Właśnie skończyłem rozmowę ze znajomym, nie widziałem go kilka lat, ostatnio raz na studiach, z których został zresztą wyrzucony za bardzo mizerne wyniki i 3 egzaminy których nie zaliczył. Dziś mówi mi, że jest już zacnym Panem magistrem a kosztowało go to tylko około 7 tysięcy zł za wszystkie semestry + obrona.

Jaką uczelnię ukończył ?

Oczywiście Prywatną Wyższą Szkołę Wylęgarni Magistrów gdzie wykształcenie wyższe nie jest wykładnikiem wiedzy ale zasobności portfela studenta.

Prawdę mówiąc troche mnie to zagotowało, czy wg Was to fair? Czy w takim razie warto wysyłać dzieciaki na państwowe uczelnie aby przeżywały te wszystkie stresy związane ze studiami czy też może oszczędzić im stresów i zapisać do Wylęgarni gdzie bez większych kłopotów dorobią się mgr przed nazwiskiem...

Jezu, jak to dobrze, że jeszcze nie ma medycznych prywatnych szkół wyższych . Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić chirurga po takiej szkole, tzn potrafię sobie wyobrazić i to mnie przeraża...