Witam, w ubiegłym roku posadziliśmy w ogrodzie mojego wymarzonego tulipanowca odmiany Aureamarginatum o biało zielonych liściach. Zimę przetrwał bardzo dobrze, wiosną pięknie się zazielenił i wyglądał cudnie. Drzewko rośnie w kółeczku z kostki granitowej i do niedawna środek kółeczka po prostu wypełniała ziemia. Około miesiąca temu kółeczko wysypaliśmy drobnym żwirkiem, bez folii, czy włókniny, żwirek prosto na ziemię. Zaraz potem zaczęły się te deszcze, które padały i padały i padały... Krótko po tych deszczach, czyli około dwóch-trzech tygodni od tego wysypania kamyczków z drzewkiem zaczęło się dziać coś złego. Liście zaczęły się skręcać i żółknąć, tak jakby więdły. Nie widzę na liściach żadnych robali ani oznak chorobowych ( no chyba, że to skręcanie brzegów liści ). Jedyne co mi przychodzi do głowy, że po tym zasypaniu kółeczka żwirem i intensywnych opadach tulipanowiec miał za mokro. Nie wiem czy to mądra diagnoza. Nigdzie nie mogę znaleźć informacji na temat wymagań tulipanowca co do wilgotności gleby. Żwirek odgarnęliśmy na boki. Żółknięcie liści nie postępuje ale drzewko cały czas wygląda bardzo biednie.
Czy ktoś wie co mu dolega? Czy się jeszcze pozbiera?
Zdjęcia może nie najlepszej jakości, bo na szybko robione telefonem, ale coś tam widać.
Proszę o dobrą radę