Napisał
KrzysztofLis2
Planowanie przestrzenne jako takie ma niewielki sens. Zwłaszcza w takiej formie, jak teraz.
Jaki jest cel planowania przestrzennego? Jaki jest cel ustawiania ścisłych i kretyńskich zapisów w planie zagospodarowania, na przykład umożliwiających budowę tylko domu z dwiema kondygnacjami (parter + poddasze lub parter + piwnica)? Dlaczego na niektórych terenach ogranicza się prawo do korzystania z niektórych źródeł ciepła do ogrzewania (np. kominki)?
Czy po to, by minimalizować negatywny wpływ nowych inwestycji na otaczające nieruchomości, na otaczających ludzi?
A jaki sens ma zapis o tym, by powierzchnia dachu była nachylona pod określonym kątem? Jak będzie pod innym, to komuś stanie się krzywda? A te kondygnacje? Rozumiem zapis np. o maksymalnej wysokości budynku (zacienianie działki), ale co przeszkadza komu parter + poddasze + piwnica?
Zamiast kretyńskich przepisów o planowaniu przestrzennym i iluzji ich respektowania (nieuchwalone plany + warunki zabudowy), lepiej będzie spisać raz na zawsze ogólne, ale dobrze respektowane przepisy, określające np.:
* uciążliwość hałasu nowych inwestycji,
* zanieczyszczania środowiska spalinami i dymem,
* zacieniania działki,
plus możliwość łatwego uzyskiwania odszkodowania, jeśli wskutek jakiejś inwestycji, wartość nieruchomości spadnie (np. obwodnica za blisko działki).
I to w zupełności wystarczy, nie będzie potrzeba tylu urzędników (wystarczy jeden wydający decyzję o pozwoleniu na budowę + ewentualnie sąd administracyjny do odwołań), nie będzie ograniczania wolności, które korzyści żadnych nie daje.