowca i nie konduktorzy
    nie postój na przystankach warkot konnej mocy
    ale ty
    jaśniejąca
    stoisz kołysana zakrętów falami
    w nich sama jak żaglowiec
    wiatr się tobą bawi - włosów układaniem
    on jak ja ma w tobie wielkie zakochanie
    usiądź!
    i usiadłaś
    ja chętnie postoję obok twego miejsca
    i też spojrzę w stronę gdzieżeś zapatrzona
    pochyliła głowę rankiem zamyślona
    musnąłem udami ręce twe ramiona
    takiż obcy tobie takiż teraz bliski
    poddany na zabój
    ciałem chętny
    wszystkim
    proszę!
    popatrz proszę na mnie
    zaraz ten przystanek gdzie wysiądzie szybko
    obcy ci kochanek
    nieśmiały
    niemowa skrytych uczuć
    na chwilę ożyły gdy blisko
    tak blisko - aż zaplótł się w zapach -
    najwspanialszej w świecie przystanął dziewczyny.




    Czekolado!

    Moją słodyczą
    nazwałem cię marzenie
    przysmakiem z kakaowych ziaren
    masz na policzkach, wargach
    krople pszczeleśnego miodu
    we włosach czekoladowe spinki
    lukrowe kolczyki
    łakociowe podajesz ciepłosteczka z nadzieniem wiśniowym
    najsmaczniej czułe - z dłoni twych dotyki
    Słodziej nie można już
    a przecież tyle jeszcze nieosłodzonych dusz
    w sercach tyle goryczy
    podaruj światu ten czekoladowy wdzięk
    niech w niebo pełne bito-śmietanowych chmur wyśpiewa radość
    ten, kto jeszcze milczy.




    Czemuż ciebie

    W śnieżanej bieli stulona
    jaśnie-radośnie w płatki zimy przybrana jako w niebne
    gwiezdne ozdobienia
    Pieśnie szumne-zawiewne wiatr w polanach śpiewa:
    Czemuż nie ma ciebie
    czemuż - Ciebie nie ma
    Bajaśniowe nuty sypią się bez miary
    układają w zaspy melodyjne kształty
    spija rosę z liści mróz zaspały jeszcze
    Czemuż nie ma Ciebie
    Kwiecie mój spachniały.




    Kwiecia pielęgnowanie

    W donicy kwiat przez całe lata rosły
    wdycha codzienność - dwojga ludzi trwanie.
    I taką wonią pokój nam wypełnia,
    jakim kochaniem jest podlany przez nas.
    Bywa, że w pąki chowa sens współżycia,
    przyschnięte liście zwija w rulon zżółkły, by w dzień następny
    młodym wzbić się pędem,
    nauczyć się przebaczać,
    piękniejszym być od łanów smutnych
    traw.
    Trzeba mu słów, dotyków domowników,
    słonecznej ciepli, z ust danej kropli wody,
    zapewnień, że potrzebny nam jego widok miły,
    że zabłąkany w nas motyl
    wysączy jego słodki smak.
    Zmywamy liście, głaszczemy delikatnie
    każdą łodyżkę i małe w niej wspomnienie,
    lecz tylko miłe,
    tylko to miłe...
    inne ścieramy w niebyt zapomnienia.
    I każdym rankiem znów zerkamy w okno,
    pielęgnujemy, co nam pozostało,
    budzimy życie weń pocałunkami,
    by kwiecia miłość więcej rozkwitała.




    Letni dzień

    Właśnie jestem
    ten upalny spokojny
    za księżyc skryty nocą
    w ramion gałęzie wplątany
    dygoczący liść jak winogron
    ściśnięty wargami dam się pić
    Rozepnę struny w pajęczyny nikt
    nie usłyszy
    palce zsiadłej rosy muzykę poruszą
    prócz Niej i Nas nie istnieje nic
    w królestwie ciszy
    Świt
    jeszcze się przyśnił, nim jej urok
    zgasł w słońcu dziewiczym ponad łuną miast
    na srebrnej kotwicy zawieszony jak sen
    jak psiak trzymany na smyczy
    jak nie zbudzony
    ciepły
    letni
    dzień.




