dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Pokaż wyniki od 1 do 18 z 18

Threaded View

Previous Post Previous Post   Next Post Next Post
  1. #1

    Domyślnie Problem w mieszkaniu z temperaturą, wilgotnością, problemy zdrowotne.

    Witam
    Około rok temu poruszałem problem w innym wątku z wilgotnością, jednak teoretycznie sytuację udało się poprawić, ale właśnie tylko teoretycznie, bo wrażenie suchości mimo tego, że teoretycznie poziom wilgotności jest odpowiedni, cały czas się pojawia. Do tego nasiliły się problemy zdrowotne, dlatego postanowiłem założyć nowy wątek. A więc do rzeczy.

    Po pierwsze kwestia wilgotności. Rok temu zimną po zakupie higrometru okres grudzień, styczeń, część lutego miałem wilgotność na poziomie 28-33%, a w najzimniejszym okresie spadła nawet poniżej 20%. U mnie, jak i u innych domowników, a także psa, zaczęły się pojawiać różne problemy zdrowotne - suchość w ustach, suche, zniszczone włosy, suchość oczów, nosa, (to była już druga zima w tym mieszkaniu). Dzięki poradom jakie tutaj uzyskałem zrobiłem pewne rzeczy. Jako że ustaliliśmy tutaj, że mieszkanie jest przewentylowane (bardzo mocne ciągi w kratkach wentylacyjnych), więc po pierwsze uszczelniłem pianką szczeliny przy listwach w ścianach od zewnątrz, gdzie czuć było nawiew powietrza. Do tego uszczelniłem drzwi wejściowe, oraz silikonem szpary między ramami okiennymi, a ścianą. Do tego zacząłem nawilżać mieszkanie kładąc mokre ręczniki na kaloryfery, a do około maja (gdy kaloryfery zostały wyłączone), zacząłem nawilżać nawilżaczem, parę godzin pod wieczór. Kupiłem trochę kwiatków, które niby są polecane by trochę poprawić jakoś powietrza w mieszkaniu. Tak więc dzięki temu wszystkiemu od około połowy lutego zeszłego roku aż do dzisiaj, wilgotność w mieszkaniu nie spada raczej w pokojach poniżej 40%. Od początku sezonu grzewczego udaje mi się utrzymywać poziom wilgotności przeważnie ok.45%, czasem jest trochę mniej, czasem więcej. W lecie starałem się sporo wietrzyć, wilgotność trochę skakała, ale mniej więcej było to około 50% przeważnie Jednak mimo tego wszystkiego mam wrażenie, że... nic to kompletnie nie zmieniło. Mimo że wilgotność jest większa, przeważnie o około 12-15% niż rok temu, to kompletnie tego nie odczuwam, a problemy zdrowotne związane z suchością jak były, tak nadal są, właściwie to się jeszcze nasilają... I przyznam, że kompletnie zgłupiałem i nie wiem co jest powodem?

    W temacie napisałem o temperaturze, bo może to jest klucz? W zasadzie mam wrażenie, że cały czas coś jest w temacie temperatury nie tak. A mianowicie. Niby teraz w jednym pokoju jest ok.21stopni, choć nie ma się takiego wrażenia, wydaje się, że jest chłodniej, w drugim, który jest obok przeważnie jest ok.2,5-3stopni mniej i wrażenie jest podobne, czyli że jest chłodniej niż wskazuje temperatura. Ogólnie choć wiem, że może to brzmieć głupio czy paradoksalnie, kompletnie jestem skołowany jeśli idzie o temperaturę w tym mieszkaniu. W starym miałem w takim okresie ok.18-19stopni i może trzeba było być cieplej ubranym, ale było ok. Tutaj natomiast jest tak, że raz jest wrażenie, że jest ciepło, gorąco, zdecydowanie za gorąco, by potem mieć wrażenie, że jest jednak zimno. Czasem rano termometr pokazuje niższą temperaturę niż pod wieczór, a wydaje się że jest cieplej i nie ma problemu by chodzić w koszule z krótkim rękawem, a pod wieczór czy popołudniu, gdzie niby temperatura jest wyższa, trzeba się ubierać, bo jest wrażenie że jest chłodno. Gdy wchodzi się do mieszkania, to wrażenie jest bardzo dużego zaduchu, czuć że jest bardzo gorąco. Ten chłodniejszy pokój jest o tyle też dziwny, że hmm... nie wiem jak to opisać, ogólnie nawet nie chodzi o to, że czuć że jest chłodniej, bo tutaj ten chłód jest po prostu często taki jakiś nieprzyjemny, nawet czasem jest tak, że jak się otworzy okno i wchodzi trochę chłodnego powietrza z zewnątrz to ma się wrażenie, że robi się przyjemniej niż gdy było zamknięte. Ten chłód, który robi się w tym pokoju, jest taki jakby przeszywający, właśnie nieprzyjemny. I też kompletnie tego nie rozumiem. Ten pokój jest pokojem takim trochę narożnikowym, ale z zewnętrzem ma kontakt jedna ściana, trochę ukośna i ona jest jednocześnie skierowana tak na południowy-zachód. I może to jest kluczowe, jeśli chodzi o ten nieprzyjemny chłód, to ten pokój w połowie jest nad klatką schodową (to jest pierwsze piętro, wiec jest on centralnie nad klatką zaraz za bramą wejściową, która też jest bramą narożnikową (klata teoretycznie jest ogrzewana, ale jednak w budynku jest spory ruch, więc co jakiś czas ktoś wchodzi do środka). W lecie też jest problem z temperaturami, jest w mieszkaniu zdecydowanie za gorąco. I o ile w pokoju nr1, można nie otwierać okna, to w pokoju nr 2 (nad klatką) jeśli nie otworzę okna mimo gorąca, to robi się jeszcze większy piekarnik, otwarcie okna co prawda podnosi temperaturę, ale daje przyjemniej jakieś takie wrażenie przewiewu. Co ciekawe w lecie też jest tak, że mimo zbliżonej temperatury miedzy oboma pokojami, to pokój nr1 wydaje się być przyjemniejszy, a w pokoju nr2 panuje zaduch.

