Monah, na płytach jest sporo gatunków. Oboje z lubym jesteśmy audiofilami (ja tym lepiej słyszącym, ale mniej dogmatycznym) i oboje kochamy muzykę, choć większość płyt należy do małża. Razem słuchamy jazzu, bluesa i muzyki dawnej (od średniowiecza do baroku). Małżonek skręca potem w kierunku muzyki współczesnej (Lutosławski, Penderecki...), a ja w rejony rocka i country. Jakoś się dogadujemy, choć Pendera może słuchać tylko, jak nie ma mnie w domu.