Witam. Wiem, że już trochę było pisane o przeprowadzkach z kotami, ale nie znalazłam podobnego problemu.
Przeprowadziłam się z kotką półdziką - tzn. mieszkającą z nami na kolonii, przebywającą większość dnia, czasem noc na dworze, łowiącą itd. na inną wieś, gdzie jest ściślejsza zabudowa, a na terenie pomieszkują sobie dwa kocury.
Po tygodniu zamknięcia w domu by się oswoiła zaczęliśmy ją wypuszczać na króciutko, pod naszym okiem. Wczoraj wymknęła się z domu i nie mogliśmy jej znaleźć, dopóki nie usłyszeliśmy przeraźliwego kociego krzyku. Dopadł ją jeden z kocurów i ostro poturbował. Na szczęście od razu wybiegliśmy więc zwiał.
Czy mimo, że wybraliśmy wiejską lokalizację ze względu na kota będziemy skazani na trzymanie jej w domu?
Ktoś miał podobną sytuację i może nam poradzić co powinniśmy zrobić?
Kotka jest sterylizowana, ma dość silny charakterek, mieszkała wcześniej z psami i jakoś sobie radziła, sytuacji z kocurem nie przewidzieliśmy i nie wiemy co dalej robić?
dzięki za wszelkie wskazówki. Pozdrawiam.