Moje dzieci mają 8 i 10 lat. I również bardzo dużo czasu spędzają na podłodze, a ja czasem siedzę razem z nimi. Ale już się nie przewracają
No i jednak większość czasu spędzają na podłogach w swoich pokojach, a nie w salonie.
Ja niestety jestem przewrażliwiona na zniszczenia, także nie pozwoliłabym moim dzieciom jeździć na rowerze po panelach. Że nie wspomnę o celowych wywrotkach
. No chyba, że nie miałabym innego wyjścia.
Rower i wszelkie jeździki, chodziki itp. ściągałam dzieciom na parter (mimo, że my zajmowaliśmy górę u teściów i tam trzymałam zabawki), gdzie były płytki.
Nawet teraz, uwrażliwiam dzieciaki, żeby całe place budowy z Lego umieszczali na dywanikach, czy wszelkie tory wyścigowe, resoraki - w miarę możliwości, nie na gołych panelach. Wszystkie pudła plastikowe z zabawkami podbiłam filcami, żeby nie rysowały paneli. Stoliki, krzesełka, komody - wszystko na filcach. Dlatego panele wyglądają dobrze
Ale na poddaszu.
Na parterze, bez wątpienia, byłyby już zajechane, przez wszechobecny piach.
Mnie nawet dzieci nie były potrzebne do rezygnacji z paneli w salonie. Wystarczył mi fakt, że mam wyjście na taras, które latem służy, jako wejście do domu. Zresztą, latem goście zazwyczaj nie ściągają obuwia i strasznie denerwowałyby mnie buty na panelach
No tak już mam. Dlatego tylko płytki wchodziły w grę
Ja też wolę siedzieć na panelach, niż na płytkach
Nawet zimą, kiedy płytki są cieplejsze od paneli. Chyba sama świadomość, że to jednak płytka, a nie panel, powoduje niechęć
Tak, czy siak, na "obie nie zadowalające opcje" mam jedno, wspólne rozwiązanie
Kocyk, lub dywanik rozkładany na potrzeby zabawy. Na panelach, żeby ich nie rysować, a na płytkach, żeby było przyjemniej
U mnie to się sprawdziło, kiedy dzieci były małe.
W obecnych pokojach chłopaków, dywaniki są na stałe. W salonie tylko w razie potrzeby
(jak przyjeżdżają goście z małymi dziećmi).