Witajcie,
potrzebuję rady. W moim remontowanym mieszkaniu została zdjęta w kuchni stara drewnianą podłoga - deski sosnowe ok. 50 lat. Ku mojemu zdziwieniu deski przy jakimkolwiek naruszeniu pachną żywicą. I w ogóle dowiedziałam się, że dałoby się je spokojnie odrestaurować. Pod spodem było dużo pyłu i mnóstwo nieżywych robaków, a raczej takich złocistych pancerzyków jak po larwach. Fachowcy doradzili, żeby w korytarzu też zdjąć, żeby wymieść robaki i że później deski bez problemu się położy. Okazało się teraz, że oni nie bardzo wiedzą co i jak. W pokojach na szczęście nie zgodziłam się na zdejmowanie. Wymyśliłam, że może udałoby się wyciągnąć deskę od strony ściany, tam wpakować rurę odkurzacza przemysłowego i odkurzyć od spodu ewentualne robaki..
Czyli zostałam ze zdjętymi i rozszczepionymi deskami gwoździe wyciągnięte niektóre mają fragmenty piór uszkodzone (ale może to nie jest aż taki duży problem?) Szkoda mi je wyrzucać. Co trzeba z nimi po kolei zrobić? Jaka byłaby najtańsza droga, żeby mieć je z powrotem na podłodze, jeśli to w ogóle możliwe?
Czy takie deski nadają się do ogrzewania podłogowego?
I jeszcze jedno - dostałam 10 sztuk desek sosnowych, grubych na 5 cm. Czy to prawda, że z takich grubych desek zrobienie takich jak te stare czyli cieńszych, z piórami i wpustami byłoby trudne i b. drogie?