    Ech... ktoś ma jakieś pomysły jakie mogą być powody, że są takie problemy i mimo odpowiedniej wilgotności problemy zdrowotne związane z suchością się nasilają? Właściwie to nawet wiosna-lato, gdzie to powinno być dużo lepiej, nie do końca pomagają. Więc jak widać problemem nie do końca jest chyba sam poziom wilgotności, który tak jak piszę jest na odpowiednim poziomie od prawie roku. Nie wiem co o tym myśleć. Wentylacja w mieszkaniu na pewno jest dobra, nawet chyba nadal za silna, ciąg jest mocny, kominiarz powiedział, że wszystko w porządku. Choć w sumie właśnie w kratkach dalej ciąg jest bardzo mocny, więc może w dalszym ciągu mieszkanie jest bardzo mocno nieszczelne? Tylko już nie wiem gdzie szukać tych nieszczelności, bo przecież też nie można chyba tak wszystkiego uszczelnić żeby kompletnie nie dopływało powietrze z zewnątrz (teraz zimą okna uchylam tylko na bardzo krótko, czasem w niektóre dni nie otwieram w ogóle). Może powodem jest wysoka temperatura? Tylko z drugiej strony 21stopni to chyba nie są jakieś wartości ekstremalne, więc raczej to odpada. Może problemem są spadki wilgotności? Przeważnie nawilżam wieczorem, na noc wyłączam, więc w nocy (zależnie od nocy oczywiście) wilgotność spada o 2-3%, czasem jak ostatnie noce nawet i o 5-6%. Z drugiej strony jednak były takie noce, gdzie miałem problemy ze snem, a poziom wilgotności spadł może o 1% (te problemy to suchość w gardle - teraz to praktycznie co nos mam z tą suchością problem,, często wrażenie że jest za gorąco - nawet uchylałem okno, choć teoretycznie temperatura wcale jeśli chodzi o wskaźnik, to w nocy nie wzrosła..., to była kwestia odczucia, czysto subiektywna, że jest za gorąco, z drugiej strony po otwarciu oczywiście zimne powietrze się wysuszało i za dużo to nie dawało na problemy z suchością)
    Jest też na pewno coś na co zwróciłem uwagę już od jakiegoś czasu, a mianowicie gdy się idzie przez mieszkanie, to ma się wrażenie jakby rozbijania powietrza, tzn. coś takiego jak się np. jedzie rowerem i powietrze się rozchodzi na boki, owiewa człowieka, po prostu jak się idzie to czuć taki właśnie powiew, gdy się np. siedzi i ktoś przejdzie obok, to czuje się taki powiew zimnego powietrza. Może to jest przyczyna? Ciągły przeciąg w mieszkaniu? Tylko tak jak pisałem nie wiem już co jeszcze można uszczelnić? Na pewno ciągi są mocne, przykład czyli otwarcie balkonu w kuchni powoduje, że jak stanie się przy drzwiach wejściowych do mieszkania, to słychać przy nich świsty, a otwarcie drzwi powoduje mocny przeciąg, do tego jak ktoś wchodzi do budynku i otwiera drzwi wejściowe, to wtedy słychać czasami, że powietrze napiera na drzwi wejściowe u mnie w mieszkaniu. Podobnie jest jak otworzę okno w pokoju i zamknę drzwi to słychać jak w pokoju wiatr hula i to zarówno w jednym, jak i w drugim pokoju. Dodam jeszcze jako ciekawostkę, że z kwiatkami też mam problem, a mianowicie często robi mi się na wierzchu pleśń... Nie wiem czy to coś ma wspólnego z warunkami w pokojach czy jest to kwestia jakieś trefnej ziemi.