    Napisano o miłości

    Napisano gdzieś w tysiącach ksiąg
    o miłości strofy
    jedna była wielka ponadwieczna
    inna zaś platoniczna lub tylko przelotna
    bywały też namiętne
    erupcją lawy pożądania znaczone na ciele:
    różem na piersi
    na twarzy i dłoniach zawstydzenia drżeniem
    bo wdzięczniejszego nie ma nic prócz miłość
    w niej nasz sam Bóg upodobanie nosi
    kochać nam każe imię swoje boże
    nas samych
    i bliźnich podobnych do nas oddaje w ramiona umiłowania
    nie można się powstrzymać
    ta żywa moc kieruje naszym czynem
    radości winem nas poi
    cierpienie na barki człowiecze nakłada
    i trwa ponad czas
    że i po śmierci ziemskiej
    w raju dusz nie skona.




    Nasze cuda
    Poczęcie

    Krzaki uplotły kosz na wzgórzu
    W nim się chowamy jak zające przed
    drapieżnikiem jasnym co spojrzeniem
    czyha - podglądania łasym - naszych
    tylko naszych cudów
    W liści pierzu
    traw najmiększych - podłożu
    ty żeś moja i uczucie niebojętne wzdycha aż
    do uspokoju w którym się zamyka
    by zasnąć najciszej
    Tak to - w sobie poczynamy duszę
    Serce nowe cichuteńko pika
    choć jeszcze nie słychać -
    tyle go nie słychać ile się umyka w maleńkości
    ziaren posianych dla życia
    Ulatują głębie
    wznoszą się ku niebom
    chcą się z Bogiem wiecznym najpiękniej przywitać
    w dziobach źdźbła zanoszą człowieczanej wiary
    że nasz cud - tylko dla nas - dla nas samych
    i z miłości naszej cały się wynika




    Somnus

    Czasami świt nie przychodzi
    czai się tylko za ostatnią z gwiazd
    jakby odwagi nie miał wetknąć światła w rozespane oczy twoje
    łąki dzwonią już dzwoneczkami na pobudkę
    a krety układają się do snu w królestwach labiryntu
    skąd i dokąd nie da się trafić
    śpij jeszcze śpij
    zadbam o ciszę zadbam o sen dobry sen
    ogrzeję ci stopy delikatnym słowem o zapachu czerwonych róż
    i jeszcze popatrzę jak się nie budzisz
    bo tak ci dobrze
    twoje włosy także śpią
    rozdzielam je i na poduszkę kładę każdy z osobna
    by miały się wygodnie
    śpij jeszcze
    oddechów zegar tyka równo monotonnie
    serce tylko nie śpi w tobie
    ono kochać musi dzień i noc bez ustanku
    tak samo jak moje serce
    teraz mówię do palców dłoni
    to słowa o zapachu bzu liliowe wonne
    aksamitne jak wierzbowe kotki z wielkanocnej palmy
    łaszą się
    tulą się
    tak delikatnie
    śpij...

  5. #1045

    Domyślnie

    Formacja Nieżywych Schabuff

    "Klub Wesołego Szampana "

    A gdybym miał cię zjeść,
    To co byś powiedziała?
    A gdybym ugryźć chciał,
    Czy coś byś przeciw miała?

    Chciałabym, chciała, chciałabym, chciała.

    A gdybym był krogulcem,
    To co byś powiedziała?
    I gdybym przyszedł z teczką
    Do łóżka i twego ciała?

    Chciałabym, chciała, chciałabym, chciała.

    A gdybym był młotkowym,
    W fabryce z młotkiem szalał?
    To co byś powiedziała,
    Czy coś byś przeciw miała?

    Drżałabym, drżała, drżałabym, drżała.

    A gdybym musiał odejść
    Z teczką od twego ciała?
    Uciekać do robala,
    To co byś powiedziała?

    Żałowałabym, żałowała, żałowałabym, żałowała.
    je . a. je. a. je. a. je. a.


  6. #1046

    Domyślnie

    Dnia 25 marca 1928 roku urodziła się Joanna Kulmowa, poetka, satyryk, autorka książek dla dzieci i młodzieży

    Joanna Kulmowa

    "List do Andersena"

    Ja dziękuję panu
    panie Janie Christianie
    za to bardzo dziecinne bajanie.
    Za kominiarczyka, co się kochał w pasterce.
    Za słowika -
    że miał żywe serce.
    Za szkiełko Królowej Śniegu.
    I za smutny los żołnierzyka cynowego.
    Za księżniczkę na ziarnku grochu.
    Za cień,
    który trwa przy mnie wszędzie.
    I za każde brzydkie kaczątko,
    co wie teraz,
    że łabędziem
    będzie.




    "Szkiełko"

    Szkiełko.
    Zgubione światełko.
    Było grubą butelką po piwie.
    Teraz pije wiosnę łapczywie.
    Jakie śliczne!
    Samo szczęście na śmietniku!
    Mruga oczkiem nie wiadomo czemu.
    Co z tego
    że było spodkiem pełnym dżemu
    albo słoikiem śledzików.
    Dzisiaj jest majem.
    Weselem.
    Okruchem słońca w oceanie brudów.
    Cały świat radością się staje
    od szkiełka -
    słonecznego cudu.

  7. #1047

    Domyślnie

    Joanna Kulmowa

    "Głębia"

    Czy myśl
    jeżeli własna
    aż tak musi musi być niejasna?
    Po to zagłębia się w sobie
    by do innych myśli nie dobiec?
    Na to się wikła i gmatwa
    żebyśmy mówili:
    niełatwa?
    Rzęsą metafor zarosła
    żebyśmy o niej:
    wzniosła?
    A gdy się ją oczyści
    uściśli
    to już koniec głębi dla myśli?
    Więc tysiącem znaczeń się osłania
    po bezmierne
    NIC
    do przekazania?




    "Człowiek żeby patrzał"

    Kiedy Bóg stworzył niebo z pląsającym obłokiem
    i ziemię
    różową o świcie
    i czarno-białą srokę
    i brzozę która tak ślicznie jesienią staje się ruda
    to zapragnął w swojej miłości
    żeby ktoś z Nim oglądał te cuda.
    Wtedy stworzył człowieka
    żeby patrzał i radował się do łez
    jak On sam
    który ciągle się dziwi
    że świat jest
    jaki jest.




    * * *

    Warkoczyki jak mysie ogonki
    język w ruchu żeby lepiej szło.
    Podłożyli pod pupkę dwa tomy
    żeby palce dosięgły Rameau.
    Krótka chwila wahania. Omyłka.
    Już pamięta. Więc zwinnie i śmiało.
    Popatrz: klasyk i mała dziewczynka.
    Popatrz: skąd ta nagła poufałość.
    Taka myszka spłoszona czy ptaszek
    nawet nut jeszcze nie zna - a proszę:
    przesypuje te dźwięki jak maczek
    drobny lekki delikatny groszek.
    Słuchaj dziecko: zaledwie przedwczoraj
    odszedł od nas Człowiek i Poeta
    ale wróci dziewczynko z przedszkola
    jak Rameau powraca w twoich menuetach.




    "Kałuże się przechwalają"

    Niebo
    nie byłoby duże
    gdyby nie my -
    kałuże.
    Słońce pewno rady by nie dało
    gdyby samo świecić musiało.
    My je powielamy bez końca
    tabliczka mnożenia słońca.
    Świat byłby okropnie ponury
    gdyby nie my -
    doły i dziury.
    Gdyby nie te błotka lśniące
    chlupiące
    gdzie są setki słońc
    i tysiące.
    I dlatego jesień jest złota
    że dokoła tyle błota
    błota
    błota!

  8. #1048

    Domyślnie

    Nie wyrastaj z marzeń-Joanna Kulmowa



    Podobno z tego się wyrasta,
    podobno to z czasem się zmienia.
    Ty się nie zmieniaj, już taki zostań,
    ty nie wyrastaj z marzenia.

