1.
Ech!... Nie zmieniaj tematu. Zasady dotyczące projektowania a kontakt i sposób pracy z inwestorem , to zupełnie inna opowieść. Najlepiej na długie, zimowe wieczory. Ale zgadzam się całkowicie, że projekt jest zawsze dla Kowalskiego.
Wyjść z trudnych sytuacji tutaj zawsze jest oczywiście kilka. Od osiągnięcia nirwany i pełnej symbiozy, przez kompromis, nawet nieraz zgniły, na rozstaniu się skończywszy.
Kowalskiego trzeba zawsze wysłuchać a potem słuchać i słuchać ... i nie marudzić, ale nie zawsze biernie ulegać, chociaż... i tutaj nie ma reguły. Mój znajomy czasem mawia : "jeśli szanowna pani zechce, to ja w narożnikach pokojów mogę Pani złote anioły zaprojektować. Jeśli tylko pani jest o tym przekonana, to ja już siadam do kompa. W końcu nie ja tu przecież będę mieszkał ."
2. W sprawie fugi rzeczywiście nie zrozumieliśmy się. Fuga przechodząca w osi przejścia czy światła drzwi, to nie fuga w połowie progu. Inna nomenklatura i już się robi nieporozumienie.
3. Rozumiem zmianę tytułu wątku i prawdę mówiąc podejrzewałem, że coś było na rzeczy, że pierwotna stylistyka padła w zarodku.
Mnie raczej bardziej ciekawiło na jakiej podstawie, określiłaś tą użytą przez siebie estetykę jako " styl polski mieszczański" pomimo, że ( tak jak z tym cukrem w filmie) "zawartość Twojego stylu w tym stylu jest znikoma" ?
Ale nie ważne już
Klient czasem używa określeń nie mających nic wspólnego z rzeczywistością a projektant też nie ma obowiązku go edukować. Ważne żeby rozumiał o co inwestorowi biega i dlaczego garderoba na piętrze w "brudnym różu" musi być także glamur .