Więc tak, z placu boju, po trochę ponad 12 m-cach niespodzianka - woda przestała praktycznie odpływać w domu, tylko jakieś bulgotanie dochodziło... Od razu tel po szambo (oczywiście po weekendzie, bo jakby się nie zapchało szambo w weekend to Murphy w grobie by się przewracał
. Okazało się, że było już tak pozabijane wszystko, że opróżnienie POS-ia samego nic nie dało. Dobrze, że mam rewizję wypuszczoną ze dwa metry przed oczyszczalnią, to pomogło wyciągnąć cały syf z rur.
Facet zalecił wybieranie 2x do roku i chyba będę się tego trzymał : wiosna i jesień, aby zimę ominąć bez potrzeby wzywania wozu.
Mam tylko problem z zapachem, czy też raczej smrodem, który się z bio hero wydobywa... Sypałem jakiegoś bioklara czy coś tak, w miarę regularnie, nawet czasami więcej niż na opakowaniu podano, ale niestety, smród nie ustał. Testował ktoś różne specyfiki i może najlepszy poradzić?
Czy możliwe jest, by przypadkiem jakiś z cif-ów stosowanych w domu mi przy okazji baterie wytruwał?
Aa, i po deszczach, jak ziemia namoknie porządnie, to mi przy samej oczyszczalni powietrze jakoś bokiem z ziemi bąbęlkuje... Co to może być?