dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Strona 1 z 2
Pokaż wyniki od 1 do 20 z 33
  1. #1

    Domyślnie "pracujące" niedziele (:

    jak się nietrudno domyślić, zamierzam się troszkę poużalać nad moim strasznym losem

    pracuję nie tylko w niedziele , ale we wszystkie pozostałe dni tygodnia również , z reguły do 22, 23, ale zdarza się, że nawet do 4, 5 rano

    chyba się starzeję, bo zaczynam mieć tego dosyć

    teraz wciąż jestem w pracy, i nie wyjdę stąd póki nie wysmaruję jeszcze jednej apelacji i dwóch pozwów (nic z tej trójki nie ruszone), a zrobiłam dziś już naprawdę DUŻO

    wiem, że szyciej bym skończyła nie otwierając tego wątku, ale mam lekki kryzysik

    Słuchajcie, a może Wy też jestescie w pracy i mażę się bezpodstawnie, bo tak po prostu musi być

    Jeśli tak, to zgłoście się Kochani, będzie raźniej

  2. #2
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJLEPSZA DORADCZYNI OD SPRAW WSZELAKICH Avatar Majka
    Zarejestrowany
    Nov 2001
    Skąd
    Żbik
    Posty
    17.439
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    58

    Domyślnie

    Lidka, wysmaruj jeszcze jeden pozew.........................przeciw pracodawcy

    Sorry, nie powinnam się tu odzywać, bo w domu jestem
    Ale chciałam Cie podtrzymać na duchu

  3. #3

    Domyślnie Re: "pracujące" niedziele (:

    Cytat Napisał smutna lidka
    jak się nietrudno domyślić, zamierzam się troszkę poużalać nad moim strasznym losem

    pracuję nie tylko w niedziele , ale we wszystkie pozostałe dni tygodnia również , z reguły do 22, 23, ale zdarza się, że nawet do 4, 5 rano

    chyba się starzeję, bo zaczynam mieć tego dosyć

    teraz wciąż jestem w pracy, i nie wyjdę stąd póki nie wysmaruję jeszcze jednej apelacji i dwóch pozwów (nic z tej trójki nie ruszone), a zrobiłam dziś już naprawdę DUŻO

    wiem, że szyciej bym skończyła nie otwierając tego wątku, ale mam lekki kryzysik

    Słuchajcie, a może Wy też jestescie w pracy i mażę się bezpodstawnie, bo tak po prostu musi być

    Jeśli tak, to zgłoście się Kochani, będzie raźniej
    Ja tez teraz pracuje Tylko, ze skoncze po 22giej. Ale na szczescie nie dlatego, ze tak musze, tylko ze chce. Jestem daleko od domu i tak nie mialbym nic innego do roboty. Pracuje w takim systemie kilkanascie dni pod rzad (max do 3 tyg.) i robie sobie np. tydzien wolnego.

    pozdrawiam z Papenburga
    Konrad

  4. #4

    Domyślnie

    Cytat Napisał Majka
    Lidka, wysmaruj jeszcze jeden pozew.........................przeciw pracodawcy


    już dawno chciałam ale ... na ten mi własnie czasu nigdy nie starcza


  5. #5

    Domyślnie Re: "pracujące" niedziele (:

    Cytat Napisał KAS01

    Ja tez teraz pracuje Tylko, ze skoncze po 22giej. Ale na szczescie nie dlatego, ze tak musze, tylko ze chce. Jestem daleko od domu i tak nie mialbym nic innego do roboty. Pracuje w takim systemie kilkanascie dni pod rzad (max do 3 tyg.) i robie sobie np. tydzien wolnego.

    pozdrawiam z Papenburga
    Konrad
    no to Bracie, całusek

  6. #6

    Domyślnie

    ech...
    no ja własnie zeszałm z jedej zmiany ( etatu ) kury domowej : bajkę opowiedziałam, ogarnęłam kuchnię, strzeliłam herbatkę ( kubek Muratora ) i powinnam się wziąć za orkę drugiego etatu

    nie pocieszę
    najbliższe dwa tygodnie u mnie to siedzenie po nocy ,
    12 h przy komputerze
    albo : pobudka o 4.30 i kierat przez cały dzień ( rano mi się lepiej pracuje )

