Niestety ponieważ do Sąsiada nie da się trafić w żaden sposób a nasze prawo chroni nas,ewentualnie , tylko: jeśli "coś jest na piśmie" zdecydowałam się na zgłoszenie zdarzenia na Policję :/. Jest to wykroczenie ścigane przez rok od zdarzenia. Właśnie trwa postępowanie, więc niestety nie mam pojęcia jak to się skończy. Na szczęście towarzyszy mi przeświadczenie, że zrobiłam dobrze. Nie można żyć w ciągłym strachu przed tym co zrobi Sąsiad, czy otruje moje drzewa, kwiaty, psa; czy mogę jeść owoce z mojego ogrodu; czy mogę wyjść do niego bez narażania się na wyzwiska i zaczepki? Będzie mi przykro jeśli okaże się, że po 3 miesiącach Sąsiad pozostanie bezkarny ale na razie spokorniał na tyle, ze się do mnie nie odzywa - ciekawe jak długo?