-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
Na dzień dzisiejszy czekamy niecierpliwie na poniedziałek, kiedy to zacznie się przykrywanie naszego domu dachem. Ale żeby było po kolei cofnę się prawie 2 lata do momentu zakupu działki.
A więc był to kolejny rok zapowiadanej likwidacji ulgi czyli poprawiania koniunktury w budowlance.
Wielu znajomych zaczęło wtedy interesować się mieszkaniami i przynosić do pracy różne rzuty. No i zaczęło się - złapaliśmy bakcyla. Był tylko dwa problemy: brak kasy i moje zdecydowane "nie" na kawalerki. Powiedziałam sobie, że jak kupimy to tylko mieszkanie na tyle duże, że nie będę musiała więcej wchodzić na głowę Sebastianowi (w tej chwili mieszkamy w 23m mieszkanku). No i spodobało nam się tylko jedno - dwupoziomowe, 200m2 i ponad 200.000 ceny. Po przeliczeniu wyszło nam, że co 3 miesiące trzeba będzie zapłacić 40.000 raty. Hmmm, my mieliśmy niecałe 6 na koncie (gdybym wtedy wiedziała co się święci to pewnie zaczęlibyśmy oszczędzać dużo wcześniej). No i w związku z tym, że nie było nas stać na mieszkanie zaczęliśmy rozglądać się za działką. Jako zupełnie nie obeznani w temacie nawet nie wiedzieliśmy od czego zacząć. Zaczęliśmy więc od przejażdżki krajoznawczej z kuzynem Sebastiana i poznawania dzielnic i okolic Gdyni. Potem oczywiście Anonse i dzwonienie. W jakimś artukule wyczytałam o co pytać i całe szczęście bo w ten sposób nie daliśmy się wyrolować...
O tym jak w końcu kupiliśmy działkę już w krótce.
<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: ewa dnia 2002-04-18 08:02 ]</font>
-
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
Ogłoszeń o sprzedaży działek było sporo. Niestety okazało się, żę jedna połowa to pośrednicy a druga jest delikatnie mówiąc naciągana. Kiedy już znaleźliśmy ogłoszenie które nam pasowało (uzbrojona, budowlana) okazywało się, że działka wcale nie jest uzbrojona ale prąd jest 100 m dalej, woda jakieś 70 m a o odrolnienie nie nie trzeba się martwić bo sąsiad już buduje. Koszmar.
Na jednej działce nawet byliśmy. Ładna, pod lasem. Tylko oczywiście nie uzbrojona ale za to z 35 metrowym pasem ochronnym na którym nie można budować i dwiema liniami średniego napięcia biegnącymi w poprzek. Dom stałby centralnie pomiędzy nimi ale przecież to wcale nie szkodzi zdrowiu. Tak przynajmniej starał się nas przekonać właściciel. Pokazał nam nawet jakieś artykuły. Oczywiście zrezygnowaliśmy, chociaż z drugiej strony ile zaoszczędzilibyśmy na prądzie - wystarczyłoby trzymać żarówkę w ręku, żeby się świeciła
No i w końcu poszliśmy do pośrednika nieruchomości, żeby zorientować się w "sprawdzonych" ofertach. Tydzień później wybraliśmy się na przejażdżkę w celu obejrzenia wybranych działek. No i totalnie zauroczeni okolicą i przekonani ceną wybraliśmy pierwszą jaką zobaczyliśmy, nawet nie oglądając pozostałych. Co prawda nie była uzbrojona ale za to dzięki temu, że siedliskowa odpowiednio tańsza i dwukrotnie większa niż planowaliśmy.
Ponieważ pieniędzy starczyło nam jednynie na zaliczkę zaczeliśmy kombinować skąd wziąść resztę. Tu pomogła nam rodzina i bank. I w ten właśnie sposób staliśmy się właścicielami 1812 m2 działki siedliskowej położonej jedyne 25 minut od centrum miasta i naszej pracy.
Kolejnym etapem był wybór projektu. Bardzo podobał nam się D12, głównie ze względu na antresolę. Niestety położenie naszej działki (wjazd od południa) niezbyt pasowało do tego projektu.
Zaczęliśmy więc szukać czegoś nowego. W międzyczasie skontaktowaliśmy się z zaprzyjaźnionym architektem, który na podstawie naszych pomysłów przygotował nam projekt. Był już koniec listopada więc stwierdziliśmy, że nie mamy szans na załapanie się na bezterminową (jak błędnie wtedy sądziliśmy) ulgę budowlaną. Ale dzięki staraniom architekta oraz dobrej woli ludzi z gminy udało nam się nawet zgłosić budowę wymagany tydzień przed terminem. Oczywiście trzeba było zmienić US na taki w którym wystaczyło pozwolenie na budowę (w naszym chcieli fakturę na materiały). I tak skończył się dla nas 2000 rok.
Kolejne 6 miesięcy spędziliśmy na docieraniu projektu. Kosztowało nas to sporo energii (delikatnie mówiąc ).
Architekt przekonywał nas do piwnicy - nie daliśmy się. Ja przekonywałam Sebastiana do poddasza - dał się Główną przyczyną tego był brak jednej sypialni na dole. A 2 sypialnie w domu to stanowczo za mało. To zrobienie poddasza sporo nas kosztowało ale myśle, że warto było bo widoki z tarasu są super a antresola będzie pewnie moim ulubionym miejscem. Dom wyszedł "troszkę" za duży na nasze potrzeby ale moje siostry już zaklepały sobie pokoje na poddaszu a poza tym nasze rodziny mieszkają w innym mieście więc pewnie będą nas często odwiedzać
Na tym etapie zrobiliśmy sobie przerwę na cudowne (i pewnie muszące nam starczyć na długi czas) wakacje więc ja również zrobię sobie przerwę w pisaniu.
<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: ewa dnia 2002-04-23 07:51 ]</font>
-
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
Latem zeszłego roku w końcu pojawiła się na naszej działce pierwsza "budowla" - studzienka wodociągowa. Ależ było emocji. Sfotografowałam toto z każdej strony a potem wszystkim pokazywałam Niesamowite ile emocji wyzwala każda rzecz pojawiająca się na budowie. Podłączenie do wody kosztowało nas "jedyne" 3000 i to tylko dlatego, że byliśmy "po drodze" i podłączyli nas "przy okazji". Nie dostaliśmy nawet faktury bo gmina takowych nie wystawia. No cóż. Zaczęło się.
Po powrocie z wakacji (połowa sierpnia) stwierdziliśmy, że pora chyba zabrać się za szukanie wykonawców. Dostaliśmy kilka namiarów. Ceny były przeróżne. W końcu zdecydowaliśmy się na ekipę nie najtańszą ale polecaną przez znajomą.
I w ten oto sposób 28 sierpnia 2001 roku zjawiliśmy się na budowie w celu zebrania humusu. Pomogła nam w tym oczywiście fadroma, wypożyczona razem z operatorem. Padał deszcz, było potwornie zimno ale my dzielnie siedzieliśmy w samochodzie z ogrzewaniem na maximum i podziwialiśmy jak sprawnie to wszystko idzie. Oczywiście wypstrykałam połowę kliszy ale w końcu po raz pierwszy widziałam zdejmowanie humusu na mojej działce
1 września przyjechaliśmy na budowę z odpowiednią ilością kołków i gwoździ w celu wytyczenia fundamentów przez geodetę. Oczywiście też było zimno i padał deszcz, ale bawiłam się świetnie. W końcu to nie ja musiałam ganiać po mokrej glinie, wbijać kołki a potem wszystko przestawiać bo okazało się, że narożnik się nie zbiega w jednym miejscu. Co prawda to juz nie było takie śmieszne, zwłaszcza po 5ciu godzinach czekania. Sebastian ściągnął architekta, który po przeliczeniu wszystkiego jeszcze raz ustalił, że część wymiarów wzięta została po osiach a część po zewnętrznym wymiarze. Ale w końcu się udało. Mieliśmy już zarys domu, który wydał nam się olbrzymi. Za to działka poważnie zmalała. Kolejne zdjęcia.
