Ktoś pytał o tracheotomię ... no to ja może tak dla ludzi wytłumaczę
to taka dziurka z przodu na szyjce, dokonana chirurgicznie, którą wkłada się rurkę z tlenem aby ominąć gardło i jamę ustną. Cięcie się łatwo goi, chociaż zwykle zostaje blizna na całe życie.
Po co się to robi? Głównie po to, ąby uniknąć wprowadzania rurki przez gardło w pobliżu strun głosowych, aby ich nie nadwyrężać. Respirator zwykle wkłada się i wyciąga kilka razy i jest to zabieg dość nieprzyjemny dla pacjenta, nawet jeżeli jest w stanie śpiączki. Do tego jak pacjent się budzi to ma nieprzyjemne uczucie duszenia się z powodu tkwiącego respiratora w gardle, nosie i krtani.
Pacjent taki jak nasz Komtur zaczyna powoli oddychać samodzielnie - widać to po saturacji na poziomie dziewięćdziesięciu kilku procent. Maszyny monitorują cały czas poziom i w razie jej spadania następuje szybka decyzja o podłączeniu do respiratora tą dziurką
Jeżeli pacjent zbyt długo przebywa pod respiratorem przechodzącym przez krtań to często niestety dochodzi do uszkodzenia strun głosowych i w następstwie do częściowego zaniku głosu - pacjent mówi szeptem.
Dodam tylko, że znam to z autopsji - mój tato leżał w śpiączce przez jakiś czas po nieudanej operacji by-passów. Miał respirator a potem wykonano tracheotomię. Dzięki Najwyższemu wyszedł z tego najgorszego ! (Dziurka mała została ... ale co tam dziurka)
Teraz Tomek ma szansę się wykazać i zacząć samemu normalnie oddychać, bo tlen podawany przez dziurkę wspomaga jego oddychanie. Być może za jakiś czas lekarze zdecydują o czasowym, powolnym odłączaniu tlenu na rzecz normalnej procedury oddychania.
Wtedy będziemy się cieszyć!!!!!!!!!!!!! Co tam, już się cieszymy!!!!!!
A jeżeli chodzi o ściskanie palców - znowu z doświadczenia - dla mnie to był sposób porozumiewania się z Tatą - że mnie słyszy, rozumie, stosuje się do moich próśb ... Jest dobrze - idzie na lepsze!