Witam i proszę o pomoc..
Parkieciarze lakierując parkiet dębowy (grube deski 22mm) w paru miejscach przedpokoju schrzanili - były zatopione pyłki, włosy oraz efekt "skórki pomarańczy". Powiedzieli, że aby to naprawić muszą zmatowić i polakierować podłogę w całym mieszkaniu. Niestety przy poprawianiu znowu dwa razy im nie wyszło - w końcu za trzecim razem powiedzieli, że to wina lakieru który się nie przyjmuje w tych warunkach i zastosowali lakier wodny. problem w tym, że 3x matowiąc i lakierując tę biędną podłogę kompletnie zaorali strukturę drewna - teraz lakierowanie im wyszło, ale podłoga jest gładka jak plastik i przypomina najtańsze panele (( Nienawidzę czegoś takiego Co więcej twierdzą, że kolejne cyklinowanie do żywego drewna nie poprawi sytuacji - nie przywróci struktury. Chyba nie całkiem jest to prawdą, bo widywałam znacznie starsze wyremontowane parkiety mające naturalny drewniany wygląd. Do tej pory podłoga była cyklinowana 2 razy (raz przy pierwszym położeniu, drugi raz przy remoncie - tym, gdzie schrzanili). Co teraz zrobić? domagać się od nich scyklinowania do drewna? i może np zaolejowania?
pomóżcie proszę, załamana jestem, bo piękna niegdyś podłoga wygląda teraz tak że przykro patrzeć