Tylko chemią. Ręcznie nie ma sensu.
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionychWitam,
jako autorka wątku pozwalam sobie podziękować Wszystkim forumowiczom za rady i zaangażowanie!
Szczególnie spodobał mi się pomysł z kozą, ekspedycją naukową do Japonii lub na Sachalin w celu przywiezienia naturalnych szkodników rdestu oraz "gotować 3 minuty i podawać z cukrem'.
Ponadto zaintrygowały mnie maile na priva: "bardzo podoba mi się ta roślina, proszę o przeslanie sadzonki'.
Jako blondynka spodziewałam się odpowiedzi typu: w 3 regale w Leroy Merlin znajdzie Pani "anthrax_rdeston' w zielonej butelce, proszę polać rośliny i obserować ich zgon lub 'o nowiu księżyca polać fusami z mielonej jacobs kronung'.
Ale do rzeczy: mam cały czas 3 skupiska rdestu, każde po ok. 15 m2. Na pierwszym (ziemia czekająca na zagospodarowanie) wyrywam ręcznie raz w tygodniu, drugie koszę (rdest jest w trawniku), trzecie jest przy tarasie i leży odłogiem - spróbuję wstawić zdjęcie roślin wyrwanych 2 tygodnie temu i przed chwilą sfotografowanych.
Chyba zleję je w przyszłym tygodniu roundupem (po kryjomu, bo mężczyzna nie pozwala, bo mam już dość wyrywania i obserwowania ich panoszących się klonów...
zdam relację.
Gdyby jednak do tego czasu ktoś NAPRAWDĘ wiedział, jak się tego skutecznie pozbyć, będę wdzięczna za wszelkie sensowne i konstruktywne porady.
Dodam tylko, że: miejsce-Warszawa, traktor do zaorania nie wjedzie, nawet mała brona nie wjedzie, no i - nie mam się na razie zamiaru wyprowadzić, bo mieszkam dopiero od roku.
Pozdrawiam!
Dostępne w wersji mobilnej
Odpowiedź z Cytatem Poleć znajomemu Dodaj do kontaktów Dodaj do ulubionych