Moja córka tak do 3,5 roku (może 4 lat) też była "mamusiowa". Nie mogłam nic zrobić, nawet sama spać nie chciała. Pierwsze pół roku życia nie chciała spać w ogóle inaczej niż na moich rękach (plecy od tego czasu mnie często bolą) Oj Pestka miałaby co opisywać jak to źle wychowuje i jak to sobie i jej niszczę życie bo w życiu nie będzie sobie radziła a ja psychicznie wysiądę. Dodatkowo miała naprawdę fenomenalne ataki histerii, potrafiła rzucać się na ziemię a słowo "nie" było chyba pierwszym które się nauczyła. Już o demolce absolutnej nie wspomnę. Istne piekło.
Teraz jest bardzo towarzyska, spokojna, samodzielna, kulturalna i "grzeczna" a co najważniejsze to radzi sobie świetnie z emocjami . W swoim pokoju potrafi się sama bawić naprawdę długo, zaprasza mnie do zabawy (ale jak się nie zgodzę to nie robi histerii chociaż widzę że jej smutno), sama śniadania potrafi zrobić i mi robiła jak urodził się syn (nie kazałam jej, po prostu spytała czy chce bo widzi że jestem zmęczona i ona chce mi pomóc) - nawet przy bracie potrafi pomóc mimo że ma 5 lat. Nie mówię że jest już idealnie bo nadal jest mała ale nie mam nic jej do zarzucenia (no może po powrocie od babci która ją karmi czekoladą mam małe problemy z jedzeniem normalnych obiadów)
Potrzebne było jej to niańczenie przez 4 lata. Nie uznaje żadnych teraz rad wychowawczych, nie wierzę w żadne "systemy". Matka jak kocha swoje dziecko to wie najlepiej jakie jest i co mu najbardziej potrzebne. Jeśli potrzebuje 100% uwagi to należy mu je dać. Bez gadania - a zwłaszcza osób które dziecko nie znają. Nie ma uniwersalnego wychowania jak nie ma uniwersalnych ludzi. Każdy jest inny i potrzebuje innego podejścia.Twój syn pewnie też potrzebuje poznawać świat z perspektywy twoich rąk. Jak już dojdzie do tego że jest bezpieczny i że w razie niebezpiecznych sytuacji zawsze może do ciebie podbiec to w końcu zrobi się bardzo samodzielny a ty jeszcze zatęsknisz
(tak jak ja teraz wspominam te maleństwo które mi spało na rękach z tak śliczną, spokojną buzią
)
Chyba trochę chaotycznie wyszło ale teraz syn jest właśnie takim małym "terrorystą" i piszę na szybko puki chce się bawić z siostrą i tatą bo za chwile przypomni mu się że najlepiej na kolanach mamy