No właśnie te wszystkie "dobrze" w cytowanym przez ciebie fragmencie.
Rzecz w tym, że drenażówka jest robiona na miejscu i jest zbyt wiele czynników, przez które może ona zostać źle wykonana. Najczęstszymi są chęć zaoszczędzenia na czym się da i niechęć do podejmowania wysiłku, którego łatwo uniknąć.
O co mi chodzi? O to, że krzywe rury rozsączające nacięte tępą piłą tarczową są tansze niż proste, nacięte czymś, co nie pozostawia zadziorów.
Że mniejszy osadnik bez filtra i z cieniutkimi ściankami, kupiony w markecie jest tańszy niż duży i solidny od dobrego dystrybutora.
Że 6 ton byle jakiego żwiru kosztuje mniej niż 16, o dobranych granulacjach.
Że jak można coś szybko zasypać, bez kontrolowania przez inwestora (który i tak nie bardzo wie, jak powinna wyglądać oczyszczalnia drenażowa, a więc nie wie, co skontrolować), to się to szybko zasypuje i jedzie do domu. Drenaż i tak się zamuli dopiero po zakończeniu gwarancji. Albo się wciska klientowi, że tunele rozsączające do deszczówki (na których tak przy okazji ma się lepszy zysk i mniej roboty) są lepsze i nowocześniejsze niż prawidłowo przygotowane złoże żwirowe.
Cała ironia w tym, że DOBRA oczyszczalnia drenażowa niekoniecznie jest tańsza od biologicznej. Jeżeli ktoś decyduje się na drenażówkę dla oszczędności, to sam sobie strzela w stopę.