Coś mi się z KK nie zgadza. Od dawna. Jakoś tak jednak przypomniałem sobie o tym przy okazji słów wypowiedzianych przez Abp Michalika;
Kościół... Dla niego chrześcijanin to katolik. Wygląda na to, że dla całego KK. Wróg Kościoła to wróg chrześcijaństwa. Chrześcijanin nie może wierzyć i nie chodzić do kościoła. Coraz bardziej KK jawi mi się rakowatą naroślą na religii chrześcijańskiej. Sięgnąłem do historii:...To skąd się bierze tylu ludzi zdecydowanie wrogich Kościołowi? To są ludzie udający chrześcijan, udający tych, którzy uwierzyli...
Wyznacznikiem wiary chrześcijańskiej są orzeczenia siedmiu soborów powszechnych na których sformułowano podstawowe dogmaty: o boskości Syna Bożego (sobór nicejski) - I – 325 rok), o boskości Ducha Świętego (sobór konstantynopolitański) - I – 381 rok), o godności Marii jako „Theotokos, Matce Bożej” (sobór efeski – 431 rok) i o dwóch naturach Chrystusa (sobór chalcedoński – 451 rok). Ostatniego ze wspomnianych dogmatów nie przyjmują Kościoły tzw. monofizyckie.
O tym czy jesteś chrześcijaninem nie decyduje twój stosunek do prawd zawartych w nowym testamencie, przestrzeganie 10 przykazań tylko to czy wierzysz w dogmaty i prawa kanoniczne ustanowione przez ludzi.
Na początku wydawało się to proste:
Podstawowym przykazaniem etycznym chrześcijan oprócz przykazań Dekalogu jest przykazanie miłości Boga oraz bliźniego (nawet nieprzyjaciół). Miłość polega nie na akceptacji grzechu, ale nieżywieniu negatywnych uczuć względem źle czyniących, krzywdzących, nieszukaniu odwetu, ale pozostawieniu człowiekowi prawa do wyboru własnej drogi, do wolności, którą każdy powinien szanować, podobnie jak Bóg to czyni względem każdego człowieka.
Tego nie da się pogodzić z władzą. KK poszedł w stronę przywilejów zapominając o tych podstawowych prawdach.
Jestem chrześcijaninem. Nie jestem katolikiem. Nie dało się tego pogodzić.
(Wszystkie cytaty z Wiki, pisownia oryginalna)