Meble kuchenne i ich ergonomia to sprawa waszej wygody w codziennym funkcjonowaniu. Nawet jeśli nie jesteście miłośnikami gotowania to z kuchni codziennie korzystacie, chociażby żeby zrobić sobie herbatę albo przygotować dzieciom śniadanie do szkoły. Zdarza się, że z kuchni jednocześnie korzystają dwie albo trzy osoby ( u nas zdarza się to codziennie). Aby kuchnia miała sens i była funkcjonalna należy ją podzielić na strefy, w internecie znajdziecie mnóstwo podpowiedzi jak to zrobić, a ja Wam powiem jak ja to zrobiłam . Znów powracamy do naszego starego mieszkania. Mieliśmy tam tylko jeden blat roboczy wielkości blatu standardowej szafki kuchennej na którym stał czajnik. Nad tym blatem była szafka ze szklankami. Tak więc kiedy przygotowywałam posiłek a mój wspaniały mąż przyszedł akurat zrobić dzieciom herbatę to powstawał konflikt interesów. On błąkał mi się pod nogami, próbując dostać się do czajnika, kładł mi na blacie szklanki, który to blat potrzebowałam akurat do innych celów. Nieraz coś mu się rozlało (a blat był akurat opruszony mąką...). Po prostu masakra .
Garnki mieliśmy w głębokiej szafce przy grzejniku. Były wciąż zakurzone i ciężko było się do nich dostać. Aby opróżnić zmywarkę musiałam tysiąc razy otwierać i zamykać szafki robiąc przy tym tysiąc przysiadów i drugi tysiąc razy wspinałam się na palce (część górnych szafek było głębokich i były dość wysoko zawieszone - taka była potrzeba chwili). Koniec wspomnień, słabo mi się robi jak o tym pomyślę ...
Nową kuchnię podzieliłam na 5 stref.
1.Przygotowywanie posiłków - w bliskiej odległości od głównego blatu roboczego, na którym koniecznie musi znajdować się płyta grzewcza i opcjonalnie zlewozmywak powinny być naczynia, sztućce, garnki, przyprawy i drobne AGD.
2. Strefa przygotowywania napojów - blat na którym stoi czajnik i opcjonalnie ekspres do kawy, szklanki, filiżanki, spodeczki, produkty do przygotowania ciepłych napojów (kawa, zestaw ulubionych herbat i ziół, cukiernica) i będzie jeszcze miejsce aby tę kawę i herbatę przygotować.
3. Strefa mycia i sprzątania - w pobliżu zlewozmywaka i kosza na śmieci
4. Strefa przechowywania produktów spożywczych oraz ich zapasu.
5. Strefa rzeczy, które chcesz mieć pod ręką, ale nie wiesz gdzie je odłożyć.
Z początku tzn. na etapie projektu myślałam o umeblowaniu kuchni w kształcie litery L , ale potem przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że w związku z tym, że życie rodzinne najczęściej toczy się w kuchni i że przyjmujemy dużo gości to chciałabym aby blat roboczy i płyta indukcyjna były tak umieszczone abym mogła stać przodem do stołu, gdzie zazwyczaj siedzą goście. W starym mieszkaniu spędzałam w kuchni połowę imprezowego wieczoru - bez kontaktu z ludźmi, trochę to było przykre. Pomyślałam więc, że meble w kuchni mogłyby być w kształcie litery U tzn. pod oknem zlewozmywak, na ścianie zabudowa bez blatu, a przodem do stołu półwysep na którym będzie blat roboczy i płyta indukcyjna. I to nie był głupi pomysł, ale.... nie chciałam mieć zlewozmywaka pod oknem ze względów praktycznych ( skakanie po szafkach w celu umycia okna i jego częste zachlapanie) i ponieważ nieraz rozkładamy stół na 270 cm długości to chciałam mieć przejście do stołu z drugiej strony tzn od strony ściany. I w ten sposób narodził się pomysł aby zrobić jednak wyspę. Jeśli Wy też pomyślicie o wyspie w ostatnim momencie tzn później niż na etapie projektu domu to koniecznie musicie pomierzyć, czy ta wyspa się w ogóle zmieści.
