Grało, ale się zes**ło...

Dzisiaj byliśmy zobaczyć zastygnięty wstępnie strop. Zapowiadało się rewelacyjnie. Pierwsze pokazały się schody. Gładziutkie, równiutkie, no cud malina.







A potem weszliśmy na górę... No dramat. Ja jestem załamana. Po niemal idealnie równiej płycie spodziewałam się czegoś podobnego na stropie. Cały strop jest pofalowany, górki, dolinki dosłownie wszędzie, a kałuże to pokazują najlepiej. Do tego widać wyraźne ślady łaty wibracyjnej, "wgniecenia", bruzdy, zacierki.











Beton przy słupach prawie w ogóle nie wyrównany.







A w miejscu gdzie jest podciąg beton popękał dokładnie w miejscu zbrojenia. Tak jakby betonu było tam za mało czy co (w tym miejscu jest kałuża, więc to spękanie jest pod wodą)?







Bardzo mi się ten strop nie podoba. Napisaliśmy już do KB co o tym sądzi, ale jest niedziela i nie ma obowiązku odpisywać czy oddzwaniać od razu, także pewnie jutro się dowiemy. Co o tym sądzicie? Dla przypomnienia strop teriva. Martwię się, że potem będzie ciężko wypoziomować styropian pod wylewki. Wrzućcie może w komentarzach jak wyglądał Wasz strop teriva po zalaniu. Albo to wszędzie wygląda tak jak u mnie, albo będę miała argumenty w rozmowie, że jednak da się ładnie.