Bobiczku i cała reszto Forumowych dzieci jest mi niezmiernie przykro, głupio, łyso (choć mam własy) i nie wiem jak stan mojego ducha mam jeszcze nazwać, ale wiem, że potraficie sobie to wyobrazić, bo przeżywacie to również sami. Co do okropności całego stanu rzeczy to w zasadzie nic więcej dodać nie można. Zgadzam się z Waszymi propozycjami, tezami, osądami w 100%, zwłaszcza z Dobrzykowicami (sory, niestety nie wiem jak masz na imię)- to bardzo mądre słowa, zwłaszcza to zagraniu kartą. Co mogę tutaj mądrego jeszcze powiedzieć, to to, że osobiście jestem emocjonalnie związana z tematem wywłaszczenia, a w zasadzie moja mama, wcześniej niestety nieżyjąca już babcia. Tak tak to jedna i ta sama sprawa, ciągnie się już jakieś trzydzieścikilka lat, w szczegóły nie będę się wgłębiać, bo może się okazać, że potrwa to, no może nie lat, ale na te 30 godz. napewno wystarczy. W każdym bądź razie z wywłaszczeniem nie jest tak prosto w tej chwili. Po ostatnim telefonicznym wywiadzie w pewnym UM (właściwym mi miejscowo) dowiedziałam się, że w chwili obecnej, przed wywłaszczeniem (oczywiście na cel niezbędny) musi nastąpić propozycja dobrowolnego wykupu nieruchomości, po cenie jaką zaproponuje dotychczasowy właściciel. Cena ta jest oczywiście porównywana z wyceną przez rzeczoznawcę nieruchomości, ale nie jest ona ceną priorytetową. Głównym motywem jest tutaj dobrowolny wykup, więc UM czy też Gminy godzą się na niejednokrotnie dużą wyższą cenę, aby nie dopuścić do wywłaszczenia, bo z tym się wiąże wiele komplikacji, nie tylko dla nas, tzn szaraków, ale i dla władz również. Tak więc wywłasczenie to OSTATECZNOŚĆ!!! Jeśli rzecz się ma, o to czy nastąpi to teraz, czy po zakończeniu inwestycji, to niestety Bobiczku wydaje mi się, że źle to zinterpretowałeś. Wywłaszczenie - wypłata (jeśli można to tak nazwać) po uprawomocnieniu się decyzji po tym, że procesie (wywłaszczeniu), natomiast gdybyś domagał się odszkodowania np. za straty moralne, coś w stylu odcisków na palcu, to możesz tego właśnie domagać się po zakończeniu inwestycji, a wypłata za wywłaszczenie jest Twoja i nie ma nic wspólnego z odszkodowaniem. Wiem, wiem, że nie o to Ci się rozchodzi, żal rozstawać się z miejscem, gdzie zostawiło się kawał własnego serducha, ale co Ci pozostało (w przypadku gdy omawiana sytuacja będzie miała miesjce), albo umierać z tęsknoty, złości, frustracji - czyli to tak jak by, życie już się dla Ciebie skończyło (a chyba masz dla kogo żyć), czy tak jak ci kolega już radzi - powiedzieć sobie nie ma tego złego, żeby na dobre nie wyszło. Jest tyle pięknych miejsc, które na Ciebie czekają i kto wie, czy włąśnie tam nie czeka Cię to prawdziwe szczęście.

Pozdrawiam, trzymam kciuki
No, i jeszcze jedno prawnikiem nie jestem, ale jestem jak już pisałam związana z tematem wywłaszczenia. Nie pozwól, by to stało się dla Ciebie dniem powszednim, sprawy odszkodowań, wywłaszczeń pochłonęły bez reszty już moją babcię, do cna wciągnęły moją mamę, a ja bronię się przed tym rękami i nogami, bo uważam, że warto żyć spokojnie i cieszyć się innymi rzeczami.

Wiola