Koleżanka wkleiła taki post.


Myszunia trafiła do mnie ponad miesiąc temu. Znaleziono ją w mojej Gminie przy drodze , w rowie w te paskudne mrozy. Była wyziębiona , bardzo wychudzona i kompletnie przerażona. Przez pierwsze kilka dni nie było z nią najmniejszego kontaktu. Leżała bez ruchu, jedynie wstawała gdy dostawała posiłek. Tylko jedzenie mobilizowało ją do czegokolwiek.
Z każdym dniem robi postępy , nadal boi się obcych, czasem jeszcze boi się wyjść na dwór, trzęsie się wtedy jak galaretka ale teraz jest o niebo lepiej. dzieki moim podopiecznym stałym i tymczasowym Myszunia czuje się coraz bardziej bezpieczna, ma bardzo dobry kontakt z psami. Wobec mnie jest już zupełnie normalna.
Bardzo potrzebuje domu, niestety większość czasu spędza u mnie w łazience, ponieważ moja własna suka nie toleruje suk niestety....

Jeśli ktoś z Was jest w stanie pomóc choć nakarmić Myszunie ( worek karmy, puszki) będzie nam o wiele łatwiej. W domu oprócz Myszuni mam dwa własne psy- jeden chory na serce,kolejny to trzustkowa sunia (cholernie drogie leki), kolejny to staruszek na dożyciu ze schronu, mały grubasek po zmarłej osobie, kolejny to niby Pinczerek z opuszczonej budowy i mój kot, który ma nas wszystkich wyraźnie dosyć . Dwa psy w hotelu i dwa , które mają już domy, ale muszę sponsorować im leki I jeszcze wiejskie biegające w samopas psy ,którym też trzeba pomóc.
Pomóżcie kochani jakkolwiek możecie. Jestem zmęczona , zruinowana finansowo , ale nie chcę się poddawać. Nie mogę.




http://www.dogomania.pl/threads/2020...otrzebna-pomoc


Jeśli ktoś zechce ją wspomóc, proszę o pw.