    Choćby ci było z nim niewygodnie,
    choćby nawet z nim było źle ci,
    to je troszkę, odrobinkę odmień,
    ale go nie wyrzucaj na śmieci.

    Będą mówili, żeś jeszcze dzieciny,
    będą się może śmiali,
    a ty się z nimi nie licz,
    ty bądź taki, jaki jesteś nie inny.

    I gdybyś nawet nie mógł sprostać
    światu, co zmienia się i zmienia,
    to ty się nie martw, taki już zostań
    ty nie wyrastaj z marzenia.

  9. #1049

    Domyślnie

    Joanna Kulmowa

    Marzenia


    Ja nie lubię chodzić do szkoły,
    choć nic nie ma we mnie z lenia.
    Ja nie lubię chodzić do szkoły
    bo w tornistrze się nie mieszczą marzenia.
    W szkole jest wielki porządek.
    Nikt nie trzyma pod ławką marzeń.
    Muszę zostawić je w domu
    pod stołem
    albo w jakiejś szparze.
    A one przez ten czas rosną.
    Odbywają samotne podróże.
    I kiedy wracam ze szkoły
    za dalekie są
    i na mnie za duże.

  10. #1050

    Domyślnie

    Joanna Kulmowa

    Rzeczy niepotrzebne

    Paw
    cały w świetności pawiej
    nieprzydatny jest nikomu na nic prawie.

    Babie lato
    rozwlekłe rozlewne
    tak pieknie niepotrzebne.

    Słońca jasne
    sypiące się z klonu
    nie zdadzą się chyba nikomu.

    I dlatego
    niech mi będą pawie.

    Pajęczyny niech mi będą.

    Liście w trawie.

    Wszystkie rzeczy, których wcale nie trzeba.

    Niepraktyczne
    sliczne
    barwy ziemi
    i nieba.

  11. #1051
    OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu... FORUMOWICZ WIELKI SERCEM Avatar AgnesK
    Zarejestrowany
    Sep 2002
    Posty
    8.360
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    525

    Domyślnie

    Joanna Kulmowa

    Żeby

    Ach żeby o mnie jedynie
    ci których mam za świnie.

    I żeby jak najbardziej
    ci których mam w pogardzie.

    I żeby jak najczęściej -
    ci których niech nagłe nieszczęście.

    I żeby ku mojej chwale -
    ci którym nie wierzę wcale.

    I żeby wreszcie TAK
    ci których niechaj szlag.

    Bo człowiek życie dać gotów
    za uznanie w oczach idiotów.




    Róża

    Róża
    ludowi służąc wiernie
    postanowiła
    stępić dla niego ciernie.

    Atoli na dalszych tępoty etapach
    postradała kompletnie
    barwę
    kształt
    i zapach
    co równa się unicestwieniu róży.

    Tak to jest
    gdy się tępo czemuś służy.

  12. #1052

    Domyślnie

    PO CO JEST TEATR-Joanna Kulmowa



    Ta drabina to schody do nieba,
    a ta miska pod schodami to księżyc.
    Tamten miecz to zwyczajny pogrzebacz,
    a z garnków są hełmy rycerzy.

    Ale kto w te czary nie uwierzy?

    To jest teatr.
    A teatr jest po to,
    żeby wszystko było inne niż dotąd.
    Żeby iść do domu w zamyśleniu,
    w zachwycie.

    I już zawsze w misce księżyc widzieć...

  13. #1053

    Domyślnie

    Jacek Kaczmarski

    "Starość Owidiusza"

    - Cóż, że pięknie, gdy obco - kiedyś tu będzie Rumunia
    Obmywana przez fale morza, co stanie się Czarne.
    Barbarzyńcy w kożuchach zmienią się w naród ambitny,
    Pod Kolumną Trajana zajmując się drobnym handlem.

    Umrę, patrząc z tęsknotą na niedostrzegalne szczyty
    Siedmiu wzgórz, które człowiek zamienił w Wieczne Miasto,
    Skąd przez kraje podbite, z rąk do rąk - niepiśmiennych
    Iść będzie i nie dojdzie pismo Augusta z łaską.