W poniedziałek weszła na plac boju ekipa. Panowie stwierdzili, że będą kopać ręcznie. Ich sprawa - nasza oszczędność. A glina była już porządnie mokra. Oczywiście tu też nie obyło się bez przygód i tylko dzięki fachowości majstra obyło się bez większych problemów. Teraz okazało się, że nie zgadzają się odległości ścian. Ale na szczęście sami sobie z tym poradzili. Musieli "jedynie" przesunąć wykop o około metr (o tyle mielibyśmy za długi salon). Panowie musieli trochę kombinować przy ustalaniu poziomu wykopu, ponieważ różnica poziomów wynosi u nas ponad metr. Także mamy ławy schodkowe, na jednym końcu wkopane w ziemię a na drugim obsypane na odpowiednią wysokość.
Potem przyszła kolej na pierwszą wylewkę. Byliśmy juz umówieni z betoniarnią. Sebatian musiał siedzieć w pracy więc mi przypadło czekanie na skrzyżowaniu na pompę i gruchę. Nawet załapałam się na przejażdżkę w kabinie. Wysoko jak diabli i oczywiście nie było komu zrobić mi zdjęcie Fundamenty mamy spore (112 mb) więc i betonu dużo. A to było tylko 10cm!!
Potem kolejny spory wydatek - deski na szalunek. Do tej pory nie wiem gdzie podziało się to całe drewno. Później okazało się, że wylewka pod spodem jest sporym utrudnieniem przy szalowaniu ław.
Tym razem jak przyjechał beton musieliśmy być oboje w pracy.
To był chyba najgorszy dzień jaki do tej pory mieliśmy.
Miały przyjechać 4 gruchy, przyjechało 7. 4 się zakopała i ponad godzinę ją wyciągali. Po pięciu godzinach byłam bliska zawału a i Sebastian wyglądał jak chodząca śmierć. Chyba widział te $$ przelatujące w moich oczach. Pompa, płatna 200 za godzine miała pracować góra 2 a pracowała 5 i pół godziny.
Jadąc do betoniarni byliśmy przerażeni. Wyszło nam ponad 10m3 betonu więcej niż liczyliśmy a to dlatego że rozeszły się deski szalunkowe. Także ławy zamiast 65 cm w niektórych miejscach dochodzą nawet do 80 cm szerokości. Możemy teraz stawiać wieżowiec Na nasze szczęście miły pan w betoniarni odliczył nam czas odkopywania gruchy i czekania na kolejne dostawy i w ten sposób koszt betonu wyniósł nas bagatela 7000.
Koszmar powrócił. Muszę chwilę odsapnąć
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
Po wylaniu ław musieliśmy zrobić przerwę, żeby dać im czas na stwardnienie. Oczywiście lało cały czas więc nasze ławy w zasadzie "schły" zanurzone w wodzie. Na nasze szczęście, zanim murarze zaczęli robić ścianki fundamentowe, niebo przejaśniało i ławy wyschły. Inaczej nie moglibyśmy kłaść izolacji.
A więc na ławy poszła podwójna warstwa papy i na to bloczki betonowe. Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu jak można przerzucić 2000 bloczków (12x24x49) z których każdy waży ponad 30 kg. Ja nie byłam w stanie podnieść nawet jednego
Ponieważ z jednej strony domu wykop był tylko na głębokość ław i ściany fundamentowe "wystawały" na ponad metr, trzeba było co 2 m zrobić betonowe słupki wzmacniające ścianę.
Ogólnie murowanie ścian poszło bardzo szybko i całe szczęście bez przygód. Ekipie 4-osobowej zajęło to około 2 tygodni.
Potem znowu kilka dni przerwy na przeschnięcie zaprawy. My już byliśmy wniebowzięci bo w końcu widać było zarys przyszłych ścian. Kolejnym etapem była izolacja ścian, które zostały dwukrotnie wysmarowane dysperbitem. Na nasze szczęście wyszło słonko więc już po dwóch dniach można było mocować styropian.
Kiedy wszystko ponownie przeschło zabraliśmy się (już sami) za kolejną warstwę dysperbitu. Na budowę pojechaliśmy prosto z pracy i podekscytowani czekającym nas zadaniem nie wpadliśmy nawet na to, żeby się przebrać. No i oczywiście mam teraz nowe robocze spodnie, nawet z izolacją przeciwwilgociową No cóż, jakieś straty muszą być.
Kiedy skończyliśmy fundamenty była połowa października. Także mnóstwo czasu na zasypanie i zabezpieczenie przed zimą.
Cały dzień spędziliśmy na placu czekając na kolejne transporty piasku. W międzyczasie, żeby było cieplej przerzucaliśmy go do środka. Oj bolały później rączki, bolały.
W sumie weszło ponad 12 wywrotek (wrzucaniem tego zajął się znowu pan z fadromą).
Dopiero po obsypaniu fundamentów, kiedy nad ziemię wystawał tylko kawałek ścian, widać było cały zarys domu. Oczywiście wszystko wydawało się o wiele za małe. Szerokość salonu mierzyliśmy kilka razy. Ale wszystkie wymiary się zgadzały.
Wystarczyło jeszcze tylko obłożyć wystające ścianki folią i byliśmy gotowi na zimę. Wtedy myślałam, że nigdy nie doczekam się wiosny i kontynuacji robót.
Podsumowując fundamenty kosztowały nas niecałe 30 tys z czego 8 wzięła ekipa. Bardzo dużo ale i fundamenty nie są małe.
Architekt jeszcze wiele razy próbował nas przekonać do piwnicy ale zgodnie byliśmy temu przeciwni. W końcu to ma być nasz dom
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
Wczoraj oczarowana wróciłam z budowy. Nasz dom ma już prawie skończony dach i wygląda to prześlicznie
Ale żeby było po kolei muszę się cofnąć o jakieś 3 tygodnie kiedy to cieśle weszli na dach...
Otóż po zdecydowaniu się (w końcu) na ekipę mieliśmy dzień na podanie ilości drewna do zamówienia. Po przygodach z betonem zdecydowaliśmy się jednak zapłacić majstrowi 150 zł i mieć problem z głowy. No i po dwóch dniach panowie weszli po raz pierwszy na dach. Ekipa jest spora więc praca idzie bardzo sprawnie. Całą konstrukcję postawili w 4 dni. A my jeszcze nie mieliśmy wybranej dachówki!!! Kilka składów zgłosiło się do nas czy aby nie chcemy wyceny ich dachówek. Dla nas w rachubę wchodziły tylko Braas i Euronit (ze względu na ceny). Najśmieszniejsze było to, że dla niektórych to, że zrobią wycenę za darmo miało być wielkim atutem. Też mi coś. Uważam, że darmowa wycena to już standard. Ciekawe jest to, że dwie firmy na podstawie tego samego rzutu dachu otrzymują tak różne ilości dachówek, rynien itp. W sumie skład od Euronitu nawalił czasowo a my nie mieliśmy czasu aby na nich czekać. Został więc tylko Braas. No i dobrze, bo wyglada dosyć ciekawie. Z dachówkami kupiliśmy od razu wszystkie obróbki i rynny Siba. Drogo ale chyba solidnie. I porządną folię (majster mówi, że najlepsza także mam nadzieję, że nie będziemy żałować decyzji o nie deskowaniu dachu).
A potem zaczął się długi weekend kwietniowo - majowy (wzięliśmy urlop więc ponad tydzień wolnego ), który został poświęcony na budowanie kominów. Trzeba było sie spieszyć bo potem nie mielibyśmy obróbek na kominach. Do wybudowania były w sumie 4 kominy: 5m dymowy i 8m dymowo-wentylacyjny Schiedla i 2 krótkie wentylacyjne z ceramiki. Wydawało się, że z tym Schiedlem nie powinno być problemów. Ale z tego co widziałam (budował Sebastian z moim tatą) było ich sporo. Głównie dlatego, że pustaki nie trzymają wymiarów i po pewnym czasie trzeba się namęczyć, żeby utrzymać pion. Trudno uwierzyć ile czasu ucieka na błachostki: wyjazd do hurtowni, śniadanko, debaty nad odległością od ściany... W zasadzie o budowie kominów powinien napisać Sebastian bo ja zajęłam się odkuwaniem resztek betonu i porządkowaniem wnętrza domu. Sprzątanie zajęło mi trzy dni a potem postanowiłam odespać wstawanie w środku nocy (tata budził nas po 6 rano!!!) Pojechałam dopiero na odbiór kominów jak już wszystko stało. Początkowo chcieliśmy okleić je płytkami klinkierowymi ale po straceniu połowy dnia na szukanie płytek zdecydowaliśym się na oklejenie siatką i póżniejsze pomalowanie na kolor elewacji. I tak chyba będzie lepiej.
I tak minął długi weekend a od poniedziałku ekipa wzięła się za dachówki. Oczywiście musiało się okazać, że dachówki mamy dwóch różnych producentów ale sprzedawca wymienił nam połowę bez problemu.
No i już jestem na bieżąco z opisem
Po skończeniu dachu prace pewnie znacznie zwolnią bo resztę planujemy robić już własnymi siłami. A w planach na ten weekend jest ubicie piachu pod wylewkę i przygotowanie miejsca pod kanały nadmuchowe i kanalizę.
<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: ewa dnia 2002-05-09 09:00 ]</font>
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
Ach zapomniałabym napisać o gościach w naszym domu.
Otóż pod dachem zagnieździły się ... szerszenie. Brr.
Na szczęście Sebastian w porę je wypatrzył. Gniazdo było jeszcze małe a w środku tylko królowa. Oczywiście jak tylko Sebastian ruszył gniazdo królowa z niego wyszła na kontrolę. Była olbrzymia więc strategicznie uciekłam z poddasza.
Sprawą dzielnie zajął się mój tata. Wziął kawał łaty i zgniótł gniazdo razem z bestią. Ma doświadczenie bo przez kilka miesięcy walczył z dużym gniazdem mieszczącym się pomiędzy warstwami ściany (wyżarły chyba styropian).
Także uważnie patrzcie co po okolicy lata bo nie życzę nikomu użądlenia przez bydlaka wielkości kciuka.
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
Kanały nie skończone, wylewek nie ma ale za to SĄ OKNA!!!
Wiecie, to jest dosyć śmieszne jak się przeżywa każdy etap budowy: najpierw geodeta (bo w końcu coś jest), potem fundamenty (bo widać zarys domu), o ścianach już nie wspomnę (i pierwszym wyjrzeniu przez własne okno). Ale największy efekt był chyba po zrobieniu dachu - wtedy dom nabrał właściwego wyglądu no i w końcu widać jak będzie wyglądało poddasze - no i teraz okna - dom już nie jest "ślepy" i można sobie wyobrazić jak pięknie będzie się prezentował po otynkowaniu. No i przestało wiać w środku Bastian stwierdził, że się stamtąd nie ruszy i widać, że najchętniej już by tam zamieszkał na stałe. Zresztą już i tak widuję go tylko w pracy W końcu kończą kanały nadmuchowe. Nie powiem co o nich sądzę - zresztą Sebastian chyba też bo się zdrowo przy nich namęczył.
Acha - uwaga po doświadczeniach z oknami. Wybierzcie firmę jeszcze przed skończeniem murowania ścian. W ten sposób od razu możecie zostawić otwory pod okna typowe dla danej firmy (oczywiście z zapasem którego u nas w kilku miejscach zabrakło i trzeba było kuć - w suporeksie łatwo ale szkoda na to czasu). Okna typowe to wielka oszczędność pieniążków.
Przygoda z wczoraj: na naszą działkę wpadło stado szalonych krów Pewnie przyprowadziła je wściekła krowa, która wczesniej zaklinowała się w naszym garażu Oczywiście wszyscy schowaliśmy się szybciutko do bezpiecznego domku - wśród krów krążył dorodny byk z grzywką. No i teraz dylemat co z nimi zrobić. Głupie krowy nie reagowały na żadne okrzyki (m.in sio, mućka wio, a kysz, poszła ... bo nic innego nie przychodziło nam do głowy ) Już chciałam się poświecić dla moich dalii ale krowy po prostu załatwiły co miały załatwić (hmmm, zielsko będzie lepiej rosło) i sobie poszły. Trzeba szybko stawiać ogrodzenie
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
-
DOMOWNIK FORUM (min. 500)
Tagi dla tego tematu
Uprawnienia
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
- BB Code jest aktywny(e)
- Emotikony są aktywny(e)
- [IMG] kod jest aktywny(e)
- [VIDEO] code is aktywny(e)
- HTML kod jest wyłączony
Zasady na forum