    "nagrodą" są poźniej dwa tygodnie oddechu
    ale co to za "oddech" jak trzeba dom - pobojowisko do stanu używalności doprowadzić , nadrobic braki w temacie "gotowanie", zaopatrzyc lodówkę i spiżarnię , zrujnowano urodę i zdrowie podreperować , towarzysko się poudzielać , braki - miziaki odpracować , o deficycie wychowawczym nie wspominając

    nic to - taki lajf
    poźniej za to z czystym sumieniem odpalam komputer by stan konta sprawdzić

    pozdrawiam klasę pracującą

    Ps. a na lenia i kryzysik forumcio dobre, dobre
    Daleka droga do domu
    www.coma.art.pl

  7. #7

    Domyślnie

    smutna lidko,
    ja też tak miałam - od października do początku lutego. Dwa etaty dydaktyczne, praca nad większym projektem dla pewnego wydawnictwa (terminy! terminy!). Piątek, świątek, niedziela - nie ma zmiłuj się. Zrobiłam sobie dosłownie 4 dni wolnego na Boże Narodzenie - już był mail z "uprzejmym zapytaniem". Oj ciężki to był czas dla mnie i dla mojej rodzinki. Ale przetrzymaliśmy.

    Teraz jest trochę lepiej. Nawet miałam wolny weekend - poszłam z dziećmi na basen i z mężem do kina. Niesamowite, już zapomniałam, że tak można!

    Jeśli taki kierat zdarza się okresowo, a potem można złapać oddech - to jeszcze pół biedy. Gorzej, jak wejdzie w nawyk, to się można nagle obudzić w domu - pustym, bo bliscy nie wytrzymali życia z pracoholikiem, albo w szpitalu - po ostrym zawale zawale.

    Pozdrawiam Maggie[/list]

  8. #8

    Domyślnie

    Smutna lidko!
    Ja osobiscie nie pracuje poniewaz jeszcze studiuje,ale za to moj maz pracuje 7 dni w tygodniu a w sobote i niedziele ma najwiecej pracy.Maz jest masazysta a ludzie zmeczeni po calym tygodniu pracy chca sie masowac wlasnie w weekend.
    Nie martw sie moze bedzie lepiej

  9. #9

    Domyślnie

    Ja pracuję od poniedziałku do piątku (7-15) a i tak mam juz dość . Podziwiam Cię ,że tyle pracujesz i jeszcze nie zwariowałaś.
    Salamandra

  10. #10
    Lider FORUM (min. 2800) NAJLEPSZY DORADCA NA TYM FORUM!!! Avatar mdzalewscy
    Zarejestrowany
    Mar 2004
    Posty
    3.406
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    8

    Domyślnie

    pracuję w każdą soboty, a w papierach mam że nie pracuję w soboty, w firmie nie ma obowiązku, można nie pracować (w ogóle)
    zaczynałem od budowy własnego domu przy pomocy forum muratora, kończę na prowadzeniu własnej firmy budującej domy jednorodzinne

  11. #11

    Domyślnie

    Cześć,
    pocieszę Cię: ja zawsze miałam bardzo dużo pracy. Od maja do grudnia miałam bardzo bardzo bardzo dużo pracy. Teraz z powrotem mam bardzo dużo pracy i czuję się, jakbym była na urlopie.
    Może Ty też tak będziesz niedługo miała.
    Ulka

  12. #12

    Domyślnie

    Podziwiam, podziwiam, naprawdę! Ja też nie leniuchuję, ale staram się choć jeden dzień w tygodniu zupełnie nie zajmować się pracą. Zazwyczaj wracam z pracy ok. 14.00, czasem i prędzej, ale potem czeka mnie ślęczenie nad wypracowaniami, sprawdzianami, przygotowywanie lekcji, wypełnianie papierów itp. Tak, że kończę wieczorkiem. Ale soboty i niedziele zawsze wolne i bardzo to sobie cenię. Mam wtedy czas dla domu.
    "Każdy człowiek jest wart o połowę mniej niz mu się wydaje i dwa razy wiecej niz przyznaje mu ogół"
    gg: 7493536

  13. #13

    Domyślnie

    A ja pracujem od rana do popoludnia na etacie a potem tak jak paprotka w domu
    dom jest w stanie używalności jedynie dzięki opiekunce do dzieci

    Pozdrawiam pracujących o dziwnych porach

  14. #14

    Domyślnie

    To ja też w tym klubie.... tak zwany nienormowany czas pracy, ale terminy bardzo ścisle określone. Czyli na okrągło. U nas już standardową odzywką jest tekst do sekretarki - od jutra wpisz mi 3 dni urlopu, a w pracy będę koło 9, jak zwykle....

  15. #15

    Domyślnie

    dzięki kochani za "zgłoszenia' i za słowa otuchy
    troszkę mnie to rozczarowało, że nie zgłosił sie nikt, kto by pracował więcej ode mnie, ale może jeszcze nic straconego
    Czekamy!

    dzisiaj nie mam kryzysiku, bo w tygodniu o tej porze być w pracy to normalna sprawa, ale jak widzicie i tak tu zaglądam
    jak widzicie pretekstów nie potrzebuję
    z resztą w ogóle nie wiem jak mogłam dawniej w pracy tyle czasu samotnie (czyt.: bez Was) wytrzymać

  16. #16

    Domyślnie

    Cytat Napisał smutna lidka
    ...troszkę mnie to rozczarowało, że nie zgłosił sie nikt, kto by pracował więcej ode mnie, ale może jeszcze nic straconego ..
    Gdybym takie pytanie zobaczyl jeszcze jakies 5-6 lat temu, to bym Cie przebil. Zdazalo mi sie pracowac az do utraty przytomnosci (np. w takim systemie: 10h pracy bez oderwania sie od kompa, po czym 2h snu i tak w kolko - na trzecia dobe padalem). Wtedy praca przez wiele miesiecy, bez dnia wolnego (z ponad 100 godzinnym tygodniem pracy) tez byla dla mnie czyms normalnym. Bylo to spowodowane tym, ze aby zaistniec i sie przebic musialem sie podejmowac zlecen juz przeterminowanych, gdzie projekty wyceniane na np. 300h mialy byc zrobione "na wczoraj".
    Na szczescie teraz juz nie musze tak pracowac. Czasami sie jeszcze zdazaja bardziej napiete tygodnie, ale nie mam co narzekac.

    pozdrawiam
    Konrad

  17. #17

    Domyślnie

    Konrad
    ja nie mogłabym spać 2 h - muszę sie wysypiać, bo inaczej jestem naprawdę zła (dzisiaj mi się to nie udało i mniej wiecej do 16.00 odzywanie się do mnie choćby słówkiem było czystym szaleństwem , a już zadawanie pytań to w ogóle. Niestety szlaleńców w okolicy nie brakuje i dostałam masę nowych spraw, które teraz wciąż robię - teraz już jestem wypoczęta i spokojana, choć oczywiście nie wypoczywałam)

    Ile miałeś lat pracując tak dużo, jeśli oczywiście wolno spytać?
    Ja mam teeraz 28 i z miesięca na miesiąc pracuję coraz więcej.

  18. #18

    Domyślnie

    Konrad

    kontynuuję, bo mi zaimponowałeś, wiesz tą utratą przytomności i 2 h snu
    ja nie jestem taka twarda
    a wręcz jestem mięczakiem

    poza tym raczej nie uda mi sie "zaistnieć"/wybić

    lubię pracować, pod jednym zasadniczym warunkiem - praca musi wymagać myślenia, co oznacza, że wciąż potrzebuję nowych probl. - prawo jest pod tym względem dosyć satysfakcjonujące, choć nie zawsze

    nie napisałbyś czegoś o swojej pracy? pamiętam z innego watku, że studiowałeś chyba oceano- coś tam (przepraszam, nie pamietam)


    a nie myślcie, że jestem złośnicą , wyspana bywam urocza nawet w czternastej godzinie pracy
    ale nie zawsze to fakt

    za jakąś godzinkę zmywam sie do domu
    (od 8 rano do 1 w nocy to chyba 17h )

  19. #19

    Domyślnie

    Lidko

    Skoro pytasz, to odpowiadam.
    Teraz mam 31 lat, czyli wtedy gdy tak pracowalem to mialem 25-26.
    Do pracy na okraglo przyzwyczailem sie juz na studiach (Oceanotechnika). Pracowalem wtedy na calodobowej automatycznej myjni samochodowej. Mialem tam taki uklad, ze moglem przychodzic do pracy kiedy chcialem (po telefonicznym umowieniu sie). Byl tam zawsze duzy ruch (nawet do 800 samochodow na dobe), wiec pomoc prawie zawsze sie przydawala. Pracowalem wiec w weekendy po 15h, a w tygodniu przed lub po zajeciach. Uczylem sie i robilem projekty po nocach. Bylo to o tyle dobre, ze laczylem prace fizyczna z umyslowa, wiec nie bylem az tak zmeczony.
    Zaraz po skonczeniu studiow pojechalem do Londynu. Jak juz wspominalem w innym watku, spotkalem na poczatku studiow dalekiego kuzyna z Niemiec, ktory zaproponowal mi wspolprace jak skoncze odpowiedni kierunek (konstrukcja okretu). Edukacje skonczylem, a kuzyn jeszcze wtedy nic dla mnie nie mial (i nawet nie wiadomo bylo, czy bedzie mial). Jakos nie za bardzo wyobrazalem sobie prace za tyciac pare zlotych w jednej z lokalnych firm z mojej branzy (chcialem koniecznie pracowac w wyuczonym zawodzie), wiec wyjechalem do Anglii. Chcialem tam sie nauczyc jezyka oraz przeczekac okres, az kuzyn bedzie mial zlecenia (co tez sie stalo po 8 miesiacach). Pracowalem tam dosc ciezko (i chodzilem do b.dobrej szkoly - Callan) za kiepskie pieniadze. Pobyt tam byl dla mnie niezla lekcja.
    W czasie tego pobytu w Londynie dostalem telefon, ze mam natychmiast przyjezdzac do Niemiec, bo firma z ktora wspolpracowal kuzyn ma kupe zlecen i nie radzi sobie z ich terminowym wykonaniem. Gdy juz sie tam stawilem, to dostalem od razu konkretny projekt do wykonania. Nie znalem wtedy wogole programu na ktorym mialem go wykonac (nawet nigdy o nim nie slyszalem - chodzi o Catie V4 pod UNIXa), nie znalem norm zakladowych stoczni ktora byla odbiorca projektu, nie znalem tez niemieckiego zargonu technicznego (a jest to potrzebne aby sprawnie sie poruszac po rysunkach) Na szczescie znalem na tyle angielski, aby moc sie poruszac w dokumentacji (bo ta jest prowadzona zawsze w jezyku narodowym i angielskim). Musialem sie uczyc wszystkiego naraz i robic rownoczesnie projekt (na szczescie bardzo prosty). I praktycznie malo kto mi wtedy w tym pomagal (a wlasciwie to tylko jeden stary Sloweniec, ale jemu tez nie moglem zawracac zbyt czesto glowy, bo mial swoja robote). Jakby tego bylo malo, to wkrotce firma wypozyczyla mnie do biura na teren stocznii (tam tez sobie nie radzili z terminami) I wtedy wlasnie bylo tak, ze jechalem na 6ta do stoczni. Po 10 godz. do biura firmy (bylo obok). Tam sie 2 godz. przespalem w pustym pokoju i siadalem do swojej roboty na kolejne 10 godz. Pozniej znowu 2 godz snu i do stocznii. Na 3 dzien stracilem w tej stocznii przytomnosc (czulem, ze to sie zdazy i uprzedzilem siedzacych ze mna Niemcow, ze nie jestem chory, a jak padne to ze zmeczenia). Wtedy zrobilem sobie parogodzinna przerwe, porzadnie sie wyspalem i znowu do roboty. Pracowalem tak gdzies kolo 3 miesiecy (oczywiscie nie codzinnie po 20 godz, ale 16 bylo norma). Kolejne jakies pol roku bylo o tyle lepsze, ze rzadko juz pracowalem do rana (na ogol konczylem 11 - 2, a zaczynalem 8-10 ta). Wyrobilem sobie wtedy niezla marke na stocznii. Wiedziano, ze jestem w stanie sobie poradzic z najbardziej napietym terminem. Moje projekty byly w miare bezbledne (a w przypadku projektu, ktory ma po kilka zmian dziennie jest to naprawde trudne), tak ze nawet po jakims czasie jak sprawdzajacy widzial w tabelce, ze to ja to nawet nie sprawdzal, tylko sie podpisywal.
    Ten okres pracy, to bylo takiego swojego rodzaju "frycowe" od ktorego pozniej moglem odcinac kupony. Do teraz czesto zdaza sie tak, ze stocznia wydajc zlecenia na zewnatrz wskazuje kto ma je wykonac.
    Dzisiaj to pracuje w zasadzie kiedy chce. A wlasciwiej, to kiedy mam zlecenia, bo te nie zawsze sa; np. w czasie wojny w Iraku popyt na cruisery spadl do zera i przez wiele miesiecy nie mialem zadnej pracy. Teraz tez robie jakas drobnice (barki rzeczne) czekajac na powazne zlecenia od Meyer Werft (maja byc w czerwcu) czyli na takie stateczki jak na obrazku obok.

    pozdrawiam
    Konrad

    PS. Przepraszam, ze tak rozwlekle to opisalem.

  20. #20

    Domyślnie

    Super. Gratuluje samozaparcia. Jestes gosc cala geba. Jakby tak wszyscy pracowali w kraju a nie musieli za granica to druga Japonia by tu juz dawno byla.

Strona 1 z 2

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony