Ostatnie dwa tygodnie mam przez budowę permanentny skurcz żołądka. Stres mnie męczy ogromnie. Czy macie jakieś wypróbowane sposoby na niwelowanie stresu (oprócz używek, czyli żony/męża, alkoholu itepe - bo to, to każdy gupi zna).
Czy jest jakaś mantra, ktorej powtarzanie odgania stres i napięcie.
A może jakieś zioło warto zaparzyć (palić ziół nie będę, bo nie można po tym pracować)?
Albo okłady? Z lodu? Z termofora? Na głowę? Na brzuch?
Czy może lepiej zachorować na coś ? Wtedy automatycznie przestanę się stresować budową i zacznę chorobą?
Dziecko tym czasem też nie jest dobrym rozwiązaniem, na razie, bo się pojawi dopiero w lutym.
No i co mi poradzicie? Są jacyś praktycy, weterani?