    Nie ma tu z kim rozmawiać, zwój wierszy wart każdej ceny.
    Ciała kobiet ciekawych brane pospiesznie, bez kunsztu
    I bez szeptów bezwiednych - chłoną nie dając nic w zamian
    Białe nasienie Imperium w owcą pachnącym łóżku.

    Z dala od dworu i tłumu - cóż to za cena wygnania?
    Mówiłem wszak sam - nad poezją władza nie może mieć władzy.
    Cyrku w pustelnię zamiana spokój jednak odbiera,
    Bo pyszniej drażnić Cesarza, niż kupcom za opał kadzić.

    Rzymu mego kolumny! Wróg z murów was powydziera
    I tylko we mnie zostanie czysty wasz grecki rodowód!
    Na nim jednym się wspieram tu, gdzie nie wiedzą - co Grecja,
    Z szacunkiem śmiejąc się z czci, jaką oddaję słowu.

    Sen, jedzenie, gra w kości do bólu w schylonych plecach,
    Wiersz od ręki pisany dla tych, którym starczy - co mają.
    Piękna tu nikt nie obieca, za piękno płaci się złotem.
    Pojąłem, tworząc tu, jak z Ariadny powstaje pająk:

    Na pajęczynie wyrazów - barwy, zapachy i dotyk,
    Łąki, pałace i ludzie - drżący Rzym mojej duszy -
    Geometria pamięci przodków wyzbyta brzydoty,
    Zwierciadło żywej harmonii diamentowych okruszyn.

    Stoją nade mną tubylcy pachnący czosnkiem i czuję,
    Jak zmieniam się w list do Stolicy, który nikogo nie wzrusza.

    Kiedyś tu będzie Rumunia, Morze - już Czarne - faluje
    I glebą pieśni się staje ciało i świat Owidiusza.


    25.03.1987

  14. #1054

    Domyślnie

    Adam Zagajewski

    *** (Spróbuj opiewać okaleczony świat)

    Spróbuj opiewać okaleczony świat.
    Pamiętaj o długich dniach czerwca
    i o poziomkach, kroplach wina rosé.
    O pokrzywach, które metodycznie zarastały
    opuszczone domostwa wygnanych.
    Musisz opiewać okaleczony świat.
    Patrzyłeś na eleganckie jachty i okręty;
    jeden z nich miał przed sobą długą podróż,
    na inny czekała tylko słona nicość.
    Widziałeś uchodźców, którzy szli donikąd ,
    słyszałeś oprawców, którzy radośnie śpiewali.
    Powinieneś opiewać okaleczony świat.
    Pamiętaj o chwilach, kiedy byliście razem
    w białym pokoju i firanka poruszyła się.
    Wróć myślą do koncertu, kiedy wybuchła muzyka.
    Jesienią zbierałeś żołędzie w parku
    a liście wirowały nad bliznami ziemi.
    Opiewaj okaleczony świat
    i szare piórko, zgubione przez drozda,
    i delikatne światło, które błądzi i znika
    i powraca.

  15. #1055

    Domyślnie

    Wojciech Młynarski

    Jeszcze w zielone gramy

    Przez kolejne grudnie, maje
    Człowiek goni jak szalony
    A za nami pozostaje
    Sto okazji przegapionych
    Ktoś wytyka nam co chwilę
    W skwar czy w upał, w zimie, w lecie
    Szans nie dostrzeżonych tyle
    I ktoś rację ma, lecz przecież

    Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy
    Jeszcze któregoś ranka odbijemy się od ściany
    Jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną
    Jeszcze zimowe śmieci na ogniskach wiosny spłoną
    Jeszcze w zielone gramy, jeszcze wzrok nam się pali
    Jeszcze się nam pokłonią ci, co palcem wygrażali
    My możemy być w kłopocie, ale na rozpaczy dnie
    Jeszcze nie, długo nie

    Więc nie martwmy się, bo w końcu
    Nie nam jednym się nie klei
    Ważne, by choć raz na końcu
    Mieć dyktando u nadziei
    Żeby w serca kajeciku
    Po literkach zanotować
    I powtarzać sobie cicho
    Takie prościuteńkie słowa

    Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy
    Jeszcze się spełnią piękne sny, marzenia plany
    Tylko nie ulegajmy przedwczesnym niepokojom
    Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją
    Jeszcze w zielone gramy, choć skroń niejedna siwa
    Jeszcze sól będzie mądra a oliwa sprawiedliwa
    Różne drogi nas prowadzą, lecz ta, która w przepaść rwie
    Jeszcze nie, długo nie

    Jeszcze w zielone gramy, chęć życia nam nie zbrzydła
    Jeszcze ne strychu każdy klei połamane skrzydła
    I myśli sobie Ikar co nie raz już w dół runął
    Jakby powiało zdrowo, to bym jeszcze raz pofrunął
    Jeszcze w zielone gramy, choć życie nam doskwiera
    Gramy w nim swoje role naturszczycy bez suflera
    W najróżniejszych sztukach gramy, lecz w tej, co się skończy źle
    Jeszcze nie, długo nie

  16. #1056
    OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu... FORUMOWICZ WIELKI SERCEM Avatar AgnesK
    Zarejestrowany
    Sep 2002
    Posty
    8.360
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    525

    Domyślnie

    Małgorzata Hillar

    My z drugiej połowy XX wieku

    My z drugiej połowy XX wieku
    rozbijający atomy
    zdobywcy księżyca
    wstydzimy się
    miękkich gestów
    czułych spojrzeń
    ciepłych uśmiechów

    Kiedy cierpimy
    wykrzywiamy lekceważąco wargi

    Kiedy przychodzi miłość
    wzruszamy pogardliwie ramionami

    Silni cyniczni
    z ironicznie zmrużonymi oczami

    Dopiero późną nocą
    przy szczelnie zasłoniętych oknach
    gryziemy z bólu ręce
    umieramy z miłości

  17. #1057
    OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu... FORUMOWICZ WIELKI SERCEM Avatar AgnesK
    Zarejestrowany
    Sep 2002
    Posty
    8.360
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    525

    Domyślnie

    Jonasz Kofta

    Przypadek

    Największym artystą
    Jest przypadek
    Gdy rzeczywistość
    Bije cię w zadek
    Nim wyobraźnia
    Się w formę przyoblecze
    Widzisz wyraźnie
    Jak mało wiesz, człowiecze
    Fakt taki stworzy
    Nie dzieło czy eksponat
    Bo sztuka może
    Psu wypaść spod ogona
    Gdy biorą w łeb
    Teorie twe najrzadsze
    Nie wściekaj się
    Że życie jest bogatsze
    Zarozumialcze
    Najprostszą dam ci radę
    Największym artystą
    Codziennym artystą
    Złośliwym artystą
    Jest przypadek

    Ktoś rozlał atrament
    To bukiet czarnych róż
    Ta na suficie plama
    To mapa ciepłych mórz
    Na pianę piwa
    Opada gradem
    Kwiat z kasztanowca
    Koło budki
    Wielkim artystą jest przypadek
    Człowiek artystą jest malutkim

    Twoje paletko zrudzialo
    W jesień jak późny las
    Za oknem tańczy gałąź
    Wachlarz dalekich gwiazd
    Twoja dziewczyna
    Ma usta blade
    Jak Primavera
    Botticellego
    Wielkim artystą jest przypadek
    Każe prawdziwym powstać piegom

    Największym artystą
    Jest przypadek...

  18. #1058

    Domyślnie

    Stanisław Grochowiak


    DWA MOMENTY NAD JEZIOREM

    motto:
    a ludzie mówią i mówią uczenie,
    że to nie łzy są,ale że kamienie,
    i że nikt na nie nie czeka... ........(C.K. Norwid )


    Zapatrzeni w aksamit, dzisiaj tak jak wczoraj,
    Zachwyceni grą cieni, dzisiaj tak jak co dzień,
    Układamy swe twarze na wieczornej wodzie,
    Polecamy swe ręce pamięci jeziora.

