Piotrze i tutaj się mylisz, mimo iż budowałeś to urządzenie
Powinno być tak jak napisałeś tymczasem z niewyjaśnionych przyczyn fighter opisuje to tak: w #32
"4. Przygotowanie do palenia: biore iles tam tych szczap do koszyka, do pelna, pociete tak jak pociete, niektore nie wejda do piecokominka, trzeba je dodatkowo porabac, ok.. te duze odrzucam na bok, bedzie ich wiecej to sobie w ktoras sobote "podziabie" siekiera , niose to co wejdzie do piecokominka do domu. to co niose pojdzie na 1x wiec wypakowuje i ukladam po raz kolejny przy kominku,
od razu robie 2 i 3 kurs, zeby miec zapas na wieczor i nie latac po nocy. oczywiscie za kazdym razem oprozniajac kosz.
po przeniesieniu zamiatam/odkurzam to co nasyfilem niosac po drodze.
5. Rozpalanie: rozpali sie albo nie, jak nie to trzeba jeszcze raz, nadymi jak jasna cholera no ale trudno, rozpalam - pali sie
6.
Palenie: stosunkowo szybko to sie wypala ogien wygasa, piecokominek, a raczej akumulacyjna warstwa nad nim jeszcze sie nawet nie zrobila letnia... dokladam(wczesniej przyniesione drewno) restartuje sterownik, czynnosc wykonuje jeszcze raz, mn
iej wiecej 3x musze podkladac i ma to sens wtedy. "
Ps. Pan handlujący brykietem robi sobie reklamę tak mi się wydaje Twoim Piotrze kosztem bo jestem pewien że budowany przez Ciebie piecokominek nie może tak działać.