Witam,
Chciałbym się podzielić swoim krótkim doświadczeniem z wentylacją mechaniczną z odzyskiem ciepła i zasięgnąć ewentualnej porady od kogoś kto się zna na temacie, bo mam wrażenie, że mój projektant nie za bardo czuł temat (choć twierdził inaczej).
Sprawa wygląda następująco - mam w swoim domu instalację bazującą na rekuperatorze Systemair VR700 EV/3 (czyli w zasadzie topowy model). Dom ma 210 m2, z czego powierzchnia wentylowana to ok 180 m2, pomieszczenia wysokości 2,7m. Instalacja wykonana jest z rur spiro zakończonych metalowymi anemostatami. Projektant nie przewidział żadnej izolacji przewodów (wszystkie kanały przechodzą przez pomieszczenia ogrzewane, ale zaczynają się w garażu, który ma zaprojektowaną temperaturę 10 stopni) ani urządzeń tłumiących hałas.
System użytkuję od ledwie ponad miesiąca, ale już zauważalne są mankamenty:
1. Hałas - w trybie wentylacyjnym normalnym nie da się spać przy włączonej wentylacji, dopiero obniżenie biegu do minimum pozwala na względne wyciszenie, choć nadal nie można mówić o komforcie.
2. Duchota - co prawda jest pełnia lata i bez chłodnicy albo gwc nie ma się co spodziewać lodówki wewnątrz tym bardziej, że są że okna od południa, ale po nocy gdzie temperatura spada o kilka stopni temperatura wewnątrz także powinna znacząco spaść, zakładając, że powietrze w tym czasie powinno się kilkukrotnie wymienić. U mnie natomiast temperatura spadła o 1 stopień (z 26 wieczorem na 25 rano).
3. Zużycie prądu - wszyscy piszą, gdziekolwiek nie spojrzeć, że to grosze. Przyznaję się, że nie sprawdziłem tego w dokumentacji technicznej, a centralę wybrał projektant, ale wszyscy tak zachwalali rozwiązania systemair (projektant, wykonawca, fora), że nie miałem wątpliwości i nawet nie pomyślałem, że może być z tym problem. Rzeczywistość jest taka, że w centrali zamontowano 2 silniki (wywiewny i nawiewny) o mocy maksymalnej bliskiej 0,3 kw. Oznacza to, że na normalnym biegu zużywają one łącznie ok 0,4 kw na godzinę. Jak by nie liczyć to jakieś 5 zł/dzień (a nie 10 na miesiąc, czy na rok, jak niektórzy podają). Jak doliczyć do tego koszt filtrów (ok 500 zł na rok) to mamy lekko ponad 2000 zł.
Mam już w zasadzie pewność, że kwestie akustyczne to błąd projektanta i mam nadzieję, że tłumik za centralą załatwi sprawę na tyle, że nie trzeba będzie rozkuwać ścian i wstawiać dodatkowych tłumików przed anemostatami.
Co do jakości powietrza to nie mam pojęcia o co chodzi i prosiłbym o jaką poradę, co może być przyczyną.
Kwestia ekonomi też nie daje mi spać, bo w zasadzie kierując się opiniami z internetu oraz zaleceniami projektanta zdecydowałem się na takie rozwiązanie, co do którego, patrząc na rachunki za prąd i koszty utrzymania, mam wątpliwości, czy wyjdzie na zero. A teoretycznie powinno przynosić korzyści i w jakimś (długim) okresie powinno się zwrócić. Pytanie jest następujące - czy ja coś tu źle liczę?, czy projektant spieprzył sprawę?, czy tak po prostu jest i muszę się z tym pogodzić?
Trochę irytuje mnie fakt, że kupując centrale z bądź co bądź wysokiej półki, bo kosztującą katalogowo ponad 10 tys. zł (patrząc na fora można wywnioskować, że można kupić i takie za 4000 zł), efekt mam taki, że się tylko z nią meczę i z lękiem zaglądam do skrzynki pocztowej w oczekiwaniu na rachunek z Enei.
Proszę o jakąś konstruktywną opinię, może być druzgocąca.
Pozdrawiam,
Bartosz Janc