    Noc nadchodzi zbyt szybko.Wtulam w płaszcz twe ciało
    I ogrzewam oddechem twoje małe dłonie...
    Z podpiaskowych legowisk wracają pomału
    Do pustego wybrzeża spłoszone okonie.

    Dziś powrócę tu jeszcze.Siądę gdzieś przy drzewie,
    Będę bardzo ci obcy.Wybacz ma daleka-
    Nauczyłem się w gwiazdach spostrzegać kamienie,
    Nauczyłem się również na kamienie czekać.

  19. #1059

    Domyślnie

    Postmodernizm

    Jacek Kaczmarski

    Wszystko wolno! Hulaj dusza!
    Do niczego się nie zmuszaj!
    Niczym się nie przejmuj za nic!
    Nie wyznaczaj sobie granic!
    I nie próbuj nic zrozumieć,
    Nie pochodzi - mieć - od - umieć.
    Możesz wierzyć, lub nie wierzyć,
    Nic od tego nie zależy.

    Nie wyznaczaj sobie zadań -
    Kto się nie wspiął - ten nie spada,
    A kto pragnie być na szczycie -
    Będzie spadał całe życie.
    Nie stać cię na luksus troski,
    Jesteś wszakże dziełem boskim,
    No a Boga przecież nie ma,
    Więc to tyle na ten temat.

    Wszystkie mody, wszystkie style
    Równie piękne są i tyle.
    (Lub, jak chcesz, równie szkaradne -
    Konsekwencje tego żadne).
    Zachwyt tyle wart, co wzgarda,
    Stryczek tyle, co kokarda,
    Prawda tyle, co jej brak,
    Smaku brak - tyle co smak.

    Bo to o to w końcu chodzi
    By niczego nie dowodzić.
    Nie wykuwać tarcz utopi
    I nie kruszyć o nie kopii.
    Nie planować i nie marzyć.
    Co się zdarzy - to się zdarzy;
    Nie znać dobra ani zła:
    To jest gra - i tylko gra!

    Ktoś się wzburza, że tak nie jest,
    Niech się wzburza! - Ty się śmiejesz!
    Nie daj wzburzać się, ni wzruszać:
    Wszystko wolno! Hulaj dusza!

    - Oj, nie wolno rzeczy wielu,
    Kiedy celem jest - brak celu...
    (Zwłaszcza, jeśli duszy nie ma -
    I to wszystko na ten temat)

  20. #1060
    Kamień
    Guest
    Kamień

    Domyślnie

    Stevan Raičković, tłumaczył: Julian Kornhauser
    Wiersz trawy

    Trawy żyją jedną myślą ciężką jak kamień
    Mówią mi: "Po co nam twój wiersz.
    Połóż się w nas. Podłóż ręce pod głowę.
    Milcz. Milcz tak długo póki nie zapomnisz mowy.
    I spójrz wolno na niebieskie wzgórze tam hen daleko
    Pozostające w głębokim milczeniu. I podnieś wzrok znad wzgórza
    Na obłok niespokojny i biały, płynący po niebie.
    I spuść oczy z obłoku na siebie. I zatrzymany sam w sobie
    Leż. I milcz ze wzrokiem utkwionym w siebie pod obłokiem przy wzgórzu.
    Niepogodzony z ciemnością w sobie popatrz i pomyśl
    (Po prostu tak zwyczajnie jak wiatr nas przypadkiem podcina)."
    Nad wzgórzem nie ma obłoku. Wzgórze milczy samotnie, czarne od
    zmierzchu. Leżę w trawie wysokiej i myślę bez ładu i składu.
    Po kolanie chodzi mi mrówka jak po wzgórzu człowiek.
    Niespokojna, mała mrówka. Milczę. I to jest właśnie mój wiersz.
    Leżę zamyślony w trawie. Trawy szumią ciężko jak kamień.

Strona 53 z 74

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony