Hmm.... Właśnie dziś z rana zajrzałam do Ciebie, czy coś nowego słychać, czy nie
I nic nie było...
Wtrącę swoje trzy grosze, skoro pytasz, co myślimy.
Od początku. Mieszkam pod lasem w 20-letnim domu. Nasz nowy dom jest 300 metrów dalej, praktycznie w lesie.
W obecnym domu mamy kuny pod dachem. Mieszkają tu dłużej niż ja (wprowadziłam się 10 lat temu i już tu były, ale wtedy myślałam, że to myszy).
Poddasze nie było używane, więc nikt na to nie zwracał uwagi. Teraz my mieszkamy na poddaszu i kuny są uciążliwe, szczególnie nocą, ale nie mój dom, nie ma jak się dostać pod dach, więc nauczyłam się z nimi żyć.
Natomiast budując własny dom, poczytałam sobie o kunach i dopiero dowiedziałam się, jakie to szkodniki dla dachu. W nowym domu nie chcę takich lokatorów.
Więc też nie chciałam wełny. Mam swobodny dostęp do całego dachu, od środka, pod samą kalenicę, żeby móc kontrolować co się dzieje pod dachem. No i mam izolację z piany PUR (chociaż wiem, że nie jest ona przeszkodą dla kun, ale przynajmniej nie zachęca, tak jak wełna).
Także ja też, na Twoim miejscu wybrałabym pianę PUR. Oczywiście jeśli finanse Ci na to pozwalają. W moim przypadku izolacja natryskowa wyszła taniej, niż izolacja wełną. Robocizna przy wełnie jest droga (liczona x2), a ja sama wełny nie rozłożę. Ty możesz na tym zaoszczędzić. Tylko, czy warto?
Dziwi mnie, dlaczego potencjalny wykonawca odradza Tobie izolację o grubości 30 cm?? Uzasadniał to jakoś? Rozumiem, że może to uważać za bezzasadne (mój też uważał, że ponowny natrysk nie ma sensu, bo 20 cm piany wystarczy w zupełności), ale przyjechał i zrobił. I teraz mam ponad 30 cm w skosach i stropie i 15 cm na poddaszu nieużytkowym, do kalenicy.
Obstawałabym bym przy Twoim pomyśle i dała 30 cm w części mieszkalnej i 15 cm izolacji na nieużytkach