Nasza wyspa ma 220 cm długości i 120 cm głębokości jak dla mnie jest to optymalna wielkość. Od ściany (tej gdzie jest okno) odsunięta jest tylko o 58 cm. Stolarz, który wykonywał meble stanowczo odradzał tak małą odległość twierdząc, że to zdecydowanie za mało. A ja Wam mówię,że jeśli to ma być tylko przejście to stanowczo wystarczy. Blat roboczy ma 83 cm głębokości (bez problemu mógłby mieć 90 cm przy moim wzroście), a resztę głębokości wyspy zajmuje podwyższony blat, który celowo zasłania bałagan na wyspie i stanowi ładnie wykończony i miły dla oka element od strony jadalni.
Tak to wygląda od strony kuchni:
A tak od strony jadalni:
Za tymi białymi frontami wyspy jest barek i szafka na kieliszki,szklanki do drinków itp. ( patrz zdjęcie numer 2).
Jak już jesteśmy przy powyższych zdjęciach to skierujcie wzrok na zdjęcie nr 1. Z boku wyspy, od strony przejścia, które ma 58 cm jest strefa nr 5. Jest to półka na rzeczy, które są potrzebne i często z nich korzystam, dlatego chcę mieć je pod ręką, ale nie chcę żeby stały na blacie. W końcu jest to mój blat roboczy, a nie przechowalnia. Jest to kolejne doświadczenie jakiego zaznałam w naszej starej kuchni. Jeden blat był cały zajęty, przez leki, butelki z wodą mineralną i soki, chusteczki i ręczniki papierowe. Teraz te wszystkie rzeczy są w naszej kuchni ukryte przed światem ale "pod ręką" w strefie nr 5. Głównie dzięki tej strefie kuchnia zawsze wygląda jakbym dopiero przygotowała ją do fotografii, no... prawie zawsze (nazywamy tę strefę " pierdolniQ" i mam nadzieję, że słowo pochodzi z języka francuskiego ) Zrobiłam zdjęcie pierdolniQa i przejścia 58 cm:
Bardzo ważna rzecz. Pamiętajcie o zachowaniu odległości pomiędzy wyspą a szafkami kuchennymi na tyle , aby można było otworzyć na oścież jednocześnie szafki/szuflady z jednej i z drugiej strony. U nas jest to 130 cm i jest jeszcze ok 20 cm zapasu po otwarciu jednych i drugich.
Ze względu na praktyczność wszystkie przedmioty dotyczące strefy 1, 3 i 4 są przechowywane w szufladach, a nie tradycyjnych szafkach kuchennych. I stanowczo stwierdzam, że nie zrzekłabym się tego rozwiązania. Podczas rozładowywania zmywarki otwieram na raz 3 szuflady i ładuję do nich czyste naczynia. Nie mam potrzeby ich zamykać podczas opróżniania zmywarki, dlatego ten proces nie trwa dłużej niż 5 minut
W szufladach zamontowane są prowadnice o nośności do 50 kg. Nie oszczędzaliśmy na tego rodzaju systemach w kuchni. Najbardziej obciążona jest szuflada z talerzami i dwie szuflady służące do przechowywania produktów spożywczych.
Co do szuflad to powinny one mieć co najmniej 22 cm wysokości aby było wygodnie przechowywać garnki. co najmniej 18 cm aby było wygodnie przechowywać talerze i co najmniej 10 cm aby było wygodnie przechowywać sztućce. Wysokość liczę od dna szuflady do listwy maskującej , a nie od dna jednej szuflady do dna drugiej. Nasze szuflady na garnki mają 18 cm wysokości i to jest za mało, listwa maskująca jest wciąż obijana Na szczęście widać to dopiero po otwarciu szuflady.
Bardzo wygodny jest wkład do szuflady na sztućce. Jednak trzeba pamiętać aby zamówić go do wielkości szuflady (my nasz wkład dostaliśmy gratis od stolarza ) Wkład ten nie nadaje się moim zdaniem do szuflady na inne przybory kuchenne takie jak wałek kuchenny, różnego rodzaju łyżki cedzakowe, chochle itp.
Warto wspomnieć też o frontach mebli. My mamy dwa rodzaje frontów; fornirowane i błyszczące lakierowane, ale mogłyby być też błyszczące laminowane lub foliowane. Lakier ma tę przewagę nad laminatem i folią, że w razie porysowania lub obicia frontu można go ponownie lakierować lub tylko wypolerować, laminat i folię w takim przypadku trzeba położyć od nowa.
Musicie również wiedzieć, że lakierowane fronty to delikatna sprawa. Fakt- wyglądają pięknie i elegancko, ale bardzo łatwo je zarysować lub obić, powinniście wziąć to pod uwagę zanim zdecydujecie się na taką kuchnię. Zanim też zdecydujecie się na kuchnię bez uchwytów przetestujcie to rozwiązanie w salonie meblowym, ponieważ jest wiele rodzajów frezów (wykończenia frontu kuchennego w celu umożliwienia otwierania szuflad lub drzwiczek bez konieczności montowania uchwytów). My mamy frez głęboki, ścięty pod dużym kątem, widać to na zdjęciu szuflady na sztućce (zdjęcie wyżej)
Jest bardzo wygodny porównując do tych zaokrąglonych. Jeśli lubisz mieć długie paznokcie to zaokrąglony frez może być dla Ciebie udręką. My zdecydowaliśmy się na fronty bez uchwytów ze względu na doświadczenia z poprzedniej kuchni, - bez przerwy miałam kolana i uda poobijane o ostre krawędzie uchwytów, to były naprawdę bolesne chwile
Jeśli chodzi o otwieranie szuflad kiedy mam brudne ręce- front z uchwytem też musiałabym jakoś otworzyć, więc nie widzę w tym problemu.
Chciałabym jeszcze powiedzieć kilka słów o fornirze dębowym, z którego mamy wykonane część frontów w kuchni oraz wyspę. Fornir to bardzo cienkie płaty drewna, a skoro drewno to można podejrzewać,że jest mało odporne na wilgoć i wysoką temperaturę. Ja też trochę się tego bałam, ale zaufałam stolarzowi,który twierdził,że fornir jest bardziej odporny na wysoką temperaturę i wilgoć niż tradycyjne drewno i że położenie szklanki z gorącą herbatą nie spowoduje odparzenia tego drewna. Mogę to potwierdzić, faktycznie nic się z nim nie dzieje. Fornir mamy położony chociażby przy płycie indukcyjnej. Podczas gotowania poddawany jest działaniu gorącej pary, a nieraz też mi się coś rozleje na tę część blatu, która jest wyłożona fornirem. Nic się z nim nie dzieje.
Kilka słów na temat sprzętów kuchennych. W starym mieszkaniu brakowało mi miejsca w lodówce i w zamrażalniku (mieliśmy lodówko-zamrażarkę w zabudowie 180 cm wysokości, zamrażarka 3 szuflady). Lodówka na co dzień w miarę wystarczała tzn od poniedziałku do piątku (brakowało mi tylko miejsca w szufladach na warzywa i owoce), ale w weekend brakowało mi miejsca w całej lodówce. W zamrażalniku brakowało mi co najmniej 2 szuflad (Wiosną kupuję nowalijki i zamrażam, żeby potem mieć do zup i sosów, zamrażam też w plastikowych pojemnikach pokrojony szczypiorek, natkę pietruszki i koperek). W nowej kuchni mam lodówkę bez zamrażalnika wysoką na 180 cm w zabudowie oraz osobno zamrażalnik na 6 szuflad w pomieszczeniu gospodarczym za kuchnią. Z obydwu sprzętów jestem super zadowolona. Nie mam problemu aby do lodówki schować zupę w dużym garnku, nie muszę codziennie chodzić do warzywniaka i kupować po 2 jabłka, 2 gruszki i 4 banany - bo w szufladzie na owoce mieszczą mi się owoce na ponad pół tygodnia, to samo z warzywami Oszczędzam swój czas, bo mam go naprawdę mało. Zamrażalnik też jest super. Trochę celowo opisuję Wam ile czego kupuję, żebyście mogli zweryfikować czy Wam też będzie potrzebna duża lodówka. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy ludzie jedzą owoce i warzywa w takich ilościach jak my, nie wszyscy też gotują w domu na co dzień. Przypominam też, że nas jest czwórka. Musicie się zastanowić i wybrać takie sprzęty jakie Wam najbardziej odpowiadają. Pamiętajcie też, ze lodówka wolnostojąca jest większa w środku (ma większą pojemność) niż lodówka pod zabudowę, możecie to sprawdzić w sklepie ze sprzętem AGD.
Piekarnik to żadna nowość, za wyjątkiem tego że jest zamontowany na wysokości ok. 100 cm od podłogi,jest biały i jest nowocześniejszy niż stary tzn ma więcej funkcji. Zastanawialiśmy się czy kupować piekarnik z funkcją gotowania na parze, ale ostatecznie zrezygnowaliśmy z tego związania, doszłam bowiem do wniosku, że nie ma sensu wydawać pieniędzy na funkcję, z której skorzystamy 5 razy w roku (piekarniki z tą funkcją są znacznie droższe niż bez niej). Wysokość na jakiej jest zamontowany piekarnik jest idealna. W poprzednim mieszkaniu żeby wyczyścić piekarnik musiałabym być akrobatką(piekarnik był zamontowany 15 cm nad podłogą). Obecnie po dwóch latach korzystania z nowego piekarnika prawie codziennie jest tak czysty, że moja Teściowa mówi, że wygląda jak nowy, a jak już teściowa tak mówi... Kolejna ważna sprawa to kolor który wybraliśmy. W poprzednim mieszkaniu mieliśmy czarny piekarnik z chromowaną ramą dookoła. Ramy nie mogłam doczyścić, a na piekarniku były wciąż mazy i odciski naszych palców (właściwie to głównie odbite rączki naszych kochanych dzieciaków ).
Głównie ze względów estetycznych wybraliśmy kolor biały, lubię kiedy mieć w domu wrażenie czystości, wtedy nie muszę sprzątać Moja sąsiadka Kasia uważa, że za każdym razem gdy do nas przychodzi to jest idealnie posprzątane. Ja też mam takie wrażenie, chociaż uwierzcie mi, że nie jestem niewolnikiem własnego domu i latania ze szmatą. To wrażenie bierze się stąd, że każda rzecz ma u nas swoje miejsce, te miejsca są pod ręką. Np, jak mój wspaniały mąż przychodzi do domu to wszystkie klucze odkłada na półkę w przedpokoju, która jest schowana w szafie, za lakierowanymi drzwiami. Tam też opróżniamy kieszenie kurtek i tam też są chusteczki higieniczne i skarbonka na drobniaki i organizerek na dokumenty z samochodu i inne przedmioty. Dopóki szafa jest zamknięta to nie widać ze jest tak pierdolniQ A ów pierdolnoQ jest w takiej części szafy, z której goście nie korzystają, bo jest im do tej części jakby za daleko... rozumiecie mam nadzieję o co mi chodzi. Chcę Wam powiedzieć,że my mamy bałagan w wielu miejscach, ale jest on schowany
Dobra my tu gadu gadu, a sprzęty kuchenne czekają...
Płyta indukcyjna to był temat wielu przemyśleń i wątpliwości. W poprzednim mieszkaniu miałam płytę gazową z tradycyjnymi palnikami i byłam z niej zadowolona, chociaż sprzątanie wykipiałego mleka to była udręka. Ruszt jak dla mnie był nie do wyczyszczenia, chociaż starałam się utrzymać go w czystości. Wydawało mi się ,że gotowanie na gazie to szybka i łatwa sprawa. Bałam się trochę, bo wiedziałam, że podciągnięcie gazu potem już nie będzie możliwe, poza tym zgodnie z przepisami instalacja gazowa nie może ciągnąć się w podłodze, więc mój plan urządzenia wyspy kuchennej ległby w gruzach. Wszystkie powyższe czynniki i argumenty przekonały mnie do płyty indukcyjnej. A teraz nie zamieniłabym jej na nic innego. Jesteśmy bardzo zadowoleni z jej funkcji, prędkości grzania (to jest po prostu kosmos! ) Pięciolitrowy garnek pełny wody na zupę zagotowuje się w kilka minut (oczywiście nie garnek tylko woda w garnku ) Płytę bardzo łatwo się czyści i dzięki temu że jest biała nie widać na niej smug, mazów i odcisków palców. Płyta ma funkcję dzięki której mogę nastawić gotującą się potrawę na określony czas i po tym czasie płyta sama odłączy ustawione czasowo pole. Jest też funkcja szybkiego zagotowania. Tzn przez 1 minutę grzeje na maksa a po minucie przełącza się na moc którą sobie wcześniej ustawiasz. Nie trzeba dzięki temu stać przy garnku i czekać aż woda zacznie "bulgotać". Jest też funkcja stop and go tzn jeśli gotuję i do drzwi zadzwoni dzwonek to nie muszę wyłączać płyty żeby się coś nie przypaliło tylko włączam tę funkcję i po powrocie wyłączam, a płyta powraca do poprzednich ustawień i funkcji (ja tę funkcję nazywam pauzą). Płyta indukcyjna ma same zalety
Okap kuchenny mamy jak widać w kształcie tuby, a nazywamy go bojlerem Jest duży i wygląda nowocześnie, ale jest funkcjonalny i bardzo dobrze zbiera parę wodną, ale dość głośno chodzi. Od jakiegoś czasu świeci się na nim jakaś dioda i nie da się jej wyłączyć, ale generalnie jesteśmy zadowoleni.
Zlewozmywak - niby taka błacha sprawa a jednak nie do końca. W starym mieszkaniu mieliśmy zwykły metalowy zlewozmywak i byliśmy z niego zadowoleni, łatwo było go wyczyścić, nie rysował się, nie był zły, ale nie wyglądałby estetycznie w naszej nowej kuchni. Tzn, gdyby np okap był w kolorze inox, piekarnik i płyta indukcyjna miała elementy inox to wtedy mógłby pasować. Jednak na inoxu nie chciałam, pasował mi tylko granit. No i mamy zlewozmywak granitowy z firmy Franky w kolorze onyx 1,5 komory (z takiego byliśmy zadowoleni w poprzednim mieszkaniu.
Jest jedna ważna rzecz, o której musicie wiedzieć, a o której już pisałam. Zlewozmywak granitowy trzeba impregnować i najlepiej zacząć już pierwszego dnia jego użytkowania. Ja kupuję impregnat w Castoramie, jest to specjalna mieszanka olejów roślinnych. Kosztuje ok 40 zł i wystarcza na około 10 razy. Ja obecnie impregnuję nasz zlewozmywak co 2 tygodnie. Z powodu konieczności impregnacji na pewno nie kupiłabym nigdy zlewozmywaka w kolorze białym, myślę, że trzeba by go impregnować codziennie. W naszym zlewozmywaku po 2 tygodniach wokół odpływu pojawia się jasno szara plama, taki jakby osad, który od czasu do czasu traktuję zwykłym octem, po impregnacji osad całkowicie znika. Poza tym jest widoczny tylko wtedy gdy komora w środku jest całkiem sucha, czyli codziennie o 6 rano
Tak wygląda zlewozmywak po impregnacji
Impregnuję cały zlewozmywak, a nie tylko komory w środku.
Baterię kuchenną też mamy z firmy Franky, jest to bateria z wyciąganą wylewką, taki rodzaj mieliśmy w poprzednim mieszkaniu i nie zamieniłabym jej na inną. Następną wylewkę kupimy jednak w całości chromowaną, ponieważ z tej części wylewki, którą można wyciągać schodzi warstwa pseudo chromu, co generalnie mnie denerwuje, bo bateria nie była tania
Bardzo przydatną rzeczą, jest dozownik na płyn do naczyń, który jest częścią zlewozmywaka. Nawet jeśli posiadacie w domu zmywarkę to płyn do naczyń zawsze się przydaje (ale niekoniecznie ładnie wygląda kiedy stoi na blacie). Kupując zlewozmywak trzeba zapłacić za wykonanie jeszcze jednego otworu dla celów zamontowania dozownika. Takie rozwiązanie mieliśmy w poprzednim mieszkaniu i dosłownie skopiowaliśmy je w obecnej kuchni.
Thern wyraził takie życzenie abym pisała o wszystkim co przyjdzie mi do głowy, pomyślałam więc,że mogłabym napisać kilka słów o podłodze w kuchni.
Uważam, że podłoga w kuchni powinna być łatwa w utrzymaniu czystości i trwała - z naciskiem na to pierwsze Chciałam również mieć w domu jak najmniej rodzajów i kolorów podłóg, dlatego właśnie cały dół za wyjątkiem salonu i gościnnego jest wykonany z tych samych płytek. Są to płytki gresowe, a fuga jest w kolorze stalowym. Dzięki temu, że nie są w jednolitym kolorze nie widać na nich brudu, kropli wody i po umyciu nie ma smug. Nie muszę myć podłogi 3 razy dziennie (chyba że jest taka konieczność, ostatnio kiedy rozbiłam słoik z majonezem... a potem słoik z musztardą to był już trzeci słoik z majonezem w moim życiu) Ja dobrze wiedziałam co robię kiedy wybierałam te płytki
Zauważyłam że te płytki na każdym zdjęciu mają inny odcień.
Fuga jest świetna - w ogóle się nie brudzi, nie wiem tylko jak by wyglądała z płytkami innego koloru, np brązowego... W poprzednim mieszkaniu mieliśmy brązowe fugi w kuchni i w całym przedpokoju i brudziły się jak jasny gwint