Witajcie,

od lipca mieszkamy z żoną w kupionym używanym domu. Dom był wybudowany w latach 30tycha około 12 lat temu poprzedni właściciel zrobił generalny remont.

Dom ma przyziemie z kamienia (mury ok 1 metr) - kondygnacja 0, strop żelbetowy. Nad tym jest bal około 20cm na kondygnacji 1, strop drewniany. Kondygnacja 2 to częściowo już skosy dachowe, częściowo konstrukcja szkieletowa obita z zewnątrz deskami a częściowo także bal. Jest to typowy dom w stylu zakopiańskim/górskim.

Poprzedni właściciel zadbał o jakąś tam izolację (widzę pod boazerią i płytami KG w środku żółtą folię - więc paroizolację - a pod nią wełnę). Niestety tę izolację przewiewa. Z różnych miejsc, okolice parapetów, czasami od strony podłogi, czasami w rogu pokoju - wyczuwam wyraźnie zimne podmuchy wiatru.

Izolacja dachu wydaje się dobra, nie zidentyfikowałem przewiewania akurat tam, ale raczej od ścian i podłóg. Podłogi na kondygnacji 1 i 2 są drewniane na legarach. Pod deskami jest pusta przestrzeń - między legarami nic nie ma. I tym sposobem np. jedynie deska podłogowa i trochę powietrza oddziela osobę stojącą na kondygnacji 1 od stropu żelbetowego, którym kończy się kondygacja 0 (oczywiście w mrozy od tej podłogi ciągnie...)

Coś tam starałem się uszczelniać pianką montażową w miejscach gdzie wiało moim zdaniem najbardziej, ale chciałbym problem rozwiązać strukturalnie.
Ze względu na niechęć do zrywania od środka scian, myśleliśmy z żoną o ekofibrze - ale w sytuacji, kiedy de facto w ścianach izolacja jest, na ten ekofiber po prostu może nie być miejsca...A może problemem jest raczej podłoga a nie ściany - co i jak wpychać pod deski a między legary żeby nie trzeba było zrywać podłogi? Da się?

Co drodzy forumowicze polecicie głupcowi, który zamiast wybudować dobrze od zeru kupił starszy dom ? Chciałbym zainwestować w izolację raczej niż w modernizację kotłowni, ale jak to z głową zrobić???