W sprawie żłobka- czasem obawy że dzidzia rozchoruje się w żłobku są wyolbrzymiane. Moja Beba (teraz 7 lat) niestety nie podołała w żłobku z innych względów (bardzo przeżywała pobyt i babcia się nad nią ulitowała) a chorować zaczęła na całego w przedszkolu (2 lata wiecznych chorób, wykończyła nas prawie). Natomiast Dżony (teraz 4,5 l) poszedł do żłobka bo był dzielny i poza tym zbyt bojowy na babcię... babcia by sobie po prostu z nim rady nie dała...nie dogoniła by go i tyle. Był w żłobku od 14 miesiąca życia i zachorwał raz na zapalenie płuc ;-( . Nie chorował nawet na katar ale niestety przynosił co jakiś czas jelitówki i to był jedyny poważny minus żłobka. Z drugiej strony możliwe że te jelitówki uodporniły moje dzieci i choć pierwsze zetknięcia z rota były baaardzo nieprzyjemne to teraz (nawet przed świętami) Dżony zapadł nam na rota ale po 3 dniach był na nogach i obyło się bez większych komplikacji. Niestety teraz mam dylemat czy dać Pitulka do żłobka- dylemat głównie z powodu rota bo cena dużo niższa niż opiekunki.