    Bedę wdzięczy za jakieś pomysły. Budynek nie jest ocieplony, to nie jest blok, kamienica też tak średnio, budynek z ok.1930, choć na pewno mu bliżej do kamienicy niż do bloku. Pokoje od strony południowej i ten narożnik trochę na zachód, wejście do pokoju nr2 jest tylko z pokoju nr1. Ściana która wychodzi na zewnątrz od tego połuniowego-zachodu nie jest osłonięta, tzn. na przeciwko park, narożny balkon (nad klatką schodową) , który jest lekko na zachód jest skierowany na dość długą ulicę (pewnie to nie sprzyja, bo jak wieje to jest piękny ciąg). Kuchnia jest od północnego-wschodu, na podwórko typu studnia. Kuchnia zimą jest najcieplejsza i ma najmniejszą wilgotność. Myślałem co można by zrobić i mam parę pomysłów, będę wdzięczny jeśli ktoś się do tego odniesie.
    1. Może warto położyć wykładzinę, dywan na podłogę w tym pokoju nad klatką schodową? Teoretycznie nie czuć jakoś by od podłogi ciągnęło, ale w sumie nie wiem. Podłoga w tym pokoju bardzo wolno schnie po myciu, całe czas też mam wrażenie, że jak np. rozwieszę pranie w pokoju, to widać lekkie ruchy, więc może jakiś ciąg jest? Może trzeba odizolować pokój trochę od tej klatki? Tylko nie wiem czy cienka wykładzina coś by dała? Na jakieś większe inwestycje z podłogą nie ma szans.
    2. Dalsze uszczelnianie. Mam na myśli okna. Na pewno jest jeszcze szczelna między ramą okna a parapetami, tylko nie wiem czy silikon by coś dał, czy lepiej pojechać pianką, kosztem nawet tego że będzie to gorzej wyglądać, ale będzie skuteczniejsze? W sumie to myślę by całe okno dookoła pociągnąć pianką (aktualnie szczelina między ramą, a ścianą jest uszczelniona silikonem). Nie wiem jak natomiast uszczelnić same okna, bo czuć że lekko przez nie nawiewa, tylko właśnie myślałem że taki lekki nawiew powinien być, by jakieś powietrze do mieszkania dochodziło, ale teraz sam nie wiem, może uszczelnić mocniej. Tylko wtedy trzeba by wymienić uszczelki w oknach? Niby czytałem, że można jakąś śrubą zwiększyć nacisk, ale próbowałem w jednym oknie i nic to nie dało, a w innym były jakieś inne dziwne śruby (mam dwa różne typy okien), do którego nie miałem śrubokrętu. Hmm od okien często czuć że ewidentnie nadal ciągnie, więc może tutaj jest nadal problem, firanki się ruszają i czuć taki lekki powiew, ale też nie wiem czy to nie bierze się od szyb, które są bardzo, bardzo zimne, może zamontować rolety od wewnątrz i wtedy by od nich tak nie ciągnęło? Dodam, że odkąd tej zimy mam odpowiednią wilgotność, to otwarcie okna, gdziekolwiek kończy się bardzo mocnym zaparowaniem jego zewnętrznej strony. Kilka razy też się zdarzyło, że pojawiła się para, woda, na szybie od strony wewnętrznej na dole, szczególnie w rogach.
    3. Myślałem też nad ścianami, ale nie wiem czy to może być problem? Niby są chłodnawe, ale w sumie w starymi mieszkaniu też były chłodnawe, wiec czy tutaj może być problem? Rozważam by po prostu przenieść szafy na tą zewnętrzną ścianę (aktualnie nie ma na niej większych mebli). Czy takie zasłonięcie mogłoby coś pomóc?

    Będę wdzięczny za odpowiedzi.
    Pozdrawiam
    Ostatnio edytowane przez Kamas10 ; 22-01-2018 o 19:01

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony